środa, 26 listopada 2014

Rozdział piąty

[Podkład muzyczny: Shane Wirkes - House Practice]


Z pamiętnika Madeleine Neuer;
21 maj 2014.

Drogi Pamiętniku,

W zasadzie nie wiem, po co to robię, ale czuję, że muszę się komuś wyżalić. Nie mam przyjaciół, bo on nie pozwolił mi ich mieć, a papier przyjmie wszystko… Nawet moje łzy, które teraz kapią na prawie pustą kartkę.

To wszystko… To całe piekło, które musiałam przejść, by być szczęśliwa… by być bliżej jego właśnie się skończyło. Mój rozum krzyczy ,,nareszcie”, a moje serce właśnie rozpadło się na tysiąc małych kawałeczków, których nic już nie sklei. NIC!

Już kilka tygodni temu, dokładnie sześć, coś zaczęło się między nami psuć i jak początkowo myślałam, że to wina ciągłego stresu związanego z wydaniem albumu i przyszłą trasą, ale nie… To było coś poważniejszego.

Minuty bez niego zamieniały się w godziny. Godziny w dni. Dni w tygodnie. Oddalaliśmy się od siebie z każdym słowem. Z każdym kolejnym dniem ściana między nami była jeszcze mocniejsza, jeszcze potężniejsza. Była nie do pokonania.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zapewniał mnie, że jestem tą jedyną. Że jestem tą, którą kocha najbardziej. Kochając się ze mną powtarzał, jak cudowna jestem, a wystarczyło jedno, JEDNO pierdolone spotkanie, które wywróciło nasze w miarę poukładane życie do góry nogami.

Siedzę teraz w naszym wspólnym łóżku, czując unoszący się w powietrzu zapach jego perfum. Był tutaj, kiedy miał pewność, że mnie nie było w mieszkaniu. Wychodził wcześnie rano, by uniknąć spotkania ze mną i wracał w nocy, kiedy już spałam. I tak każdego dnia. KAŻDEGO pieprzonego dnia robił tak samo. Niszczył mnie. Psychicznie i fizycznie. Raz na zawsze zniszczył we mnie zdolność kochania drugiej osoby. Stłamsił wszystkie iskierki nadziei, którą żyłam aż do wczoraj.

Wpadł do mieszkania jakiś taki… przygaszony. Włosy miał zmierzwione, a na jego policzkach widziałam łzy. Przez chwilę poczułam wypełniające mnie szczęście. Myślałam, że zrozumiał swój błąd i przyszedł go naprawić. O, naiwna ja!

Przysiadł na brzegu łóżka. Widziałam, że bił się z myślami. Widziałam jego zmartwione spojrzenie pozbawione tego charakterystycznego dla niego blasku. Wyglądał tak niewinnie… Zbliżyłam się do niego, by ująć jego dłoń i przyłożyć do swojego policzka. Te kilka sekund, przez które czułam jego dotyk rozbudził we mnie nadzieję, ponownie… ale jak szybko pochwyciłam jego dłoń, tak szybko ją zabrał. Jedyne namacalne źródło jego bliskości zniknęło skrzętnie ukryte w materiale kieszeni.

- Musimy porozmawiać, Maddie… Poważnie porozmawiać. – W jego głosie słyszałam wyrzuty sumienia. Czułam, że to, co zaraz mi powie złamie mi serce, ale dzielnie trwałam u jego boku. Czekałam w skupieniu na dalszą część jego wypowiedzi.

Cisza trwała i trwała. Sama nie wiem jak długo. To było przerażające i z każdą sekundą moje myśli zmieniały się w pobojowisko. Czułam, że siwieję z nerwów.

- Podjąłem decyzję… Nie mogę już żyć wbrew sobie i wbrew temu, co czuję. Nie kocham cię Mad… Nie wiem, czy kiedykolwiek kochałem.

Te słowa były dla mnie jak dawka tiopentalu, która rozprzestrzeniając się w moich żyłach, zabijała mnie skutecznie. Bez trudu przemierzała kolejne odcinki w krwiobiegu, by zatrzymać akcję serca. W tamtej chwili umarłam. Umarła moja miłość i nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro.

Nigdy mnie nie kochał. Nigdy. N. I. G. D. Y. Po co kłamał? Po co udawał? Po co marnował swój czas? Czułam się jak lalka, którą ktoś się pobawił, a kiedy już się znudziła, wyrzucił ją do pierwszego lepszego śmietnika.

Łzy spływały po mojej twarzy. Kiedyś powiedział mi, że łzy kobiety są dla niego najboleśniejszą porażką. Nie przytulił mnie. Nie otarł słonych kropelek. Wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie, a jego oddech był przyśpieszony. Wzrok nieobecny.

- Jak jej na imię?

Zapytałam, choć nie chciałam tego wiedzieć. Nie chciałam wiedzieć jak wygląda. Nie potrzebowałam kolejnego gwoździa do mojej trumny.

Nie odpowiedział.

Wstał z kanapy, rzucając mi ostatnie spojrzenie. Już sama nie wiedziałam, czy to, co dostrzegłam w jego oczach to łzy, czy może iskierki szczęścia. Pozbył się problemu. Pozbył się kobiety, z którą spędził trzy lata. O zgrozo… Wyrzucił mnie ze swojego życia, jak psa, który tylko przeszkadza rodzinie wyjechać na upragnione wakacje.

- Jeszcze mnie popamiętasz!

Krzyknęłam, choć moje wargi ledwo drgnęły. Zatrzymał się na środku salonu i wpatrywał we mnie, próbując odgadnąć, co mam na myśli. Bez słowa wstałam z miejsca, kierując się do łazienki. Przez chwilę czułam jego obecność, ale wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.

I tak oto skończyła się moja miłosna historia. 
Farsa. Sztuczność. Lawina kłamstw.

Może to i lepiej, że odszedł? Widział moje oczy pełne łez. Mój lęk wymalowany na twarzy. Czułam się naga i bezbronna, a tak bardzo chciałam być silna.

W ataku mojej histerii i furii szklana tafla zdobiąca łazienkę stłukła się w drobny mak, co idealnie oddawało stan mojej duszy. Była tak samo zniszczona. Tak samo poraniona jak moje dłonie i krwawiła tak mocno, aż widziałam ścieżki brunatnej cieszy spływającej od nadgarstka w dół, kapiąc na ciemne kafelki.  A nie! Przecież to moja własna krew.

Zaśmiałam się nerwowo.

Upadłam na podłogę. Nie zważałam na to, że siedzę pośród rozbitego szkła i krwawię. Ten fizyczny ból był niczym w porównaniu do tego, co czułam.

Postanowiłam, że się zemszczę. Zemszczę się za każdą jedną łzę, którą przez niego uroniłam. Za każdą jedną samotną noc, kiedy miał być obok mnie. Za każde kłamstwo, które padło z jego ust. Za wszystko, co mi zrobił.

Ta zemsta będzie smakować wybornie.

Ogarnął mnie szaleńczy, wręcz przerażający śmiech. Tak pusty, a jednocześnie tak przepełniony goryczą. Tak mogła śmiać się tylko kobieta, której ktoś przed chwilą boleśnie wyrwał serce. Pozostawiając jedynie pulsującą ranę.

18 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko... jeju.. chcę więcej... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wind Rose, nie wiem, czy będzie więcej pamiętników z Maddie, ale może pojawi się coś z perspektywy innego bohatera :) Dziękuję za miłe słowa! ♥

      Usuń
  2. Coza boski szablon! co do rozdziału, wzruszył mnie, i .. przeraził.. Zemsta? Rozumiem złamane serce człowieka...cóż, powinna pozwolić człowieku odejść wolno. Zemsta to nie dobre rozwiązanie by wyleczyć sie z tego uczucia jakiej w niej się gromadzą. Tak czy siak, czekam z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. April, dziękuję! Walczyłam z tym szablonem dobre kilka godzin, by wyglądał tak, jak teraz :D
      Też nie jestem zwolenniczką mszczenia się na ludziach, ale wiele ,,moich" cech ma Maria. Maddie nie jest kreowana według moich cech, trochę jedynie wydarzeniami z mojego życia. Powinna mu pozwolić, ale duma jej na to nie pozwala i chce mu pokazać, że ona też może zniszczyć mu życie... :)

      Usuń
  3. Jestem zmęczona i jedyne na co mnie stać to;
    Nie lubię jak ktoś się na kimś mści, ale zawsze jest ciekawie.
    Podobał mi się ten krótki wpis z pamiętnika :)
    Czekam na następną część :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosemary, doceniam, że zechciałaś do mnie zajrzeć :)))) Ja też tego nie lubię i nie praktykuję, ale Maddie... Cóż, ona jest zupełnym przeciwieństwem Marii, której nadałam trochę swoich cech. To ten typ kobiety, która została skrzywdzona i jedyną formą zadośćuczynienia za swoje złe postępowanie jest kara. Karą będzie zemsta, którą - mam nadzieję - zaskoczę czytelników :)

      Usuń
  4. O CHOLERA. Kiedy mówiłaś o nieco innym formacie niż dotychczas, nie spodziewałam się kartki z pamiętnika. Zaskoczyłaś mnie! Nie wiem, co powinnam napisać, ale odnajduję tu pewną analogię do wydarzeń, o których niedawno pisałyśmy. Mam rację? Niemniej jednak, podobało mi się to, co stworzyłaś i to bardzo. Jestem ciekawa tej zemsty, którą wymyśliła Maddie. (lub Madeleine, ale to mi się kojarzy z *Nie ma to jak hotel* hahaha) Buźka!

    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P, cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Masz rację. Stuprocentową. W każdym moim wcześniejszym opowiadaniu, których - na szczęście - nie ma już na necie, pojawiało się coś z mojego życia. Tu masz ten wątek i na pewno coś jeszcze się pojawi :) A co do zemsty - po prostu czekaj ;) Nie wiem, czy pojawi się w szóstce czy siódemce.
      PS. Serio? Nie ma to jak hotel? Lol, to takie stare xD

      Usuń
  5. Co to wgl jest. Jezu. Aż chce mi się płakać. Tyle smutku, tyle żalu matko! ;c
    W jednej chwili Mad jest szczęśliwa, broni się przed miłością, a teraz jest gotowa do zemsty, jest w totalnej rozsypce.
    Wgl nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Kartki z pamiętnika. Mimo, że może jest to po komentarzu niewidoczne ale jestem zachwycona. W tym rozdziale jest tyle emocji, tyle smutku, że aż moje serce przestało normalnie funkcjonować.
    Poza tym jak Bill mógł być taki... Taki zimny w stosunku do Mad, którą pokochał od pierwszego spotkania. Stwierdzam, że to facet bez jaj. Pff, zwykłe ''nie kocham cię już''. A niech sobie to w du** wsadzi.
    Ale coś mi się czuje, że ta kartka, że ten wpis po prostu ma nas wprowadzić w to co zdarzy się w niedalekiej przyszłości. Przynajmniej mam taką nadzieję, że opiszesz ich całą znajomość i burzliwy związek z dokładnością. I mam nadzieję, po przeczytaniu tego, że jednak im się ułoży, że jednak ten cholerny Kaulitz pójdzie po rozum do głowy.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwieniem na więcej ;* !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Convulette, nie płacz! :* Chociaż doskonale Cię rozumiem! Wielokrotnie przy FFTH ryczałam, taka moja specyfika. Bill to dziwny człowiek. Raz żyje totalnie w chmurach i daje swoim bliskim tyle miłości, by potem ją gwałtownie zabrać i złamać komuś serce (w nawiązaniu do niedalekiej przyszłości Marii&Billa). Jeszcze nie raz na pewno zdenerwuje Cię swoim zachowaniem, ale to wszystko w swoim czasie :) ,,Nie kocham cię już" to zdanie pojawiło się tutaj nieprzypadkowo i rozumiem Twoje wzburzenie. Opisywania całej ich znajomości nie planowałam, ale kto wie - może coś mnie do tego tchnie. Dziękuję! :))))

      Usuń
  6. W końcu zabrałam się za przeczytanie piątego rozdziału i nie zawiodłam się! Muszę przyznać, że naprawdę jest mi żal Maddie. Mimo wszystko nie zrobiła nic złego, a on zwyczajnie ją porzucił, bo pojawiła się inna. I chociaż bardzo chcę, żeby Bill był facetem Marie - naprawdę żałuję, że potraktował swoją, teraz już byłą, dziewczynę w tak okrutny sposób.
    Bo to było okrutne. Mógł przecież zrobić to delikatniej. Ale nie mnie oceniać zachowania bohaterów ;)
    W każdym razie chyba nigdy nie znudzi mi się Twoje opowiadanie i liczę na to, że następny rozdział poświęcisz IM .. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą fajna zbieżność imion. Madeleine i Marie... Jednak i druga na "M" :D

      Usuń
    2. Ella, cieszę się, że odcinek Ci się spodobał. Akurat ta scena z opowiadania, o której piszesz, miała naprawdę swoje miejsce w moim życiu, więc postanowiłam ją tutaj umieścić. Nie wiem, czy to dobry pomysł dla kreowanego przeze mnie Billa, ale nie mogłam inaczej :) Nie wiem, co dokładnie będzie w szóstce, ciągle jest w rozsypce hahaa xD

      Zbieżność imion celowa xD Dodajmy jeszcze moje imię i będzie wesoło :D

      Usuń
    3. Święta Trójca w akcji :D Biedny Bill .. xd

      Usuń
  7. Skończyłam i oczywiście lądujesz w moich linkach.
    W pewien sposób lubię, gdy jeden bohater poprzysięga zemstę. Wtedy może wykazać się niezwykłą kreatywnością, pomysłowoscią i samym myśleniem strategicznym. Także, będę czekać na jakiś ruch, choćby najmniejszy od Maddie. Zainteresowałaś mnie ją postacią, bo wydaje się być nieprzewidywalna. A Bill, nawet nie wiem, jak mogłabym go usprawiedliwić w zaistniałej sytuacji. Zwykłe trzy, z jego wypadku cztery, słowa mogą zrujnować człowieka. Zniszczyć mocno zarówno psychicznie i fichcznie. Jeszcze gorzej, jeśli takie słowa usłyszy się od osoby nam najbliższej sercu. Tej, która powinna być zawsze; matka, przyjaciółka, druga połówka. Tutaj nie ma wyjątków.
    Czekam na ciąg dalszy i dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm, trudno mi się zebrać po tej części. Jedynie co mam w mózgu to - ta kobieta jest szalona !
    Podoba mi się pomysł włączenia do narracji wszechwiedzącego obserwatora wątku z pamiętanikiem. Rozumiem, że Maddie ( przepraszam, jeśli się pomyliłam z imieniem) jest wzburzona, nie rozumie całej zaistniałej sytuacji, i wiem również, że Bill sobie kolokwialnie mówiąc nieco u niej "przesrał" mówiąc, że jej nigdy nie kochał - fakt, muszę przyznać rację, że z tymi słowami nieco przesadził, bo nie dość że dodatkowo Ją zranił, to jeszcze poirytował ( subtelnie mówiąc), jednak wciąż bronię Billa mając na uwadze, że dla niego cała sytuacja była równie ciężka. Dodatkowo na jego obronę powiem, że miło z jego strony, że Maddie nie okłamywał, tylko praktycznie przed rozpoczęciem czegoś większego z Marią powiedział, że to koniec pomiędzy nim a jego ówczesną dziewczyna ...

    Ale poplątany ten mój komentarz.
    Mam nadzieję, że zrozumiesz.
    To z wrażeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, zapomniałam się przedstawić - z tej strony KBill.
      Zacznę może od początku : przeczytałam zakochany-berlin od początku, i ogólnikowo mówiąc - jestem pod wielkim wrażeniem !!
      Podoba mi się u Ciebie to, że bardzo dokładnie opisujesz każdą sytuację, miejsce, otaczającą rzeczywistość. Piszesz lekko, przyjemnie, z każdym nowym zdaniem dając nam motywację i kopa w tyłek, by czytać dalej - Twoje opowiadanie jest bardzo wciągające. Już po pierwszej części miałam ochotę na następną, i następną, a po ostatniej akcji na masce samochodu szczerze ubolewam, że opowiadanie aktualnie ma tylko 5 rozdziałów, a nie z 25 xd.
      Przyjaźń Marii i Olivie jest jak dla mnie idealna - wychodzę z założenia, że przeciwieństwa się przyciągają, dla mnie mega. Kolejny plusik dla Ciebie.
      Idąc dalej : przypadkowe, już drugie spotkanie Billa i Marii ( czyżby fatum? :D), a już było czuć pomiędzy nimi taką chemię, że nie mogłam się powstrzymać przed pomysłem na chociażby romans między nimi. Masz już trzy plusy!
      Czwóreczkę otrzymujesz u mnie za pomysł, że Bill może podobać się facetowi - wątki humorystyczne uwielbiam !
      Wygadanie się Marii o epizodzie z kobietą utwierdziło mnie w przekonaniu, że Oni po prostu do siebie pasują - wizja Billa jako przystojnego dżentelmena, wrażliwego, szczerego, kochającego zwierzęta, a dodatkowo przy tym jest męski i ... brakuje mi tu słowa - napisałabym dociekliwy , ale to nie to, o co mi chodzi. Fajnie, że mimowolnie jest w stanie "wyciągnąć" od rozmówcy dużą ilość informacji - fajnie, że Maria, nawet o tym nie myśląc, wygadała się przy nim, bo dla mnie to oznacza jedno : czuje się przy nim bezpiecznie.

      Nie mogłam się pwstrzymać, i dodałam też komentarz pod ostatnią notką, bo naprawdę zrobiło się gorąco.

      Podsumowując : nazbierałaś u mnie z 8 plusów, a to oznacza, że zasługujesz na piąteczkę z koroną.
      Naprawdę, już jestem w stanie powiedzieć, że uwielbiam to opowiadanie !

      Pozdrawiam,
      KBill

      Usuń
    2. Adrianno, DZIĘKUJĘ! ♥
      Nawet nie wiem, co powinnam napisać, ale Twój komentarz mnie wzruszył. Dziękuję za tych kilkadziesiąt miłych słów. Dla takich właśnie osób aż chce się pisać :) Bardzo mnie to cieszy, że nazbierałam osiem plusików! Ta ocena wiele dla mnie znaczy, tym bardziej, że to moje pierwsze opowiadanie po przerwie. Niesamowite :)

      Usuń

Drogi Czytelniku!

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu rozdziału zostawisz swoją opinię!

Dziękuję! :-)