niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział dziesiąty


Nareszcie udało mi się dokończyć odcinek! :) Nie jestem z niego w pełni zadowolona, ale gorsze części też muszą się pojawić. Mam nadzieję, że z kolejnych będę już w pełni usatysfakcjonowana, a tymczasem zapraszam do czytania :) Dzisiaj mam też zamiar przeczytać masę Waszych zaległych odcinków i liczę, że to mi się uda.
_______________________________________________________________

Ciemnowłosa kobieta krzątała się po kuchni, a zapach jej potraw roznosił się po całym domu. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy mieszała, smakowała i przygotowywała kolejne fantastyczne dania. Uwielbiała gotować. Tylko wtedy czuła się jak normalna kobieta w jej wieku, a nie przyszła żona sławnego Muzyka, która musiała uciekać i ukrywać się przed mniej zrównoważonymi emocjonalnie fanami.

- Tom! Pomóż mi nakryć do stołu! – Krzyknęła, w między czasie dekorując słodkie babeczki z jagodami. Oblizała palec od słodkiej polewy, a potem poczuła czyjeś silne dłonie wędrujące pod materiałem jej luźniej tuniki.

Mężczyzna ułożył je na brzuchu, przygryzając płatek jej ucha. Odwróciła się i stając na palcach, ucałowała jego spierzchnięte wargi.

- Tomi, proszę. – Jęknęła przeciągle, kiedy Tom, nic nie robiąc sobie z jej prośby, usadowił ją na kuchennym blacie. Stanął pomiędzy jej udami, podciągając do góry przeszkadzającą mu koszulkę. Gładził lekko już zaokrąglony brzuch, uśmiechając się przy tym szeroko.

- No, co? Cieszę się skarbie, po prostu się cieszę! – Musnął jej ponętne usta, by po chwili zrobić to, o co go prosiła. Ciągle siedząc na blacie, obserwowała jak Tom szuka czegoś po szafkach w skupieniu. Był rzadkim użytkownikiem kuchni i widać było, że nie miał pojęcia, gdzie szukać talerzy.

- Dolna szafka, po lewej od zlewu. – Poinstruowała go, a Kaulitz z głupią miną ,,znalazł” komplet zastawy obiadowej. Ułożył talerze starannie na stole, dbając o każdy szczegół. Z szuflady wyjął sztućce, przez chwilę zastanawiając się, w jakiej kolejności je ułożyć.

- Serwetki czerwone czy złote? – Zwrócił się do Rii, drapiąc po brodzie z konsternacją wypisaną na twarzy. 

- Złote, kochanie, złote. Przecież obrus jest czerwony... – Rozłożyła ręce, a Tom zaśmiał się pod nosem. No tak, kobiety zawsze zwracają uwagę na takie szczegóły! Kiedy mieszkał jeszcze z Billem, w bardzo rzadko używali serwetek, a co śmieszniejsze – raz w październiku uraczył przyjaciół serwetkami w… zajączki, co Georg do dziś wypomina mu w słownych utarczkach.

- No tak, tak. Złote, bo obrus czerwony, będę pamiętać! A jeśli obrus będzie szary? To serwetki turkusowe? – Ria spojrzała na niego, wybuchając śmiechem. Tom wydymał śmiesznie usta, marudząc coś pod nosem, co przypominało bełkot pijanego.

- Tak, turkusowe. – Uśmiechnęła się i zeskoczyła z blatu, by wrócić do pichcenia. – A ty zbieraj się powoli, niedługo musisz jechać po Billa!

*

- Denerwuję się… - Szepnęła do stojącego nieopodal Billa, który przeczesywał palcami swoje włosy. Wyglądał tak spokojnie i tak niewinnie, aż trudno było sobie wyobrazić, że poprzedniego wieczora wdał się z kimś w bójkę.

- Spokojnie, Mar. Tom nie gryzie. – Wyszczerzył się, ostatni raz spoglądając w lustro, po czym oboje opuścili mieszkanie Marii. Ciągle był dla siebie pełen podziwu, że pod wpływem procentów odnalazł właściwe mieszkanie. Wyobraził sobie minę jakiejś innej lokatorki, do której w środku nocy puka Bill Kaulitz, którego kojarzy z gazet. Wybuchł śmiechem, o mały włos nie potykając się o własne nogi.

- Z czego się śmiejesz? – Złapała go pod ramię, by nie zrobił sobie krzywdy.

- Z siebie… Ciekawe, co by było, gdybym w nocy pomylił mieszkania i wtargnął do mieszkania obcej babki… - Zmarszczył zabawnie czoło, a śmiech, jakim się zanosił, słyszeli chyba wszyscy sąsiedzi.

- Zależy od lokatorki. Ta spod piątki wezwałaby policję, a ta spod dziewiątki… Ta wciągnęłaby cię do siebie i…

- Dobra, dobra, nie kończ! Ale ona tak serio? Zrobiłaby to? – Tym razem to blondynka wybuchła śmiechem.

- Nie Bill, ona ma męża. – Zachichotała i poważnie na niego spojrzała. – Ale nigdy więcej mnie tak nie strasz, jasne? – Musnęła przelotem jego wargi, kiedy na klatce schodowej pojawił się zakapturzony osobnik. Zmierzył ich wzrokiem, podchodząc bliżej. Stanął naprzeciw Billa, a kąciki jego ust automatycznie wniosły się ku górze, kiedy dostrzegł w oczach blondyna iskierki szczęścia.

- Ile można na was czekać, zakochańce? – Zwrócił się do chłopaka, zsuwając z głowy kaptur, a okulary przeciwsłoneczne chowając do kieszeni bluzy. Na dźwięk ostatniego słowa Bill opluł się, chrząkając nerwowo, a Maria spoglądała ukradkiem na rozbawionego szatyna. Co jak co, ale Tom Kaulitz z bliska okazał się być jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.

- Skończ te gierki Tom i powiedz lepiej, po co jedziemy do ciebie. – Zapytał młodszy z braci, zakładając na swój nos wielkie okulary. Starszy uśmiechnął się tajemniczo.

- To wszystko w swoim czasie, Bill… - Puścił mu oczko, otwierając drzwi auta. Blondyn już chciał się wpakować na przednie siedzenie, kiedy Tom spojrzał na niego porozumiewawczo. Bill w mig załapał aluzję i wpuścił Marię na tylne siedzenie, siadając tuż obok niej. Zapięli pasy, a jego ręka, niby przypadkiem znalazła się tuż za głową dziewczyny. Ułożył ją na szczupłym ramieniu, zatapiając wzrok w widoku za szybą.

Przemierzali drogę do domu Toma w ciszy, który jednak co jakiś czas majstrował przy radiu w poszukiwaniu jakiejś ciekawej stacji i kiedy już Billowi wpadło coś w ucho, czego chętnie by posłuchał, Tom jak na złość, znów zmienił stację. I tak w kółko dopóki starszy Kaulitz nie zaparkował samochodu pod posesją w jednej z najbogatszych dzielnic Berlina.

Maria wysiadła z samochodu, rozglądając się po okolicy. Nigdy tutaj nie była, bo krąg jej znajomych zawężał się do studentów mieszkających w akademikach lub wynajmujących pokoje, dzieląc je z innymi studentami. Czuła się nieswojo. Nie lubiła przepychu, który zewsząd ją atakował.

- Zapraszam. – Starszy z braci przepuścił dziewczynę w drzwiach, posyłając bratu szeroki uśmiech. – Lepiej nie mogłeś wybrać! – Szepnął tak cicho, by stojąca obok Mari nic nie usłyszała. Bill przewrócił teatralnie oczami i ruszył w kierunku Rii, pochłoniętej dopełnianiem ostatnich szczegółów. Przytulił ją mocno do siebie i ucałował w policzek.

- Witaj Bill! – Zawtórowała radośnie, a po chwili u jej boku pojawił się Tom, obejmując dziewczynę w pasie. – Dzień dobry… - Zwróciła się do Marii, wyciągając w jej kierunku zadbaną dłoń, na której błyszczał pierścionek zaręczynowy.

- Dzień dobry. Maria. – Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Kobieta stojąca przed nią nijak nie pasowała do opisów fanów, które znalazła kiedyś w sieci. Była pogodna i wesoła i jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach.

- Ria. Bardzo miło mi cię poznać! Bill dużo nam o tobie opowiadał! – Spojrzała  wymownie na młodszego Kaulitza, a jego policzki pokryły się purpurą. Odchrząknął nerwowo, zwilżając usta, a blondynka jeszcze szerzej się uśmiechnęła. – Oczywiście w samych superlatywach! I muszę powiedzieć, że na żywo wyglądasz jeszcze piękniej! – Ria uwielbiała go prowokować i już chciał rzucić jakąś ciętą ripostą, ale na widok pogodnej twarzy Mari, nieco się rozluźnił.

- Co tak pięknie pachnie? – Rozejrzał się po dużej i przestronnej kuchni, lokalizując na marmurowym blacie paterę z babeczkami. – Muffinki! – Pochwycił jedną w dłoń, wgryzając się w jej czekoladowy środek. Rozkoszował się słodką przyjemnością, a kiedy już pochłonął całą, przypatrująca mu się trójka wybuchła śmiechem. Spojrzał na nich dziwnie, wyjmując z kieszeni telefon i przeglądając się w nim – no tak, wyglądał śmiesznie z czekoladową obwódką wokół ust. Wyszczerzył się, bo przecież nie był w pracy i nie musiał wyglądać idealnie.

- Zapraszam do jadalni, zaraz podam obiad! – Szatynka zniknęła za filarem, by dopieścić swoje kulinarne twory.

*

Jadalnia w domu starszego Kaulitza przypominała wystrojem restaurację, a nie typową jadalnie. Czarne ściany, gdzieniegdzie z czerwono-złotymi wstawkami, idealnie komponowały się z hebanowym, dużym stołem. Czarne, skórzane krzesła zachęcały do chociaż kilkuminutowego odpoczynku, a różne obrazy czy zdjęcia dodawały temu pomieszczeniu swoistego uroku. Od razu widać w nim było kobiecą rękę.

Tom podszedł do dużego okna wychodzącego na południe i odsłonił złotą zasłonę, wpuszczając do pomieszczenia więcej światła. Odpalił stojącą na parapecie świecę zapachową, a po chwili jadalnię wypełnił zapach słodkiego kokosa i ananasa, złamanego nutą kolendry, a mężczyzna wrócił do kuchni.

- Jak tu pięknie… - Maria nie kryła swojego zainteresowania tym miejscem. Było totalnie w jej guście. Z klasą, ale i z pazurem.

- Ria ma dobry gust. – Bill zaśmiał się, odsuwając dla dziewczyny jedno z krzeseł. Siedzieli w ciszy, kiedy w pomieszczeniu pojawił się Tom, ustawiając na stole pachnące potrawy – od makaronu w sosie serowo-śmietanowym, po kurczaka w ziołach prowansalskich, sandacza w sosie limonkowym, czy faszerowane papryki w wersji dla wegetarian. Wisienką na torcie okazał się być tak ulubiony przez bliźniaków sernik wiedeński.

- Kto to wszystko zje? – jJęknął blondyn, a jego oczy na widok sernika zaświeciły się. – Niedługo nie zmieszczę się w żadne spodnie!

- Jedz, Billy. I tak wyglądasz jak szparag. – Bill rzucił bratu wściekłe spojrzenie, a Maria zachichotała. Kosmyk jej włosów osunął się na czoło, a blondyn, wkładając w to maksimum czułości, założył pasemko za ucho. Zbliżył się na tyle, by swobodnie musnąć płatek ucha i już chciał złożyć na jej wargach pocałunek, kiedy tę chwilę przerwał Tom. Obok niego stanęła Ria, wyraźnie podenerwowana. Bill i Maria mieli być pierwszymi osobami, którym powiedzą o ciąży.

- Bill, pewnie myślałeś, że to obiad jak każdy inny, ale dzisiaj spotkaliśmy się, by uczcić wyjątkową nowinę… – Tom spojrzał na narzeczoną, posyłając jej czułe spojrzenie. Złapał ją za rękę i kontynuował. – Każdego roku na urodziny życzyłeś mi powiększenia rodziny… – Uśmiechnął się szeroko, spoglądając w zdziwione tęczówki brata. Maria domyśliła się, do czego dąży Tom, ale Bill potrzebował trochę więcej czasu. – Zostanę ojcem! – Krzyknął w końcu brunet, otwierając z hukiem szampana. Rozlał trunek do kieliszków.

- CO?! OJCEM?! O BOŻE, MÓJ BRACISZEK OJCEM! ALE JAJA! – Bill nie mógł powstrzymać emocji i rzucił się w ramiona brata. Po chwili mocno przytulił szlochającą Rię, obracając nią w powietrzu. Już myślał, że nie dożyje tej  chwili, a tu proszę!

- Gratulacje! – Maria uścisnęła dłoń Toma, a ten przytulił ją mocno do siebie i choć znał ją od niedawna, już traktował jak członkinię rodziny. Ria, nie kryjąc łez, wtuliła się w rozbudowane ciało mężczyzny, a on ułożył swoje silne dłonie na jej ledwo widocznym brzuszku.

Cieszył się jak małe dziecko i gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mu, że się zaręczy i zostanie ojcem, nie uwierzyłby. Nie on, wielki Tom Kaulitz, który każdej nocy miał inną kobietę. A jednak… Ludzie się zmieniają.

- Nie żałujesz?
- Nie żałuję.
- Kochasz?
- Jeszcze pytasz?
Dla niej wskoczyłbym w ogień!

16 komentarzy:

  1. Tom Kaulitz i dziecko !? Losie...to takie nierealne,chociaz uwazam,ze bylby dobrym ojcem ! :)
    Poza tym prxedstawilas rez tu Rie w troche leszym swietle. Zazwyczaj mam okazje czytac ze Ria to wredna szmata i wgl.
    No nic.zycze duuuuuuuzo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, to bardzo realne! Prędzej czy później to się na pewno stanie i myślę podobnie jak Ty - Tom na pewno będzie świetnym ojcem :) Mam wrażenie, że będzie lepszym od swojego ojca i nigdy nie skrzywdzi swoich pociech :))))

      Usuń
  2. Ja dalej nie lubię Rii, jako bohaterki wprowadzanej do opowiadań FFTH :D Nie wiem czemu, takie spaczenie. Sama się jej u siebie prędko pozbyłam xD ale cóż... może wyobrażę sobie, że to ktoś zupełnie inny i będę się cieszyć szczęściem Toma :D Trochę mi to przypomniało mojego Toma, z Zakochanego Idola xD Dobrze, że nie tylko ja umiem widzieć go w roli ojca! I szczerze, zupełnie nie wiem dlaczego ludzi to wciąż dziwi. Przecież ten facet też dojrzewa i ma nowe marzenia, dlaczego by nie miały być związane z założeniem rodziny? :) Dziś jakoś bardziej się skupiłam na starszym Kaulitzu, ale musisz mi wybaczyć... mam do niego słabość xd
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ka, zawsze możesz tam widzieć siebie ^^ Często tak mam, że jeśli Bill jest z jakąś kobietą to ja tam wpycham na siłę swoją osobę, hahaha. To dopiero spaczenie! Mnie też to dziwi, że oni się dziwią (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Przecież ona ma już 25 lat - to idealny czas na założenie rodziny. Z kolei zupełnie nie wyobrażam sobie Billa w roli ojca - no nie mogę i tyle xD A przecież Pumba nie będzie wiecznie jego małym szkrabem :D
      Wybaczam, wybaczam! Dla każdego coś dobrego :)

      Usuń
  3. Wkradł Ci się maleńki błąd. Gdy Ria przedstawia się Marii "Dzień dobry-Siewczyna" - mały psikus zrobiła Ci klawiatura ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej <3 Co prawda nie potrafię sobie wyobrazić Toma jako tego ustatkowanego mężczyznę, który zrobił to zdecydowanie wcześniej niż Bill, jednakże Tom jako ojciec już całkowicie mi się podoba :D I wierzę, że będzie dobrym tatusiem !

      Usuń
    2. Ada, już poprawione, dziękuję!
      Oj zdecydowanie to Tom jest tym bardziej ustatkowanym xD To widać! Bill to ciągle jeszcze dzieciak w ciele dorosłego i dojrzałego faceta. Jego jako ojca nie widzę, ale Toma już tak. Już oczami wyobraźni widzę, jak odpędza od swojego syna lub córki nachalnych adoratorów!

      Usuń
    3. Mam dokładnie to samo - tylko że w mojej wyobraźni ma same córki, i może jako ostatnie dziecko syna, który nie przekracza nigdy 6 roku życia - przygląda się adoratorom córek, grymasi, odsyła ich, bo mu się nie podobają .. :D A Bill, jako cudowny wujek powtarza bratanicom, że tylko prawdziwa milosc jest ważna :D

      Usuń
  4. Matko, już od razu chciałabym przejść do tej najważniejszej części komentarza, ale nie...wszystko musi być poukładane chronologicznie.
    Co prawda dopiero co zjadłam kolacje, ale teraz to narobiłaś mi ochoty na takie pyszne dania przygotowane przez Rię. Wiesz...tutaj ją polubiłam i niech tutaj będzie, bo mi nie przeszkadza, wcale a wcale. Do moich nozdrzy dopływa teraz tyle smakowitych zapachów, że nawet nie jestem w stanie zliczyć ile. Czerwony i złoty to doskonale połączenie. Szary i turkusowy też, uwielbiam oba zestawy tych kolorów. Nie dziwię się, że Tom miał niemały problem z doszukaniem się talerzy w kuchni, ale dla chcącego nic trudnego. Chociaż ja już po pierwszym razie bym zapamiętała, cóż on akurat do takich rzeczy dobrej pamięci nie musi mieć. Ale jeśli chce się jakoś wykazać to niech przywioże trochę do tego wagi. Odrobinkę. I wiesz, co? Nie spodziewałam się, że pojadą do ich mieszkania. Było to tak oczywiste, że nawet o tym nie pomyślałam. To tak jak to, że złodziej uciekający przed policją wejdzie do pierwszego lepszego domu, na tyle oczywiste, że tam go nie szukają. A to błąd, bo jak widać nie trzeba daleko szukać, by znaleźć rozwiązanie. Bill, czy ty na sto procent jesteś pewien, że Tom nie gryzie? Nie, żebym coś sugerowała, ale jednak...weź, nawet teraz czuję tremę Marii, bo dokładnie tak samo bym się czuła w takiej sytuacji. Nie chcę sobie wyobrażać, co mogłoby się stać z Kaulitzem, gdyby zawitał w innym progu. Oj, nie chcę. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że potrafi się śmiać sam z siebie, czego mu okropnie zazdroszczę, bo ja to potrafię się na wszystko obrazić. Zakochańce nam się tutaj rozkręcają, jak widzę. Mam wrażenie, że Bill jeszcze tego w pełni nie czuje. Dobra, traktuje to poważnie, ale czasami się zapomina. Jak w przypadku z samochodem. Już by się chętnie wpakował na przednie siedzenie. Dobrze, że jest tam przy nim Tom, bo jeszcze ratuje jego kościsty tyłek. A czy ty wiesz, że starszy z bliźniaków zachowuje się zupełnie jak mój tata? Co chwila zmienia te stacje radiowe, a mnie to doprowadza do białej gorączkowo, jakiś nadpobudliwy jest. Ja bym się zaczęła wykłócać, ale Bill jakoś to przemógł. I dobrze, bo jeszcze niepotrzebne spięcie pomiędzy rodzeństwem by nastało. Ria powiada, że same superlatywy na temat Marii słyszała? W sumie to się nie dziwię, już sobie wyobrażam paplającego non stop Kaulitza. Czekoladowa babeczka, ja też chcę taką. Rozczulilaś mnie tym momentem, czekolada na ustach jest najsłodszą rzeczą jaka zostaje po zjedzeniu czegoś słodkiego. Uwielbiam takie momenty. Oczywscie musiał się przejrzeć w telefonie, jakby nie mógł pójść do łazienki i jak człowiek zmyć to z twarzy. Nowina o ciąży Rii nie była dla mnie zaskoczeniem, bo już na samym początku była wzmianka, która mogła nas do tego doprowadzić. Natomiast reakcja Billa jest dokładnie taka sama, jaką miałam w głowie. Taki tam niedowiarek. Normalnie już się cieszę ich szczęściem, choć jeszcze przed nimi długa droga. Ma rację, ludzie się zmieniają. I cieszę się, że w tym wypadku na lepsze.
    Czekam na 11. I dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dee, starałam się stworzyć taki obraz Rii, byście właśnie ją polubiły. Po co powielać schematy i robić z niej wiedźmę? O wiele przyjemniej jest wtedy, kiedy jest postacią neutralną lub nawet pozytywną :)
      Ja też uwielbiam te połączenia kolorów. Szczególnie turkus i szarość, no big love! Co do Toma zmieniającego stacje radiowe - piszesz, że przypomina Ci tatę, a mój były robił dokładnie to samo. Jak już coś fajnego leciało w radio, ten bach, zmieniał stację i już nie wrócił tam, gdzie leciało coś ciekawego. Ach, ci faceci! Oni to nie przywiązują wagi do takich błahostek. Dla nich muzyka to muzyka. Najlepiej gdyby wcale jej nie było.
      Bill i telefon to nieodłączny element. Dziwię się, że Tom pozwala mu na ciągłe siedzenie w sieci. Dla mnie to trochę lekceważące, gdyby mój rozmówca bawił się telefonem (tak jak Bill podczas wywiadu radiowego w Meksyku, gdzie jednak nadawany był obraz). Ech, to uzależnienie.
      Tę scenę z informacją o ciąży pisałam z uśmiechem, bo sama cieszę się szczęściem moich bohaterów. Przynajmniej teraz, dopóki nic szatańskiego nie wpadło mi do głowy ^^.

      Usuń
  5. Miły rozdział ;). Taka odskocznia w sumie troszkę od Marii i Billa. Skupiłaś się na Tomie i jego szczęściu co jest naprawdę fajne :D
    Tom Kaulitz ojcem. Ale jaja ;). No aż nie mogę uwierzyć, choć to tylko wymyślona historia. Ale sądzę, ze mimo wszystko będzie dobrym tatą- i tu i w realnym świecie. Bo nie ukrywając- jest coraz starszy, dojrzalszy, w końcu wyjdzie z cienia tego ''podrywacza'' i ''łamacza kobiecych serc'' i ustatkuje się. Być może już to zrobił z Rią.
    Przedstawiłaś ją w dobrym świetle. Miła, kocha, uczynna, pomocna, ciepła. Co nie zmienia faktu oczywiście, że jako fanka naszego Tom'a wciąż jej nie znoszę ;/. I nie zaakceptuje jej nigdy. Nie wiem czy to kwestia tego, że kocham Toma tą miłością platoniczną, czy rzeczywiście coś mi nie gra w tej Sommerfeld. No ale to inną drogą ;)
    Rozdział świetny! Czekam na ciąg dalszy historii Billa i Marii no i oczywiście tego jak to szanowny pan Kaulitz zostanie ojcem i jak będzie się spełniał w tej roli ;). Weny Martie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Convulette, nie chciałam wciąż pisać o tych samych bohaterach. Wkrótce też wprowadzę jeszcze kilka osób, by troszkę namieszać w życiu tych, którzy są już znani :)
      Dokładnie, Tom się zmienia i na pewno marzy, by zostać ojcem. Może nie teraz, ale sądzę, że przed trzydziestką na pewno doczeka się małego Kaulitza (lub Kaulitzów, nie wiadomo ^^).
      Do Rii mam neutralny stosunek. Skoro są ze sobą tyle lat to coś między nimi jest i pozostaje nam się z tego cieszyć :) W końcu ile można być samotnym, prawda? Chociaż z drugiej strony... Jakby tak Bill był w związku to pewnie nie lubiłabym jej wybranki xD To ta platoniczna miłość!
      Dziękuję, kochana! ♥

      Usuń
  6. Idealny komentarz Billa do zaistniałej sytuacji! To było bezbłędne! Mój ulubiony odcinek jak do tej pory, naprawdę ^^ Czekam na więcej! I na obiecaną randkę!

    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P, eeeej no, bez takich! Nie ma pisania spoilerów! Już więcej nic Ci nie napiszę X.x Hahaha! Randka będzie, już niedługo! ♥ Musisz cierpliwie czekać!

      Usuń
  7. nie komentowałam tego rozdziału? dziwne, wydawało mi się, że tak... mniejsza.
    zawsze podobała i będzie podobać mi się wizja Toma jako ojca <3 on jest wprost stworzony do tego! nie podoba mi się tylko, że to Ria jest matką, jakoś za nią nie przepadam, dlatego w opowiadaniach ciężko mi ją obdarzyć sympatią, nawet jeśli przedstawiona jako całkiem miła osoba, to... nie, nadal mnie to nie przekonuje :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem, żyję, czytam i od razu przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie mogłam zebrać myśli! :D
    Nadal nie umiem sobie wyobrazić Toma w roli ojca. Nie, poprawka: cała czwórka mi nie pasuje do tego obrazka, ale z drugiej strony miła odmiana :) Mam nadzieję, że nie pokomplikujesz im życia tak bardzo, jak mówiłaś, bo w sumie należy im się w końcu trochę szczęścia :P
    Bill taki uroczy! I ten niby przypadkowy gest w samochodzie. No idealnie :) Mógłby w końcu wyjść z inicjatywą i zabrać Mar na jakąś randkę, czy coś :) I przy okazji powiedzieć jej w końcu co czuje, żeby przypadkiem nie wynikło, że ona biedna nie będzie pewna jego uczuć :)
    No nic. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział (najlepiej tak samo pikantny, jak siódemka! :D) Taaa, powinnam iść się leczyć xD
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu rozdziału zostawisz swoją opinię!

Dziękuję! :-)