Dzisiaj będzie krótko. Dodaję ten odcinek, by wziąć się za skończenie jednej sceny, z którą utknęłam w martwym punkcie. Nie wiem, jak ruszyć, ale muszę - by nie zawieść Was, a przede wszystkim - siebie. No, ale koniec tych żalów :)
Ps. Chcę podziękować kochanej Paulinie, dzięki której mogłam dodać ten odcinek :)
_______________________________________________________________
Krzątała się po kuchni najciszej jak potrafiła, by nie zbudzić Billa leżącego na kanapie. Nie miała sumienia go budzić, choć wskazówki zegara ściennego układały się w godzinę dziesiątą, a jego telefon już kilkakrotnie wibrował. Za każdym razem dzwonił niejaki ,,Tomi”. Domyśliła się, że tą przesłodką nazwą opatrzony został starszy z braci. I kiedy już myślała, że Tom przestał się dobijać do brata, telefon znów zawibrował.
Przez chwilę zastanawiała się,
czy powinna odebrać. Nie dziwiła się, że Gitarzysta tak namiętnie wydzwania. Na
jego miejscu też martwiłaby się, gdyby Olivia nie dawała znaku życia. Nacisnęła
zieloną słuchawkę, a do jej uszu doszedł donośny, męski ryk.
- W KOŃCU! Ile można do ciebie
dzwonić, hm?! – Odsunęła aparat od ucha na kilka centymetrów, a kolejna fala
podniesionego głosu Toma wypełniła pomieszczenie. – No mów coś, gdy do ciebie
mówię!
Przez dłuższą chwilę nie odzywała
się.
- Cześć Tom… Chciałam ci tylko
powiedzieć, że twój brat jest bezpieczny i śpi. Przyszedł, a raczej przyczołgał
się wczoraj do mnie w nocy. – Przygryzła nerwowo wargę, a słysząc jak Tom
oddycha wyraźnie spokojniejszy, uśmiechnęła się.
- Maria? – Na dźwięk swojego
imienia o mały włos nie podskoczyła i nie strąciła z blatu kubka z herbatą. –
Spokojnie, Bill nie zdradził mi zbyt wiele o waszej znajomości. – Odchrząknął
znacząco, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Oddeleguję Billa do ciebie, gdy
tylko się obudzi i ogarnie, okej?
- Masz prawo jazdy? – Wypalił, a
na twarzy dziewczyny malowało się zdziwienie. Zaprzeczyła, a chłopak dalej
kontynuował. – Okej, to przyjadę po was tak o trzeciej. Bądźcie gotowi! Czeeeść!
– Tom rozłączył się, a ona wpatrywała się w ekran telefonu zaszokowana.
Spojrzała w kierunku nadal
śpiącego chłopaka i upiła spory łyk herbaty.
- Jak to nas?! Jak NAS?! Nie ma
nas… Jestem ja i on… – Mówiła do siebie, a wszystkie myśli i wyobrażenia
dotyczące chłopaka i ich przyszłości stały się tak realne, jak nigdy dotąd. Tom
na pewno nie zapraszałby do siebie obcej dla Billa kobiety, na pewno nie! A co jeśli on…?
Nie, to nie możliwe. To nie
możliwe, by znany na całym świecie Bill Kaulitz darzył ją uczuciem. To wbrew logice!
Jak ktoś z wyższych sfer mógł związać się z kimś, kto nie brylował na
pierwszych stronach magazynu? To szaleństwo! Mezalians! Co mogłaby mu dać?! Nie miała milionów na koncie,
ani bogatego ojca, ani nawet własnego mieszkania, tylko wynajmowała to małe
mieszkanko ze skromnego studenckiego stypendium.
Mogłabyś dać mu miłość, o jakiej niegdyś marzył. Mogłabyś być jego
słońcem, które oświetla pochmurne dni i napawa go optymizmem. Możesz być dla
niego kim tylko zechcesz, tylko uwierz w siebie i w to, że szczęście jest na
wyciągnięcie twojej ręki.
W ferworze własnych myśli nie
spostrzegła kiedy Bill się obudził. Usiadł na krześle obok wyraźnie zmartwiony.
Uniósł jej podbródek, dostrzegając w niebieskich oczach łzy. Kilka perlistych
kropel spłynęło po policzkach, a on kciukiem otarł je i przelotnie musnął mokre
miejsce.
- Przepraszam… Nie powinnam… – Wstała z miejsca, by przygotować śniadanie dla siebie i gościa. Bill spojrzał
na nią sugestywnie i niczym Pan i Władca, grzecznie poprosił, by poczekała przy
stole.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy dziewczyna, po uprzednim marudzeniu, usiadła z powrotem na wcześniejszym miejscu, chwytając za kubek z ciepłym trunkiem. Obserwowała, jak wielki Bill Kaulitz krzątał się w JEJ kuchni. Wyglądał naprawdę seksownie. Lustrowała go wzrokiem, dziwiąc się, że bokserki, które miał na sobie jeszcze nie spaliły się pod wpływem jej świdrującego spojrzenia.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy dziewczyna, po uprzednim marudzeniu, usiadła z powrotem na wcześniejszym miejscu, chwytając za kubek z ciepłym trunkiem. Obserwowała, jak wielki Bill Kaulitz krzątał się w JEJ kuchni. Wyglądał naprawdę seksownie. Lustrowała go wzrokiem, dziwiąc się, że bokserki, które miał na sobie jeszcze nie spaliły się pod wpływem jej świdrującego spojrzenia.
Bill, nie zdając sobie sprawy, że
właśnie jest pożerany wzrokiem, raz coś wyjmował, a raz coś chował do stojącej
w kącie lodówki. Bezpardonowo przeglądał jej szafki z nadzieją, że znajdzie w
nich potrzebne rzeczy do wykonania jego popisowego dania, jakim była…
jajecznica. Rozbełtał kilka jajek z solą i pieprzem, wlewając mieszaninę na
rozgrzaną patelnię. Pokroił kilka pomidorków koktajlowych i szynkę, a po chwili
wszystko wylądowało w jednym miejscu. Mieszając i pilnując, by śniadanie się
nie przypaliło, był tak skupiony, jak jeszcze nigdy. Po prostu chciał jej
zaimponować i choć przed sobą mógł udawać, że tak nie było, ona doskonale to
widziała.
Zdjął z suszarki dwa talerze i
ułożył je starannie na stole. Podał widelce i szklanki, które napełnił sokiem
pomarańczowym. Zadowolony z siebie podzielił jajecznicę na dwie porcje i z
bananem na twarzy usiadł naprzeciw Marii.
- Smacznego! – Zabrał się za
pałaszowanie z wielkim entuzjazmem, który kilka sekund później ulotnił się jak
balonik. Wykrzywił usta i wstawszy od stołu, odkręcił kurek z zimną wodą,
płucząc usta. – Co za niefart! Przesoliłem… – Mruknął niezadowolony, teatralnie
rozkładając ręce w geście zwątpienia.
Maria wybuchła śmiechem, a
podłamany Kaulitz swoim talentem kulinarnym, a raczej jego brakiem, spojrzał na
nią spod byka.
- Nic się nie stało, Bill. –
Podeszła do niego i poklepała w ramię. Uśmiech błąkał się po jeszcze jej lekko
zaspanej twarzy.
- Dla ciebie nic, a dla mnie to
cios… Przesolić jajecznicę, to tak jak spalić wodę na herbatę!
- Twój brat się do ciebie dobijał.
Odebrałam i powiedziałam, że jesteś bezpieczny. – Sprawnie zmieniła temat,
przygryzając lekko wargę, co nie umknęło uwadze Billa. – I jeszcze coś.
Powiedział, że będzie po nas o trzeciej…
- Po nas? To znaczy po ciebie i
po mnie?
- A widzisz tu kogoś jeszcze? –
Wyszczerzyła się, mierzwiąc włosy chłopaka. – Pójdę wziąć kąpiel, a ty czuj się
tu jak u siebie. – W ekspresowym tempie zniknęła za drzwiami łazienki, a chwilę
potem do jego uszu doszedł dźwięk puszczanej wody. Przez chwilę myślał, by
dołączyć do Marii, ale szybko zrugał się w myślach za ten pomysł. Postanowił
posprzątać po śniadaniu, o którym wolał zapomnieć.
*
Przesuwał bosymi stopami po
panelach podłogowych, starając się nie wystraszyć dziewczyny, która siedziała
na kanapie, czytając jakąś książkę. Z daleka nie widział, czy to kolejna z
książek, które musiała przeczytać na zajęcia, czy może coś lżejszego. Posłał
jej szczery uśmiech, kiedy odwróciła się w jego kierunku i zrobiła trochę
miejsca na kanapie. Przysiadł na brzegu, a do jej nozdrzy dotarł ciepły zapach
kokosowego balsamu do ciała. Poprawił opadającą na oczy grzywkę, a kropelki
wody spływały po jego twarzy.
Pod prysznicem tysiąc razy
układał sobie w głowie to, co chciałby jej powiedzieć. Miała prawo wiedzieć, że
w jego życiu do niedawna był ktoś taki jak Maddie. Czuł dziwny lęk. Niepokój
przed porażką. Wpatrywał się w swoje dłonie.
- Wyduś to z siebie… Widzę, że
coś cię męczy. – Zaczęła łagodnie, a jej delikatny uśmiech wcale nie pomagał w
skupieniu się. Wręcz przeciwnie. Miał ochotę wpić się w te seksowne wargi, by
zaznać wewnętrznego ukojenia.
- Przepraszam za wczorajszy
incydent… Zbyt duża dawka alkoholu źle na mnie działa. Staję się nieobliczalny
i agresywny. – Przejechał opuszkiem po plastrze, który był dowodem na wybuch
jego agresji. – Pewnie już słyszałaś o tym skandalu… - dziewczyna kiwnęła głową,
a on, nabierając energicznie powietrza, układał w myślach dalszą część swojej
opowieści. – To sprawka mojej byłej dziewczyny… Ukrywałem ją przed całym
światem, ale z biegiem czasu doszedłem do wniosku, że to nie to… Że Maddie nie
była kobietą mojego życia... Zacząłem się dusić we własnym związku, a przecież
to nie na tym polega, prawda? Prawdziwy związek polega na miłości, której ja
nie czułem…
- Wiesz, Bill? Coś ci powiem. To,
czym kieruję się w życiu… – wplotła swoją dłoń w jego. – Nie warto zmuszać się
do związku, który jest bez przyszłości… Warto jednak walczyć o to, co daje nam
szczęście i tam szukać miłości. – Przesunęła opuszkiem palców po zewnętrznej
części wytatuowanej dłoni, delikatnie obrysowując kontur tatuażu.
Złapał ją mocniej za dłonie, a
potem za biodra, by jednym sprawnym ruchem umiejscowić ją na swoich kolanach.
Oddychał płytko, coraz szybciej pokonując dystans dzielący ich twarze. Musnął
delikatnie usta dziewczyny, czekając na jej reakcję. Nie poruszyła się ani o
milimetr. Była jak zahipnotyzowana, kiedy jego czekoladowe tęczówki z tak
bliskiej odległości wpatrywały się w nią intensywnie. Drugie muśnięcie. Zero
reakcji. Po trzecim nie wytrzymał i wpił się w usta Marii, odbierając jej
oddech.
Bo właśnie teraz czuł, że wszystkie obawy związane z ich przyszłością
są tylko wymysłem jego fantazji.
Kochana moja, czerwoną słuchawką to się odrzuca połączenie ;) Mały błąd Ci się wbił :)
OdpowiedzUsuńA poza tym to oczywiście wszystko idealnie , pięknie i wgl ! :)
Czekam na kolejny odcinek.
Życzę dużo weny i wesołych świąt ;)
a może ona ma inny telefon xD
UsuńSylwia, już poprawione, dziękuję! :) Trzy razy czytałam odcinek przed publikacją i nie dopatrzyłam się tego błędu xd. Bardzo się cieszę, że odcinek Ci się spodobał! :) Oj wena teraz się przyda, bo utknęłam i nie mam pomysłu, jak ruszyć. Tobie również Wesołych Świąt! ♥
UsuńKa, hahahaha, to też bardzo prawdopodobne :D
Miło się rozpływać przy tym odcinku...
OdpowiedzUsuńMój mózg się rozpłynął i w sumie nie wiem co Ci teraz napisać xD Ehh,.. Chyba nie muszę mówić, że rozdział mi się podobał?
Wybacz, że dziś krótko, ale zbyt się rozmarzyłam xd Mam nadzieję, że uda Ci się dokończyć ten watek, w którym utknęłaś bo chciałabym przeczytać jak najprędzej kolejny odcinek :) Pozdrawiam ;*
Ka, lekkie i przyjemne odcinki są dobre :) I oczywiście, że wybaczam Ci długość komentarza. Czasami naprawdę nie wiadomo, co napisać. I ja również mam taką nadzieję, bo na razie kiepsko mi idzie xd. Tydzień staram się coś sklecić i nic. Pustka :D
Usuńtrochę krótko... :c albo to ja za szybko przeczytałam.
OdpowiedzUsuńnapisałaś, że Maria nacisnęła czerwoną słuchawkę, ale chyba chodzi o zieloną, hm? poza tym w dwóch momentach, które wyhaczyłam nie pasuje mi konstrukcja zdania, ale nie jestem pewna, czy mogę Cię pouczać, bo w końcu nie mam do tego predyspozycji.
ogółem? rozdział napisany dobrze. jak zwykle trochę żartu się wkradło - najbardziej rozśmieszyło mnie, że Maria wplepiała swoje ślipka w bokserki Billa :D zaskoczyło mnie, że nie potrzebowała żadnych jego wyjaśnień na temat tego, co zaszło. Boże, ona jest zaślepiona przez tę miłość! ;D
mileahnne, zdecydowanie to odcinek jest zbyt krótki :) Zdecydowanie chodziło o zieloną. Nie wiem, czemu pojawiła się ta nieszczęsna czerwona słuchawka xd.
UsuńJeśli wyłapujesz błędy to wal jak w dym - konstruktywna krytyka zawsze jest na miejscu :) Dziękuję za miłe słowa! Hah, tak, Maria się zakochała i już nie dostrzega żadnych jego wad :D
No nie! Ja tu się wciągnęłam, a tu buch- koniec ;/. Nie lubie tego... ;/
OdpowiedzUsuńRozdział jak każdy świetny, dopracowany i przemyślany.
Powiem Ci, że najbardziej spodobała mi się scena z Tomem: ''No mów jak do Ciebie mówię!'' ;D. Gitarzysta po raz kolejny udowodnił jaki jest genialny xD. Ale i tak kocham go z całego serca ;).
Bill- mam wrażenie, że on gubi się we własnym życiu. I zdecydowanie potrzebuje koło siebie kogoś takiego jak Maria. Kogoś kto da mu miłość, bezpieczeństwo, spokój. Mimo, że Maria nie potrzebowała wyjaśnień co do sytuacji z Mad to jednak i tak ''ubolewam'' z Billem w tym wszystkim i dalej twardo twierdzę, że Mad zachowała się jak zwykła szmata. Choć nie wiem jaką ja bym zemstę wymyśliła na jej miejscu. Znając siebie to zapewne sto razy gorszą :D
Maria- kochana, delikatna, ciepła i czuła. Zaopiekowała się pijanym Billem. Przyjęła w spokoju fakt związany z byłą swojego ukochanego. Ale zdecydowanie ma niską samoocenę. W końcu Bill nie jest nie wiadomo kim. Fakt- przystojny, znany, bogaty no ale też człowiek prawda? Też ma prawo do miłości, do zakochania w zwykłej osobie, która nie zarabia milionów tak jak on. I to właśnie jest piękne, że mimo tego, iż Bill ma zapewne tyle kobiet wokół siebie, obraca się w tak zwanej ''śmietance towarzyskiej'' pokochał kogoś zwykłego, kogoś z marzeniami, z ambicjami, kogoś kto żyje normalnie bez blasku fleszy. Bo przecież on też taki był- zwykły chłopak z marzeniami z małej miejscowości.
Kolejna sytuacja, która rozśmiesza- przesolenie jajecznicy przez Kaulitza. Ach ci kucharze- amatorzy ;). A fakt, że Bill tak się przejął tym śniadaniem jest najśmieszniejszy :D.
No cóż. Nic dodać nic ująć Martie. Czekam na dziesiątkę ;) ;*
Convulette. wybacz! ♥ Postaram się, by dziesiątka była dłuższa! No i bardzo mi miło, że tak myślisz! To cholernie budujące! Ach Tom, on to zawsze jak coś palnie to boki zrywać ^^ Za to go wszystkie kochamy!
UsuńFaktycznie, Bill trochę się pogubił. Mogę zdradzić, że za jakiś czas znowu wybierze nie tę drogę, którą powinien był wybrać. Taki jego urok.
W stu procentach zgadzam się do Marii. Ma kompleksy i nie może pojąć, że ktoś sławny mógłby się nią zainteresować, ale potem będzie już z górki :) Taką mam koncepcję, by więcej im w życiu nie mieszać, a przynajmniej nie tak drastycznie :)
Hahaaha, scena z Billem wzorowana na moich doświadczeniach, kiedy to tak napaliłam się na jajecznicę a dostałam coś, czego nawet pies by nie ruszył xD Kuchnia to złe miejsce dla amatorów, oj złe!
Fakt, krótko, ale nawet taka ilość Twojego opowiada mnie w zupełności zadowala ;) Wiesz, że powinnaś dostać po dupie? nie wiesz, jakie jest lekarstwo na utknięcie w danej scenie, niezależnie jaka scena to będzie? już Ci mówie, to tylko jedno słowo - SEKS :D. Także tego oo .. pomyśl o tym xd
OdpowiedzUsuńPolubiłam sposób, w jaki bohaterka poznała Toma - z samego "mów jak do Ciebie mówię" dało się wyczuć mega dużo ciepła. I może mam jedynie mylne wrażenie, lecz uważam, że to będzie sympatyczna postać :)
Ale ten Twój Bill namiętny. Nic tylko by całował, pieścił, a potem na nowo całował .. a może niech zrobi chwilę przerwy i powie Jej, na czym dziewczyna stoi, bo Ona chyba nie do końca jest pewna xd
Podsumowując, tak naprawdę nie potrzebujesz długaśnych komentarzy o tym, jak świetnie piszesz, bo pewnie tego jesteś już świadoma. Każdy rozdział dopracowany ( ja nie widzę tego błędu z słuchawką bo przyjmuję wersję Ka. że istnieją "inne" telefony xd) , przyjemny, cudowny !
Oby tak dalej :)
Pozdrawiam, KBill
O wybacz mi, że dopiero dzisiaj komentuję, ale wczoraj padłam o 4 pm i dopiero się obudziłam o 6:30 am. Bardzo dziwna sprawa, ale to nie o tym mam Ci teraz pisać.
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Chyba przeczytam jeszcze raz, albo nie...sama już kurde nie wiem, co ja chcę zrobić. Godzina dziesiąta rano, a ona nadal nie chce zbudzić Kaulitza? Ja to bym go z łóżka (a raczej kanapy) wygoniła zaraz po godzinie ósmej, bo biedak na śniadanie by nie zdąrzył. Do tego fakt, iż Tom dostał przesłodką ksywkę- Tomi- zauroczył mnie postacią Billa jeszcze mocniej. Tak poza tym to on musiał nieźle balować ostatniej nocy, skoro nawet wybrującego telefonu nie słyszał. On, ten co ma na ich punkcie lekko obsesję. Dobrze, że Maria odebrała ten telefon, jeszcze Tom po policję by dzwonił, a wtedy Młodszemu dostałoby się nieźle po łapkach. Wiesz co? Zaczynam lubić tutaj Toma, co nie zmienia faktu, iż Bill będzie mym numerem jeden, o nie. Ale dlaczegóż to wypala z jakimś "was"? Brzmi to jednoznacznie, ale no...Tom ja Cię proszę, bo zaraz zacznę sobie dziwne historie dobudowywać. A po rozmowie Bill się obudził, męska intuicja. Dostaje ode mnie kolejnego plusa za to, że sam wyszedł z inicjatywą zrobienia śniadania. Choć ja bym czuła dyskomfort, gdyby to on miał mi robić jakiś posiłek. Tak, jestem pedantem, ale czy jeśli jest się wegetarianinem (Oczywście jeśli w Twym opowiadaniu bliźniacy nimi są) to czy powinno się wrzucać do jajecznicy szynkę? Taka mała rozkminy mnie dopadła i stwierdziłam, że nie, ale to wiesz ja to ja. Nie dziwi mnie fakt, że ją przesolił. Jak się tyle pali, to smak zanika i naprawdę je się tak słone potrawy, czym bardziej mnie zadziwiłaś, bo sam to wyczuł. Ale uwierz, są to lekkie podknięcia, prawie nic nie znaczą. Aż sama bym się teraz wykąpała, choć porad już nie taka. Wanna mnie wzywa...jutro. I te brudne myśli Billa, temu to zawsze coś do głowy przyjdzie. Niech się chłopak, a właściwie mężczyzna zastanowi nad tym, czego dokładnie oczekuje i chce. Zobaczy, że wtedy zdecydowanie łatwiej będzie sprostać jego oczekiwaniom. A końcówka to już w ogóle porwała mnie doszczętnie, tak bardzo go tutaj lubię. Oczywiście Marię też i teraz niech czekają na Toma. Swoją drogą to gdzie on ich chce zaciągnąć? Nie wiem czy mam się bać czy śmiać.
No nic, czekam na ciąg dalszy, znowu przepraszam i dużo weny Ci życzę! :3
Uwielbiam ,uwielbiam, uwielbiam!<3
OdpowiedzUsuńNiemożliwe, że jeszcze tego nie skomentowałam! Co za wstyd! :> Ale już nadrabiam - to co najbardziej mi się spodobało to zrozumienie Marii. Widać, że ona naprawdę kocha Kaulitza i nie widzi jego wad. W każdym razie to urzekło mnie najbardziej, ale też Tom. (Tomi, jak to słodko brzmi! Pewnie w swoim telefonie ma go zapisanego podobnie :>). No i cóż, uwielbiam ten odcinek.
OdpowiedzUsuńP.