Nareszcie udało mi się dokończyć odcinek! :) Nie jestem z niego w pełni zadowolona, ale gorsze części też muszą się pojawić. Mam nadzieję, że z kolejnych będę już w pełni usatysfakcjonowana, a tymczasem zapraszam do czytania :) Dzisiaj mam też zamiar przeczytać masę Waszych zaległych odcinków i liczę, że to mi się uda.
Ciemnowłosa kobieta krzątała się po kuchni, a zapach jej potraw roznosił się po całym domu. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy mieszała, smakowała i przygotowywała kolejne fantastyczne dania. Uwielbiała gotować. Tylko wtedy czuła się jak normalna kobieta w jej wieku, a nie przyszła żona sławnego Muzyka, która musiała uciekać i ukrywać się przed mniej zrównoważonymi emocjonalnie fanami.
- Tom! Pomóż mi nakryć do stołu!
– Krzyknęła, w między czasie dekorując słodkie babeczki z jagodami. Oblizała
palec od słodkiej polewy, a potem poczuła czyjeś silne dłonie wędrujące pod
materiałem jej luźniej tuniki.
Mężczyzna ułożył je na brzuchu,
przygryzając płatek jej ucha. Odwróciła się i stając na palcach, ucałowała jego
spierzchnięte wargi.
- Tomi, proszę. – Jęknęła
przeciągle, kiedy Tom, nic nie robiąc sobie z jej prośby, usadowił ją na
kuchennym blacie. Stanął pomiędzy jej udami, podciągając do góry
przeszkadzającą mu koszulkę. Gładził lekko już zaokrąglony brzuch, uśmiechając
się przy tym szeroko.
- No, co? Cieszę się skarbie, po
prostu się cieszę! – Musnął jej ponętne usta, by po chwili zrobić to, o co go
prosiła. Ciągle siedząc na blacie, obserwowała jak Tom szuka czegoś po szafkach
w skupieniu. Był rzadkim użytkownikiem kuchni i widać było, że nie miał
pojęcia, gdzie szukać talerzy.
- Dolna szafka, po lewej od zlewu. – Poinstruowała go, a Kaulitz z głupią miną ,,znalazł” komplet zastawy
obiadowej. Ułożył talerze starannie na stole, dbając o każdy szczegół. Z
szuflady wyjął sztućce, przez chwilę zastanawiając się, w jakiej kolejności je
ułożyć.
- Serwetki czerwone czy złote? –
Zwrócił się do Rii, drapiąc po brodzie z konsternacją wypisaną na twarzy.
- Złote, kochanie, złote.
Przecież obrus jest czerwony... – Rozłożyła ręce, a Tom zaśmiał się pod nosem.
No tak, kobiety zawsze zwracają uwagę na takie szczegóły! Kiedy mieszkał
jeszcze z Billem, w bardzo rzadko używali serwetek, a co śmieszniejsze – raz w
październiku uraczył przyjaciół serwetkami w… zajączki, co Georg do dziś
wypomina mu w słownych utarczkach.
- No tak, tak. Złote, bo obrus
czerwony, będę pamiętać! A jeśli obrus będzie szary? To serwetki turkusowe? –
Ria spojrzała na niego, wybuchając śmiechem. Tom wydymał śmiesznie usta,
marudząc coś pod nosem, co przypominało bełkot pijanego.
- Tak, turkusowe. – Uśmiechnęła
się i zeskoczyła z blatu, by wrócić do pichcenia. – A ty zbieraj się powoli,
niedługo musisz jechać po Billa!
*
- Denerwuję się… - Szepnęła do
stojącego nieopodal Billa, który przeczesywał palcami swoje włosy. Wyglądał tak
spokojnie i tak niewinnie, aż trudno było sobie wyobrazić, że poprzedniego
wieczora wdał się z kimś w bójkę.
- Spokojnie, Mar. Tom nie gryzie. – Wyszczerzył się, ostatni raz spoglądając w lustro, po czym oboje opuścili
mieszkanie Marii. Ciągle był dla siebie pełen podziwu, że pod wpływem procentów
odnalazł właściwe mieszkanie. Wyobraził sobie minę jakiejś innej lokatorki, do
której w środku nocy puka Bill Kaulitz, którego kojarzy z gazet. Wybuchł
śmiechem, o mały włos nie potykając się o własne nogi.
- Z czego się śmiejesz? – Złapała
go pod ramię, by nie zrobił sobie krzywdy.
- Z siebie… Ciekawe, co by było,
gdybym w nocy pomylił mieszkania i wtargnął do mieszkania obcej babki… -
Zmarszczył zabawnie czoło, a śmiech, jakim się zanosił, słyszeli chyba wszyscy
sąsiedzi.
- Zależy od lokatorki. Ta spod
piątki wezwałaby policję, a ta spod dziewiątki… Ta wciągnęłaby cię do siebie i…
- Dobra, dobra, nie kończ! Ale
ona tak serio? Zrobiłaby to? – Tym razem to blondynka wybuchła śmiechem.
- Nie Bill, ona ma męża. – Zachichotała
i poważnie na niego spojrzała. – Ale nigdy więcej mnie tak nie strasz, jasne? –
Musnęła przelotem jego wargi, kiedy na klatce schodowej pojawił się
zakapturzony osobnik. Zmierzył ich wzrokiem, podchodząc bliżej. Stanął
naprzeciw Billa, a kąciki jego ust automatycznie wniosły się ku górze, kiedy
dostrzegł w oczach blondyna iskierki szczęścia.
- Ile można na was czekać, zakochańce? – Zwrócił się do chłopaka,
zsuwając z głowy kaptur, a okulary przeciwsłoneczne chowając do kieszeni bluzy.
Na dźwięk ostatniego słowa Bill opluł się, chrząkając nerwowo, a Maria
spoglądała ukradkiem na rozbawionego szatyna. Co jak co, ale Tom Kaulitz z
bliska okazał się być jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.
- Skończ te gierki Tom i powiedz
lepiej, po co jedziemy do ciebie. – Zapytał młodszy z braci, zakładając na swój
nos wielkie okulary. Starszy uśmiechnął się tajemniczo.
- To wszystko w swoim czasie,
Bill… - Puścił mu oczko, otwierając drzwi auta. Blondyn już chciał się wpakować
na przednie siedzenie, kiedy Tom spojrzał na niego porozumiewawczo. Bill w mig
załapał aluzję i wpuścił Marię na tylne siedzenie, siadając tuż obok niej.
Zapięli pasy, a jego ręka, niby przypadkiem znalazła się tuż za głową
dziewczyny. Ułożył ją na szczupłym ramieniu, zatapiając wzrok w widoku za
szybą.
Przemierzali drogę do domu Toma w
ciszy, który jednak co jakiś czas majstrował przy radiu w poszukiwaniu jakiejś
ciekawej stacji i kiedy już Billowi wpadło coś w ucho, czego chętnie by
posłuchał, Tom jak na złość, znów zmienił stację. I tak w kółko dopóki starszy
Kaulitz nie zaparkował samochodu pod posesją w jednej z najbogatszych dzielnic
Berlina.
Maria wysiadła z samochodu,
rozglądając się po okolicy. Nigdy tutaj nie była, bo krąg jej znajomych zawężał
się do studentów mieszkających w akademikach lub wynajmujących pokoje, dzieląc
je z innymi studentami. Czuła się nieswojo. Nie lubiła przepychu, który zewsząd
ją atakował.
- Zapraszam. – Starszy z braci
przepuścił dziewczynę w drzwiach, posyłając bratu szeroki uśmiech. – Lepiej nie
mogłeś wybrać! – Szepnął tak cicho, by stojąca obok Mari nic nie usłyszała.
Bill przewrócił teatralnie oczami i ruszył w kierunku Rii, pochłoniętej
dopełnianiem ostatnich szczegółów. Przytulił ją mocno do siebie i ucałował w
policzek.
- Witaj Bill! – Zawtórowała radośnie,
a po chwili u jej boku pojawił się Tom, obejmując dziewczynę w pasie. – Dzień
dobry… - Zwróciła się do Marii, wyciągając w jej kierunku zadbaną dłoń, na
której błyszczał pierścionek zaręczynowy.
- Dzień dobry. Maria. –
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Kobieta stojąca przed nią nijak nie
pasowała do opisów fanów, które znalazła kiedyś w sieci. Była pogodna i wesoła
i jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach.
- Ria. Bardzo miło mi cię poznać!
Bill dużo nam o tobie opowiadał! – Spojrzała
wymownie na młodszego Kaulitza, a jego policzki pokryły się purpurą.
Odchrząknął nerwowo, zwilżając usta, a blondynka jeszcze szerzej się
uśmiechnęła. – Oczywiście w samych superlatywach! I muszę powiedzieć, że na
żywo wyglądasz jeszcze piękniej! – Ria uwielbiała go prowokować i już chciał
rzucić jakąś ciętą ripostą, ale na widok pogodnej twarzy Mari, nieco się
rozluźnił.
- Co tak pięknie pachnie? –
Rozejrzał się po dużej i przestronnej kuchni, lokalizując na marmurowym blacie
paterę z babeczkami. – Muffinki! – Pochwycił jedną w dłoń, wgryzając się w jej
czekoladowy środek. Rozkoszował się słodką przyjemnością, a kiedy już pochłonął
całą, przypatrująca mu się trójka wybuchła śmiechem. Spojrzał na nich dziwnie,
wyjmując z kieszeni telefon i przeglądając się w nim – no tak, wyglądał
śmiesznie z czekoladową obwódką wokół ust. Wyszczerzył się, bo przecież nie był
w pracy i nie musiał wyglądać idealnie.
- Zapraszam do jadalni, zaraz
podam obiad! – Szatynka zniknęła za filarem, by dopieścić swoje kulinarne
twory.
*
Jadalnia w domu starszego
Kaulitza przypominała wystrojem restaurację, a nie typową jadalnie. Czarne
ściany, gdzieniegdzie z czerwono-złotymi wstawkami, idealnie komponowały się z
hebanowym, dużym stołem. Czarne, skórzane krzesła zachęcały do chociaż kilkuminutowego
odpoczynku, a różne obrazy czy zdjęcia dodawały temu pomieszczeniu swoistego
uroku. Od razu widać w nim było kobiecą rękę.
Tom podszedł do dużego okna
wychodzącego na południe i odsłonił złotą zasłonę, wpuszczając do pomieszczenia
więcej światła. Odpalił stojącą na parapecie świecę zapachową, a po chwili
jadalnię wypełnił zapach słodkiego kokosa i ananasa, złamanego nutą kolendry, a
mężczyzna wrócił do kuchni.
- Jak tu pięknie… - Maria nie
kryła swojego zainteresowania tym miejscem. Było totalnie w jej guście. Z
klasą, ale i z pazurem.
- Ria ma dobry gust. – Bill
zaśmiał się, odsuwając dla dziewczyny jedno z krzeseł. Siedzieli w ciszy, kiedy
w pomieszczeniu pojawił się Tom, ustawiając na stole pachnące potrawy – od
makaronu w sosie serowo-śmietanowym, po kurczaka w ziołach prowansalskich,
sandacza w sosie limonkowym, czy faszerowane papryki w wersji dla wegetarian.
Wisienką na torcie okazał się być tak ulubiony przez bliźniaków sernik
wiedeński.
- Kto to wszystko zje? – jJęknął
blondyn, a jego oczy na widok sernika zaświeciły się. – Niedługo nie zmieszczę
się w żadne spodnie!
- Jedz, Billy. I tak wyglądasz
jak szparag. – Bill rzucił bratu wściekłe spojrzenie, a Maria zachichotała.
Kosmyk jej włosów osunął się na czoło, a blondyn, wkładając w to maksimum
czułości, założył pasemko za ucho. Zbliżył się na tyle, by swobodnie musnąć
płatek ucha i już chciał złożyć na jej wargach pocałunek, kiedy tę chwilę
przerwał Tom. Obok niego stanęła Ria, wyraźnie podenerwowana. Bill i Maria
mieli być pierwszymi osobami, którym powiedzą o ciąży.
- Bill, pewnie myślałeś, że to
obiad jak każdy inny, ale dzisiaj spotkaliśmy się, by uczcić wyjątkową nowinę…
– Tom spojrzał na narzeczoną, posyłając jej czułe spojrzenie. Złapał ją za rękę
i kontynuował. – Każdego roku na urodziny życzyłeś mi powiększenia rodziny… –
Uśmiechnął się szeroko, spoglądając w zdziwione tęczówki brata. Maria domyśliła
się, do czego dąży Tom, ale Bill potrzebował trochę więcej czasu. – Zostanę
ojcem! – Krzyknął w końcu brunet, otwierając z hukiem szampana. Rozlał trunek
do kieliszków.
- CO?! OJCEM?! O BOŻE, MÓJ
BRACISZEK OJCEM! ALE JAJA! – Bill nie mógł powstrzymać emocji i rzucił się w
ramiona brata. Po chwili mocno przytulił szlochającą Rię, obracając nią w
powietrzu. Już myślał, że nie dożyje tej
chwili, a tu proszę!
- Gratulacje! – Maria uścisnęła
dłoń Toma, a ten przytulił ją mocno do siebie i choć znał ją od niedawna, już
traktował jak członkinię rodziny. Ria, nie kryjąc łez, wtuliła się w
rozbudowane ciało mężczyzny, a on ułożył swoje silne dłonie na jej ledwo
widocznym brzuszku.
Cieszył się jak małe dziecko i
gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mu, że się zaręczy i zostanie ojcem, nie
uwierzyłby. Nie on, wielki Tom Kaulitz, który każdej nocy miał inną kobietę. A
jednak… Ludzie się zmieniają.
- Nie żałujesz?
- Nie żałuję.
- Kochasz?
- Jeszcze pytasz?
Dla niej wskoczyłbym w ogień!
Dla niej wskoczyłbym w ogień!
Tom Kaulitz i dziecko !? Losie...to takie nierealne,chociaz uwazam,ze bylby dobrym ojcem ! :)
OdpowiedzUsuńPoza tym prxedstawilas rez tu Rie w troche leszym swietle. Zazwyczaj mam okazje czytac ze Ria to wredna szmata i wgl.
No nic.zycze duuuuuuuzo weny :)
Sylwia, to bardzo realne! Prędzej czy później to się na pewno stanie i myślę podobnie jak Ty - Tom na pewno będzie świetnym ojcem :) Mam wrażenie, że będzie lepszym od swojego ojca i nigdy nie skrzywdzi swoich pociech :))))
UsuńJa dalej nie lubię Rii, jako bohaterki wprowadzanej do opowiadań FFTH :D Nie wiem czemu, takie spaczenie. Sama się jej u siebie prędko pozbyłam xD ale cóż... może wyobrażę sobie, że to ktoś zupełnie inny i będę się cieszyć szczęściem Toma :D Trochę mi to przypomniało mojego Toma, z Zakochanego Idola xD Dobrze, że nie tylko ja umiem widzieć go w roli ojca! I szczerze, zupełnie nie wiem dlaczego ludzi to wciąż dziwi. Przecież ten facet też dojrzewa i ma nowe marzenia, dlaczego by nie miały być związane z założeniem rodziny? :) Dziś jakoś bardziej się skupiłam na starszym Kaulitzu, ale musisz mi wybaczyć... mam do niego słabość xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Ka, zawsze możesz tam widzieć siebie ^^ Często tak mam, że jeśli Bill jest z jakąś kobietą to ja tam wpycham na siłę swoją osobę, hahaha. To dopiero spaczenie! Mnie też to dziwi, że oni się dziwią (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Przecież ona ma już 25 lat - to idealny czas na założenie rodziny. Z kolei zupełnie nie wyobrażam sobie Billa w roli ojca - no nie mogę i tyle xD A przecież Pumba nie będzie wiecznie jego małym szkrabem :D
UsuńWybaczam, wybaczam! Dla każdego coś dobrego :)
Wkradł Ci się maleńki błąd. Gdy Ria przedstawia się Marii "Dzień dobry-Siewczyna" - mały psikus zrobiła Ci klawiatura ;)
OdpowiedzUsuńJeeej <3 Co prawda nie potrafię sobie wyobrazić Toma jako tego ustatkowanego mężczyznę, który zrobił to zdecydowanie wcześniej niż Bill, jednakże Tom jako ojciec już całkowicie mi się podoba :D I wierzę, że będzie dobrym tatusiem !
UsuńAda, już poprawione, dziękuję!
UsuńOj zdecydowanie to Tom jest tym bardziej ustatkowanym xD To widać! Bill to ciągle jeszcze dzieciak w ciele dorosłego i dojrzałego faceta. Jego jako ojca nie widzę, ale Toma już tak. Już oczami wyobraźni widzę, jak odpędza od swojego syna lub córki nachalnych adoratorów!
Mam dokładnie to samo - tylko że w mojej wyobraźni ma same córki, i może jako ostatnie dziecko syna, który nie przekracza nigdy 6 roku życia - przygląda się adoratorom córek, grymasi, odsyła ich, bo mu się nie podobają .. :D A Bill, jako cudowny wujek powtarza bratanicom, że tylko prawdziwa milosc jest ważna :D
UsuńMatko, już od razu chciałabym przejść do tej najważniejszej części komentarza, ale nie...wszystko musi być poukładane chronologicznie.
OdpowiedzUsuńCo prawda dopiero co zjadłam kolacje, ale teraz to narobiłaś mi ochoty na takie pyszne dania przygotowane przez Rię. Wiesz...tutaj ją polubiłam i niech tutaj będzie, bo mi nie przeszkadza, wcale a wcale. Do moich nozdrzy dopływa teraz tyle smakowitych zapachów, że nawet nie jestem w stanie zliczyć ile. Czerwony i złoty to doskonale połączenie. Szary i turkusowy też, uwielbiam oba zestawy tych kolorów. Nie dziwię się, że Tom miał niemały problem z doszukaniem się talerzy w kuchni, ale dla chcącego nic trudnego. Chociaż ja już po pierwszym razie bym zapamiętała, cóż on akurat do takich rzeczy dobrej pamięci nie musi mieć. Ale jeśli chce się jakoś wykazać to niech przywioże trochę do tego wagi. Odrobinkę. I wiesz, co? Nie spodziewałam się, że pojadą do ich mieszkania. Było to tak oczywiste, że nawet o tym nie pomyślałam. To tak jak to, że złodziej uciekający przed policją wejdzie do pierwszego lepszego domu, na tyle oczywiste, że tam go nie szukają. A to błąd, bo jak widać nie trzeba daleko szukać, by znaleźć rozwiązanie. Bill, czy ty na sto procent jesteś pewien, że Tom nie gryzie? Nie, żebym coś sugerowała, ale jednak...weź, nawet teraz czuję tremę Marii, bo dokładnie tak samo bym się czuła w takiej sytuacji. Nie chcę sobie wyobrażać, co mogłoby się stać z Kaulitzem, gdyby zawitał w innym progu. Oj, nie chcę. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że potrafi się śmiać sam z siebie, czego mu okropnie zazdroszczę, bo ja to potrafię się na wszystko obrazić. Zakochańce nam się tutaj rozkręcają, jak widzę. Mam wrażenie, że Bill jeszcze tego w pełni nie czuje. Dobra, traktuje to poważnie, ale czasami się zapomina. Jak w przypadku z samochodem. Już by się chętnie wpakował na przednie siedzenie. Dobrze, że jest tam przy nim Tom, bo jeszcze ratuje jego kościsty tyłek. A czy ty wiesz, że starszy z bliźniaków zachowuje się zupełnie jak mój tata? Co chwila zmienia te stacje radiowe, a mnie to doprowadza do białej gorączkowo, jakiś nadpobudliwy jest. Ja bym się zaczęła wykłócać, ale Bill jakoś to przemógł. I dobrze, bo jeszcze niepotrzebne spięcie pomiędzy rodzeństwem by nastało. Ria powiada, że same superlatywy na temat Marii słyszała? W sumie to się nie dziwię, już sobie wyobrażam paplającego non stop Kaulitza. Czekoladowa babeczka, ja też chcę taką. Rozczulilaś mnie tym momentem, czekolada na ustach jest najsłodszą rzeczą jaka zostaje po zjedzeniu czegoś słodkiego. Uwielbiam takie momenty. Oczywscie musiał się przejrzeć w telefonie, jakby nie mógł pójść do łazienki i jak człowiek zmyć to z twarzy. Nowina o ciąży Rii nie była dla mnie zaskoczeniem, bo już na samym początku była wzmianka, która mogła nas do tego doprowadzić. Natomiast reakcja Billa jest dokładnie taka sama, jaką miałam w głowie. Taki tam niedowiarek. Normalnie już się cieszę ich szczęściem, choć jeszcze przed nimi długa droga. Ma rację, ludzie się zmieniają. I cieszę się, że w tym wypadku na lepsze.
Czekam na 11. I dużo weny Ci życzę! :3
Dee, starałam się stworzyć taki obraz Rii, byście właśnie ją polubiły. Po co powielać schematy i robić z niej wiedźmę? O wiele przyjemniej jest wtedy, kiedy jest postacią neutralną lub nawet pozytywną :)
UsuńJa też uwielbiam te połączenia kolorów. Szczególnie turkus i szarość, no big love! Co do Toma zmieniającego stacje radiowe - piszesz, że przypomina Ci tatę, a mój były robił dokładnie to samo. Jak już coś fajnego leciało w radio, ten bach, zmieniał stację i już nie wrócił tam, gdzie leciało coś ciekawego. Ach, ci faceci! Oni to nie przywiązują wagi do takich błahostek. Dla nich muzyka to muzyka. Najlepiej gdyby wcale jej nie było.
Bill i telefon to nieodłączny element. Dziwię się, że Tom pozwala mu na ciągłe siedzenie w sieci. Dla mnie to trochę lekceważące, gdyby mój rozmówca bawił się telefonem (tak jak Bill podczas wywiadu radiowego w Meksyku, gdzie jednak nadawany był obraz). Ech, to uzależnienie.
Tę scenę z informacją o ciąży pisałam z uśmiechem, bo sama cieszę się szczęściem moich bohaterów. Przynajmniej teraz, dopóki nic szatańskiego nie wpadło mi do głowy ^^.
Miły rozdział ;). Taka odskocznia w sumie troszkę od Marii i Billa. Skupiłaś się na Tomie i jego szczęściu co jest naprawdę fajne :D
OdpowiedzUsuńTom Kaulitz ojcem. Ale jaja ;). No aż nie mogę uwierzyć, choć to tylko wymyślona historia. Ale sądzę, ze mimo wszystko będzie dobrym tatą- i tu i w realnym świecie. Bo nie ukrywając- jest coraz starszy, dojrzalszy, w końcu wyjdzie z cienia tego ''podrywacza'' i ''łamacza kobiecych serc'' i ustatkuje się. Być może już to zrobił z Rią.
Przedstawiłaś ją w dobrym świetle. Miła, kocha, uczynna, pomocna, ciepła. Co nie zmienia faktu oczywiście, że jako fanka naszego Tom'a wciąż jej nie znoszę ;/. I nie zaakceptuje jej nigdy. Nie wiem czy to kwestia tego, że kocham Toma tą miłością platoniczną, czy rzeczywiście coś mi nie gra w tej Sommerfeld. No ale to inną drogą ;)
Rozdział świetny! Czekam na ciąg dalszy historii Billa i Marii no i oczywiście tego jak to szanowny pan Kaulitz zostanie ojcem i jak będzie się spełniał w tej roli ;). Weny Martie ;*
Convulette, nie chciałam wciąż pisać o tych samych bohaterach. Wkrótce też wprowadzę jeszcze kilka osób, by troszkę namieszać w życiu tych, którzy są już znani :)
UsuńDokładnie, Tom się zmienia i na pewno marzy, by zostać ojcem. Może nie teraz, ale sądzę, że przed trzydziestką na pewno doczeka się małego Kaulitza (lub Kaulitzów, nie wiadomo ^^).
Do Rii mam neutralny stosunek. Skoro są ze sobą tyle lat to coś między nimi jest i pozostaje nam się z tego cieszyć :) W końcu ile można być samotnym, prawda? Chociaż z drugiej strony... Jakby tak Bill był w związku to pewnie nie lubiłabym jej wybranki xD To ta platoniczna miłość!
Dziękuję, kochana! ♥
Idealny komentarz Billa do zaistniałej sytuacji! To było bezbłędne! Mój ulubiony odcinek jak do tej pory, naprawdę ^^ Czekam na więcej! I na obiecaną randkę!
OdpowiedzUsuńP.
P, eeeej no, bez takich! Nie ma pisania spoilerów! Już więcej nic Ci nie napiszę X.x Hahaha! Randka będzie, już niedługo! ♥ Musisz cierpliwie czekać!
Usuńnie komentowałam tego rozdziału? dziwne, wydawało mi się, że tak... mniejsza.
OdpowiedzUsuńzawsze podobała i będzie podobać mi się wizja Toma jako ojca <3 on jest wprost stworzony do tego! nie podoba mi się tylko, że to Ria jest matką, jakoś za nią nie przepadam, dlatego w opowiadaniach ciężko mi ją obdarzyć sympatią, nawet jeśli przedstawiona jako całkiem miła osoba, to... nie, nadal mnie to nie przekonuje :D
Jestem, żyję, czytam i od razu przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie mogłam zebrać myśli! :D
OdpowiedzUsuńNadal nie umiem sobie wyobrazić Toma w roli ojca. Nie, poprawka: cała czwórka mi nie pasuje do tego obrazka, ale z drugiej strony miła odmiana :) Mam nadzieję, że nie pokomplikujesz im życia tak bardzo, jak mówiłaś, bo w sumie należy im się w końcu trochę szczęścia :P
Bill taki uroczy! I ten niby przypadkowy gest w samochodzie. No idealnie :) Mógłby w końcu wyjść z inicjatywą i zabrać Mar na jakąś randkę, czy coś :) I przy okazji powiedzieć jej w końcu co czuje, żeby przypadkiem nie wynikło, że ona biedna nie będzie pewna jego uczuć :)
No nic. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział (najlepiej tak samo pikantny, jak siódemka! :D) Taaa, powinnam iść się leczyć xD
Buziaki :*