wtorek, 1 września 2015

Rozdział dwudziesty siódmy


Chcę podziękować wszystkim, bez których ta historia nie dotrwałaby do tego miejsca. Wszystkim, którzy mnie motywowali i wspierali.  Wszystkim, którzy komentowali i byli tutaj ze mną. Dziękuję za tak pozytywny odzew, którego się nie spodziewałam. Nie spodziewałam się, że po latach, kiedy wrócę do świata FFTH, ktoś zainteresuje się moją historią. Dziękuję za konstruktywną krytykę, dzięki której mogłam poprawić swoje błędy, bo wiem, że to opowiadanie nie było idealne. Dziękuję za wszystko. ♥

- EPILOG - 

Pierwszy wywiad odkąd zespół zakończył trasę koncertową, a tym samym zawiesił działalność. Od tego wydarzenia minął już ponad rok, a to właśnie nam wokalista Tokio Hotel – Bill Kaulitz – zgodził się udzielić wywiadu, w którym opowie o byciu ojcem i planach związanych z muzyką!
 
Ułożyła się wygodnie na kanapie, korzystając z chwili wytchnienia. Ich mała córeczka nie dawała im wielu momentów dla siebie, a każda taka pojedyncza chwila była na wagę złota, tym bardziej, że niedawno ją nakarmiła i utuliła do snu, licząc na chociaż pół godzinki, by przeczytać artykuł, o którym w ostatnim czasie zrobiło się głośno. A to wszystko za sprawą jej ukochanego.

Intymnie z Billem Kaulitzem.

Pięć lat temu widzieliśmy się w tym samym miejscu. Siedzieliśmy na tym samym tarasie, na tych samych krzesłach. Wtedy powiedziałeś mi, że jesteś naprawdę szczęśliwy i spełniony. Jak jest dzisiaj?
Bill: Tak, pamiętam ten wywiad. I nawet słońce tak mocno świeciło jak dzisiaj. (śmieje się) Powiedziałem, że jestem szczęśliwy, ale w kontekście pracy. Wydaliśmy niedawno nowy album, niebawem mieliśmy ruszyć w trasę. Wydawało mi się, że to jest właśnie pełnia szczęścia.

Myliłeś się?
Bill: Nie określiłbym tak tego. Sądzę, że odpowiedniej brzmiałoby: Nie znałem wtedy uczucia miłości. Teraz jest zupełnie inaczej. To dwa różne stany. Praca daje mi satysfakcję i szczęście, ale to właśnie miłość, odnalezienie właściwej kobiety zdefiniowało moje prawdziwe pojęcie szczęścia.

Uśmiechnęła się do siebie mimowolnie, a jej policzki pokryły się purpurą. Jeszcze nie przywykła do tego, że mówił o niej w taki sposób, tak otwarcie. Poczuła ogarniającą ją dumę i szczęście, którego nie potrafiła zdefiniować zwykłymi słowami.

Jak twoi fani przyjęli tę wiadomość? Z dnia na dzień wyszło, że jesteś zajęty, bo wcześniej dość dobrze chroniłeś swoją prywatność, pomimo tego, że wieloma rzeczami dzieliłeś się z fanami.
Bill: Tak, faktycznie dzieliłem się z nimi tym, czym chciałem. Nie miałem potrzeby informowania ich o tym, że aktualnie jestem w związku, czy właśnie jakiś zakończyłem. Szczerze mówiąc, teraz wiem, że zrobiłem słusznie, bo te związki nie były warte tego, by głośno o nich mówić. A co do twojego pytania – reakcje były różne. Starałem się nie wgłębiać w szczegóły, ale większość ludzi naprawdę dobrze przyjęło tę informację. To cudowne, że starają się mnie zrozumieć i nie oceniają przez pryzmat bycia osobą publiczną.

Co masz na myśli?
Bill: Przez długi czas było tak, że każdy mój krok był śledzony, analizowany przez fanów. Mocno obawiałem się komentarzy w stylu: ,,Pewnie jest z tobą dla pieniędzy”, ,,Zobaczysz, będziesz tego żałować”. Oczywiście, takie też się pojawiły, ale były naprawdę w mniejszości. Nasi fani są w większości dorośli i rozumieją, że wiecznie nie będę tym, co szuka miłości, a w końcu ją znajdę. No i znalazłem.

A potem pojawiła się informacja, że zostaniecie rodzicami. Jak zareagowałeś na tę informację? Planowaliście to dziecko?
Bill: Wolę nie wdawać się w tak osobiste szczegóły, ale kiedy początkowy szok i niedowierzenie minęło – przyszła pora na euforię i masę radości. Dziecka nie planowaliśmy. To stało się całkiem przypadkiem, ale to najpiękniejszy przypadek, jaki nas spotkał.

W wywiadach często mówiłeś, że lubisz długo spać. Domyślam się, że twój dzień wygląda teraz zupełnie inaczej, niż przed narodzinami waszej córki?
Bill: O tak! Na początku było ciężko przywyknąć do pobudek o piątej czy szóstej, ale z biegiem czasu stało się to dla mnie normą. Wstajemy wcześnie, by położyć się późno i tak w kółko. Dzień w dzień. No chyba, że przyjedzie moja mama i nam pomoże. (śmieje się) Ale i tak wielkie brawa należą się cudownej Marii, która, w szczególności w nocy, daje z siebie dwieście procent.

Z własnego doświadczenia wiem, że matka to zawód na pełen etat. Ciekawi mnie jedna rzecz - czy na dobranoc usypiasz córkę swoim głosem?
Bill: Jeśli jest taka potrzeba, bo mała nie chce zasnąć, to tak. Wtedy siadam obok kołyski i coś nucę, obserwując jej reakcje. Już w czasie ciąży jej śpiewałem, więc ona zna mój głos i szybko zasypia, kiedy go słyszy. To piękne uczucie!

Wierzchem dłoni otarła mokre policzki. Widok śpiewającego Billa nad maleńką kołyską był najpiękniejszym, najbardziej rozczulającym widokiem i za każdym razem działał na nią tak samo. Kiedy tylko słyszała jego głos, stawała w progu jej różowego pokoiku i obserwowała jego skupioną minę i błyszczące oczy, a łzy mimowolnie toczyły się po jej śniadej skórze. Właśnie w takich momentach była najszczęśliwszą kobietą na Ziemi.

I na koniec chciałabym zapytać cię o plany zawodowe. Czy planujecie powrót? Macie pomysły na nowy materiał?
Bill: Póki co, cała nasza czwórka chce skoncentrować się na rodzinie i życiu prywatnym. Wiemy, że już wcześniej mieliśmy długą przerwę, ale Tokio Hotel zawiesiło działalność, a nie ją zakończyło. Pomysłów mamy naprawdę dużo i w wolnym czasie piszę nowe teksty, a kiedy mamy czas to spotykamy się na luźnych sesjach dźwiękowych, ale na razie chcemy cieszyć się każdym dniem z naszymi bliskimi.

Tak więc pozostaje mi życzyć ci sukcesów zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym! Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w przyszłości!
Bill: Ja też dziękuję!

Maria w końcu uspokoiła oddech, choć serce w jej piersi wciąż biło nienaturalnie szybko. Z błogim uśmiechem na ustach przyglądała się śmiejącemu Billowi z okładki i tak bardzo chciała mieć go teraz w ramionach. Chciała móc cieszyć się jego bliskością i powiedzieć mu, jak bardzo jest z niego dumna. Już nie mogła się doczekać jego powrotu do domu i kiedy nagle poczuła usta Billa na swoim karku, wystraszona odwróciła się w jego kierunku, wpadając wprost w rozłożone ramiona chłopaka. Bill musnął jej czoło, a ona gwałtowanie wciągnęła powietrze przesiąknięte ulubioną mieszanką zapachów. Po długiej chwili oderwała się od niego, dostrzegając w oddali bukiet czerwonych róż.

- Z jakiej to okazji? – Wypaliła bez ogródek, a najważniejszy mężczyzna w jej życiu usiadł obok niej, wplątując swoją lewą, ozdobioną tatuażem dłoń w jej palce.

- Musisz wszystko wiedzieć? – Maria spojrzała na niego sceptycznie i już chciała mu się odgryźć, kiedy Bill znowu zapytał: – Płakałaś? – Zbliżył swoją twarz do jej i scałował jeszcze niezaschnięte ślady łez.

- Czytałam ten wywiad. – Mruknęła niewyraźnie, kiedy Billowe usta zawędrowały zbyt blisko jej ust. Jego dłonie wsunęły się delikatnie pod materiał luźnej bluzeczki a zwinne palce kierowały się ku górze, by niby przypadkiem zahaczyć o prawy sutek. Wstrzymała oddech, czując jak Bill coraz bardziej odważnie napiera na jej ciało i wsunęła dłoń w jego zwichrzone włosy.

Ich subtelna gra nie trwała jednak długo, bo donośny i piskliwy płacz Anabell zmusił ich do przerwania pieszczoty. Bill natychmiast poderwał się z miejsca, a Maria z uśmiechem obserwowała jak rysy twarzy chłopaka zmieniały się – od wyostrzonych w następstwie podniecenia, po delikatny grymas niezadowolenia, aż do momentu, kiedy jego wzrok utkwił w małej, płaczącej twarzyczce.

- No już dobrze, skarbie… Już dobrze. – Anabell swoją małą rączką objęła serdeczny palec Billa, a on ułożył dziewczynkę wygodnie w swoich ramionach i wolną dłonią gładził jej drobne plecki. Raz po raz spoglądał na spokojną buźkę córki, a kiedy ta ponownie zasnęła od ciągłego kołysania i nucenia, uśmiechnął się triumfalnie, wkładając dziecko z powrotem do kołyski. – I kto jest najlepszym tatą na świecie? – Wyszczerzył się dumnie i podszedł do Marii, przelotem muskając jej wygięte w półuśmieszku usta, a potem złapał ją za rękę i przyparł do zimnej ściany, uniemożliwiając dziewczynie jakikolwiek ruch. Wyciągnął coś z kieszeni, po czym założył jej na oczy materiałową opaskę.

- Co to? – Zapytała zaskoczona, zupełnie zbita z pantałyku.

- Zobaczysz. – Mruknął tajemniczo i mocniej złapał jej dłoń, prowadząc do salonu.
 
Jej zmysły stały się bardziej wyczulone i od progu uderzyły w nią przepyszne zapachy i szmer, jakby w pomieszczeniu znajdowało się więcej ludzi. Bill uśmiechnął się porozumiewawczo do stojącego przy komodzie Toma, który jednym naciśnięciem włączył cichą muzykę a młodszy z braci delikatnym ruchem zsunął z powiek Marii opaskę. Zaskoczona dziewczyna rozejrzała się po salonie, dostrzegając rozanielonego bliźniaka swojego chłopaka i Rię, której mina była dla niej wielką zagadką.

- To niespodzianka, którą dla ciebie przygotowałem. – Bill chwycił w dłonie największy i najpiękniejszy bukiet kwiatów, stając przed kompletnie zaszokowaną Marią. – Zaprosiłem też Toma i Rię, by dzielić z nimi tę wyjątkową chwilę… – Zawiesił głos i patrząc w jej iskrzące oczy, klęknął, wyjmując z kieszeni kolejne małe zawiniątko. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej to, co właśnie się działo i co Bill trzymał w dłoniach.

- Czy ty właśnie… O Jezu, Billy… – Z niedowierzaniem patrzyła na wpół otwarte atłasowe pudełeczko, a jej drobne ciało zaczęło drżeć z nadmiaru emocji. Spojrzała na Toma, a potem na Rię i ponownie na Billa, którego czekoladowe oczy lśniły.

- Mario Schulz... – Kolejny raz zrobił celową przerwę, obserwując jej reakcję. Wiedział, że wszystkiego się już domyśliła, bo w kącikach jej pięknych oczu błyszczały kropelki łez. Odłożył ostrożnie bukiet kwiatów obok siebie i złapał jej drżącą dłoń. Przez kilka długich sekund głaskał ją opuszkami palców, po czym sięgnął po złoty pierścionek i zapytał: – Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie?