piątek, 14 listopada 2014

Rozdział pierwszy

Wraz z początkiem kwietnia coraz więcej promieni słonecznych przedzierało się, by umilać każdy kolejny dzień nad niemiecką stolicą. Miasto budziło się do życia, a w raz z nim całe społeczeństwo. Coraz wyższe temperatury wypierały grube, zimowe kurtki na rzecz lżejszej, wiosennej odzieży. Zimowy letarg powoli odchodził w zapomnienie, ustępując miejsca wiosennym radościom.

Termometr wskazywał jakieś piętnaście stopni. Był piątek, a ludzie zamiast siedzieć w czterech ścianach, wychodzili z nich masowo, by pooddychać świeżym, wiosennym powietrzem i nacieszyć oko rozkwitającą przyrodą. Siedziała po turecku na zielonej trawie, a obok niej bawiła się kilkuosobowa gromadka dzieci. Byli tak pochłonięci zabawą, że nawet nie zdawali sobie sprawy z jej obecności. Siedziała w ciszy, obserwując ich beztroskie zachowanie. Uśmiechnęła się do siebie, przywołując najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa i choć minęło już dobrych parę lat, ona wciąż uwielbiała wracać do tamtych chwil. Potrafiła spędzić kilka godzin odtwarzając w pamięci te wydarzenia. Pierwsze babki z piasku, pierwsze zbite kolano czy pierwszy całus od starszego kolegi. Była bardzo sentymentalna i uczuciowa, nic dziwnego, że poczuła się wzruszona. Zamrugała kilkakrotnie, wracając do otaczającej jej rzeczywistości.

Wstała z miejsca, wsuwając dłonie do kieszeni dżinsów i już miała kierować się w stronę centrum, kiedy małe, charczące coś zaczęło podskakiwać koło jej nogi. Spojrzała w dół, kucając obok merdającego ogonem buldoga angielskiego. Ten tylko z jeszcze większą siłą zaczął swoje próby wpakowania się jej na kolana, powalając ją na trawnik. Zaczęła się śmiać. Pogłaskała go za uchem, a po chwili pies przeturlał się na bok i wylądował na grzbiecie. Wybuchła gromkim śmiechem, kiedy pod wpływem jej drapania, pies zaczął odruchowo drapać coś w powietrzu. Z kieszeni płaszcza wyjęła swój telefon, by uchwycić w kilku migawkach nowego znajomego. Pstryk! Psiak spojrzał na nią, siadając naprzeciw dziewczyny. Uniósł pyszczek tak, by dokładnie było widać go na zdjęciu.

- Pumba! Pumba! – Usłyszała czyjeś nawoływanie. Po chwili do jej nozdrzy dotarł zapach świeżych perfum zmieszany z dymem tytoniowym. – Tyle razy ci mówiłem, że nie masz mi uciekać! – Wysoka postać stanęła nad nią, a pies spojrzał badawczym wzrokiem na swojego właściciela. Chwilę potem stał już obok niego, czekając na kolejną komendę.

Podniosła swój wzrok na mężczyznę. Miał na sobie zwykłe, szare dżinsy i znoszoną koszulkę, a na ramionach skórzaną kurtkę. Jego nos zdobiły ogromne okulary i kolczyk – septum. Przesunęła wzrokiem po pełnych wargach, dostrzegając dwa złote kolczyki. Uśmiechał się do niej szeroko i na pewno widział jak na niego patrzy. Cholera! Skarciła się w myślach. Odchrząknęła, przerywając krępującą ciszę.

- Na szczęście, twój… znaczy pana pies jest cały i zdrowy. – Uśmiechnęła się lekko, poprawiając opadające na twarz kosmyki jasnych włosów. Dopiero teraz dostrzegła, że i on nie był jej dłużny. Lustrował ją swoim przenikającym spojrzeniem. Czuła się dziwnie.

- Mów mi Bill. – Wyciągnął w jej kierunku szczupłą dłoń, ozdobioną kilkoma pierścionkami. Jego dłonie były zadbane, co od razu przykuło jej uwagę. Odwzajemniła gest, a kiedy poczuła jego miękką skórę, oniemiała. Czy to możliwe, aby facet był bardziej zadbany od niej samej? Nie żeby o siebie nie dbała, ale czasami zdarzało się jej zapomnieć o kremie do rąk czy balsamie do ciała, co przekładało się na miękkość jej skóry. Na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, a kilka sekund później przeszył ją swoim czekoladowym spojrzeniem. Skądś znała te oczy. Ich kształt i kolor. No tak! Brawo, Maria, za inteligencję! Stał przed nią Bill Kaulitz we własnej osobie. Mówił do niej, a ona czuła się jakby miała wielką gulę w gardle.

- Maria. – Stresowała się, choć działalność tego człowieka była jej całkiem obojętna. Nie była fanką ich muzyki, ani tym bardziej, fanką Wokalisty, jednak w kontakcie sam na sam wydawał się być bardzo czarujący, choć z jego ust padło raptem kilka słów.

- Miło mi cię poznać, Maria. Przepraszam za kłopot z Pumbą, ale ostatnimi czasy stał się zbyt otwarty dla nowopoznanych osób. – Wyszczerzył się, kucając, by pogłaskać psa. Gdzieś wcześniej widziała ich wspólne zdjęcie, a teraz taki obrazek miała na żywo. Bill Kaulitz bawił się ze swoim psem w berlińskim parku w jej obecności. Komedia!

- Może wyczuł, że lubię psy i mam w domu jednego. – Bardziej stwierdziła niż zapytała, a Bill tylko potwierdził skinieniem głowy. Już otwierał usta, by z czystej ciekawości zapytać o rasę, kiedy dziewczyna go wyprzedziła. – To mieszanka jamnika i labradora. Wiem, brzmi dość niewiarygodnie, ale może będziesz miał okazję go poznać.

- Dasz zaprosić się na kawę? – wypalił bez ogródek, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że wypowiedział swoje myśli na głos. Podrapał się po brodzie, a kąciki jego ust automatycznie powędrowały do góry, widząc zaszokowaną minę dziewczyny. – No co?

- Nic, nic… - Wzruszyła ramionami. – A nie boisz się, że jestem chorą psychicznie fanką i chcę ci zrobić krzywdę? – Spojrzała na niego spod kaskady długich, starannie wytuszowanych rzęs.
- Szczerze? Nie wyglądasz na taką. – Oboje wybuchli śmiechem, a echo ich radości niosło się jeszcze kilka dobrych sekund przez park. – Poza tym… Kochasz zwierzęta, a wychodzę z założenia, że zły człowiek dla innego człowieka będzie też złym dla czworonogów. – Uśmiechał się triumfalnie, widząc jej minę. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała, choć musiała przyznać, że w podobnych kategoriach klasyfikowała ludzi. Ich pogodną rozmowę przerwał dźwięk wiadomości. Bill wyjął z kieszeni białego ajfona, krzywiąc się teatralnie do wyświetlacza.

Maddie: Jestem już w mieszkaniu. Czekam na Ciebie, Kocie… :-*

Na śmierć zapomniał, że dziewczyna właśnie dzisiaj wraca ze Stanów. Właśnie dzisiaj, kiedy spotkał tak intrygującą osobę i chciał lepiej ją poznać. Mruknął coś pod nosem, wystukując na klawiaturze wiadomość zwrotną.

Ja: Zaraz będę.

- Masz może jakąś kartkę i coś do pisania? – Zwrócił się do Marii, a ta pośpiesznie podała mu kawałek papieru i długopis. Zapisał rządek cyfr i wręczył karteczkę dziewczynie. – Muszę już lecieć, ale jak znajdziesz czas i ochotę, po prostu do mnie napisz. – Uśmiechnął się na pożegnanie i swoje kroki skierował w kierunku przeciwnym do jej. Zawołał Pumbę, który ostatni raz otarł się o nogawkę spodni i pobiegł w kierunku pana.

Stała w miejscu jeszcze przez chwilę, analizując całe to zajście. Trzymała w dłoni numer do Billa Kaulitza, za który wiele osób dałoby się pokroić. Och, wyobraziła sobie minę Olivii, gdy opowie jej całą tą historię. Zaśmiała się pod nosem i ruszyła w kierunku swojego mieszkania. 

23 komentarze:

  1. Zapowiada się, jak na początek ciekawie! :) Spotkać Billa na spacerze z pumbą, marzenie każdej fanki.. :p
    więc... jestem ciekawa dalszych losów bohaterki.. z pewnością będe czytała.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. April, a spotkać Billa i dostać jego numer? Haha, trzeba być Marią :D

      Usuń
  2. bardzo ciekawie się rozpoczyna historia, już podoba mi się postać Marii :)
    z niecierpliwością czekam na następną cześć,
    pozdrawiam i życzę przypływu weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gucia, dzięki! Wenę mam i to potężną! Teraz tylko przelać swoje myśli do Worda :))))

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc wcale nie zapowiada się ciekawie (a miałam taką nadzieję!), a wręcz nudno. Sam pomysł z podrywem "na Pumbę" nie jest zły, ale reszta? Bill od razu się przedstawia, daje jej numer telefonu, no no ;)

    Blanche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blanche, i nudnych opowiadań w świecie FFTH potrzeba ;) A tak na serio to dopiero początek, więc wcale się nie dziwię, że ta część wydała Ci się nuda. Kolejne części (w moim odczuciu, ale jestem nieobiektywna) są dużo ciekawsze :)

      A to, że dał jej numer i się przedstawił nie oznacza, że w drugim odcinku będą już parą :)

      Usuń
  4. Popieram powyższe osoby- historia ciekawa, ciekawie i intrygująco się zaczyna ;). Jestem ciekawa co wyniknie ze znajomości Billa i Marii. Tym bardziej, że Kaulitz ma dziewczynę ;D. Ale coś mi się czuje, że chyba na przyjaźni się nie skończy ;).
    Czekam na następny wpis. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Convulette, ach z tą dziewczyną to raz jest dobrze, a raz nie, ale więcej nie zdradzam ;))) Przyszłe części wyjaśnią więcej :D

      Usuń
  5. No jak na razie to super zapowiada się, pamiętaj o kilku błędach, które niestety pojawiły się, ale z racji tego że to pierwszy rozdział to wybaczam :)... Zresztą Bill ma dziewczynę, więc może Marie będzie z Tomem :) Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caroline, o cholercia, sprawdzałam kilka razy ten tekst i nic nie wyłapałam :) Dzięki za zwrócenie uwagi!

      Nic nie mówię, nic :DDD Wszystko niedługo się wyjaśni!

      Usuń
  6. Napiszę Ci to samo, co napisałam na gg. Według mnie to, że Bill dał jej swój numer ma pokazywać, że jest takim samym człowiekiem, jak my wszyscy, dla którego poznawanie nowych (i ciekawych osób) jest czymś naturalnym :) To że jest Gwiazdą nie obliguje go, by stwarzać dziwne granice i unikać spotkań towarzyskich, no!

    Podobało mi się i z niecierpliwością czekam na rozwinięcie akcji.

    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P, genau, exactly, dokładnie :) Nie mam nic więcej do dodania!

      Usuń
  7. I tak oto słodki Pumba stał się jednym z bohaterów opowiadania :D Zapewne jego właściciel jeszcze będzie mu dziękował za te jego spoufalanie się z obcymi ;> Do prawdy, genialny sposób na wyrywanie dziewczyn xd Choć jak widać po tym rozdziale, pan Kaulitz jedna już ma ^^ Czyli może być trochę komplikacji. No cóż, zobaczymy do czego doprowadzi ta jego nowa znajomość. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ka, oj będzie dziękował, będzie :D I już nigdy nie będzie marudził, że taki mały pies, a tyle je xDDD Co do komplikacji, mam pewien pomysł, ale to ściśle tajne :)

      Pozdrawiam również :-*

      Usuń
  8. Dlaczego ja nie napisałam komentarza? O.o
    W każdym razie mi się podoba. Lekko się czyta. Mnie wciągneło i to bardzo także masz już stałą czytelniczkę.
    Nic nie mówię, czekam na dwójkę.
    Weny życzę :*
    Pozdrawiam, Rosemary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosemary, witaj na pokładzie! :)
      Bardzo mi miło, że pierwszy odcinek przypadł Ci do gustu!

      Usuń
  9. No więc tak,
    pomysł sam w sobie jest jak najbardziej spoko ! :) Serio . Pumbi przyczyną takiego spotkania.... świetne :)

    Zapraszam do mnie
    http://we-found-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosalie, dziękuję! Każdy powód dobry, by spotkać Billa Kaulitza :DDDD

      W wolnej chwili zajrzę do Ciebie!

      Usuń
  10. Podoba mi się Twój styl, masz bardzo lekkie pióro i to się czuje ;) Co do pierwszego rozdziału, świetny. Uroczy i pełen radości ;) Spotkać Billa Kaulitza w berlińskim parku to nie lada wyczyn. Nie wspominając już o Pumbie, który - no cóż - jest dużo sławniejszy niż jego pan ;D
    Kocham tego psa, no naprawdę, mimo, że jestem wierna starszemu Kaulitzowi i powinnam być Scottiemu :D
    W każdym bądź razie zaczyna się ciekawie i intrygująco, dlatego będę wpadać częściej!

    A gdyby kiedyś Ci się nudziło, zajrzyj do mnie http://the-last-chance-story.blogspot.com
    Nie jest jakoś rewelacyjnie, ale podobno da się czytać xd

    Pozdrawiam i weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PeEs. Dodałam Cię do swoich linków ;)

      Usuń
    2. Liza, dziękuję! :) To moje pierwsze wieloodcinkowe opowiadanie po kilku latach przerwy i takie słowa naprawdę bardzo cieszą!
      W sumie teraz, kiedy fani potrafią się zachować wobec nich normalnie, to może się zdarzyć w prawdziwym życiu xD Ach, Pumba, kocham tego psa miłością wielką :DDDD

      Na pewno do Ciebie zajrzę!
      Buźka! :-*

      Usuń
  11. A tak wpadłam sobie zajrzeć od Twojej twórczości i porwałaś mnie. Dosłownie. Już jestem z tą historią.
    Spotkanie się z taką osobą jak Bill i to na spacerze musi być niesamowitym uczuciem. Co jednak nie zmianie tego, iż można się zachować jak człowiek. Maria to pokazała, ja sama miałabym problem z trzymaniem swoich uczuć i myśli na wodzy. Dodatkowo Pumba, którego wprost wielbię. Ciekawie się zaczyna, Kaulitz podał jej numer, to już jest coś. Tak, ale intrugujesz mnie postacią dziewczyny Billa.

    OdpowiedzUsuń
  12. To powinno się nazywać "podryw na Pumbę" (choć podrywem właściwie nie było). I dodatkowo powinno być opatentowane ;) Super się zaczyna i tak po prostu zwyczajnie, że chce się wiedzieć, co z tego wszystkiego wyniknie... Przede mną jeszcze kilka rozdziałów. Lecę czytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu rozdziału zostawisz swoją opinię!

Dziękuję! :-)