Tadam, udało mi się dzisiaj dokończyć ten rozdział. Rozbudowałam kilka wątków, bo wydawały mi się zbyt krótkie i cóż - efekt końcowy pozostawiam Waszej ocenie. Raczej nie zdążę nic tutaj dodać przed Sylwestrem, więc - korzystając z okazji - chciałabym Wam życzyć pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku. Spełnienia marzeń i celów, które przed Wami :*
PS. Zapraszam również do mojej nowej historii: ,,Nauczyciel Miłości".
_______________________________________________________________
Siedzieli na wygodnych, tarasowych fotelach sącząc drinki. Bill jak zwykle wybrał whiskey z colą, a Tom raczył się mrożoną Margaritą. Oboje obserwowali okolicę, co jakiś czas wymieniając krótkie zdania.
- Szczęśliwy? – Ciszę pomiędzy
braćmi przerwał Bill, odpalając kolejnego papierosa. Zaciągnął się szarym
dymem. – Chcesz? – Skierował paczkę ulubionych Cameli w stronę brata, a ten
wyciągnął jedną rurkę, wkładając ją między spierzchnięte wargi.
- Jak nigdy wcześniej! – Mógł nie
mówić nic i nie wyrażać mimiką żadnych uczuć, ale jego oczy krzyczały.
Krzyczały ze szczęścia.
- Tak bardzo jestem dumny,
braciszku! – Młodszy z braci klasnął radośnie w dłonie. Cieszył się szczęściem
brata, bo teraz widział, że Tom jest naprawdę szczęśliwy.
- Dosyć o mnie! – Zarządził
starszy, wbijając w brata ciekawskie spojrzenie. – Lepiej mów, co u ciebie… Bo
widzę, że robi się coraz ciekawiej! – Wyszczerzył się, nalewając bratu kolejną
porcję złocistego trunku. – I widzę też jak na nią patrzysz…
- Co mam ci powiedzieć, skoro
masz wszystko, jak na tacy? Zakochałem się… - Szepnął Bill, rozglądając się,
czy przypadkiem Ria nie postanowiła przerwać babskich pogaduszek i nie
przynieść im czegoś do jedzenia. Och, gdyby usłyszała jego słowa, od razu
wygadałaby się Mar.
- Ona już wie? – Blondyn pokręcił
głową, opierając ją o podgłówek skórzanego fotela. Przymknął powieki. – Więc
jakie masz plany, hm?
- Na razie chcę ją lepiej
poznać... Ale czuję Tom, po prostu to czuję, że możemy być szczęśliwi.
Szczęśliwi wbrew temu, za jakiego mają mnie media i na jakiego kreują nasi
ludzie… – Uśmiechnął się lekko, upijając kolejny łyk alkoholu.
- Mam rozumieć, że jak już na
tyle, ehkem, dogłębnie ją poznasz... – Tom nie wytrzymał i wybuchł śmiechem, jednak
mordercze spojrzenie brata sprowadziło go na ziemię. – Chcesz od razu
oficjalnie wyjawić światu, że kogoś masz? A co z kontraktem?
- Fani i tak się domyślają, że
nie jestem sam od tych dziesięciu lat… Ile można mydlić im oczy? Nikt się nie
nabierze, że zdrowy facet w wieku trzydziestu lat nie ma ani żony, ani dziecka…
– Tom pokiwał głową, w pełni zgadzając się ze słowami brata. I choć on
oficjalnie potwierdził, że ma dziewczynę, wytwórnia i tak miała problem z
zaakceptowaniem tego. Dla nich byli jak nic nie znaczące trybiki, które
ustawione w odpowiedni sposób są w stanie wygenerować niezłe zyski. Nikt nie
liczył się z tym, że nie mają już po naście lat i chcieliby unormować swoje
życie osobiste.
Milczeli, bo nie potrzebowali
słów, by się porozumiewać. Byli jak jedna
osoba w dwóch ciałach.
W tym samym czasie…
Blondynka przysłuchiwała się, z
jakim zaangażowaniem Ria opowiadała jej o ciąży. O tym, że już od dłuższego
czasu starali się, by powiększyć rodzinę. Mówiąc o tym jej orzechowe oczy
lśniły od łez, ale nie płakała. Po prostu była wzruszona.
- Raz jeszcze gratuluję! –
Uśmiechnęła się szeroko, wstając ze swojego miejsca. – Dziękuję za przepyszny
obiad i rozmowę, ale chyba powinnam już wracać. I tak nadużyłam waszej
gościnności… – Ria spojrzała na zegar ścienny,
potem na dziewczynę, a potem raz jeszcze na zegar, marszcząc zabawnie nos i
czoło.
- Musisz? No zostań jeszcze
chwilę! Ciągle mówiłam o sobie, a chciałabym cię lepiej poznać. – Kobieta
poklepała miejsce obok siebie, zachęcając ją, by jeszcze została. – Opowiedz
coś o sobie.
Blondynka usiadła na wskazane
miejsce, bo sama chciała, by najbliżsi Billa lepiej ją poznali. Czuła, że to co tworzy się między nimi nie sprowadza się tylko do przelotnego seksu czy nic nie znaczących schadzek. Czuła, że chemia między nimi była zbyt silna, a radość z przebywania w swoim towarzystwie zbyt mocna, by oznaczała tylko chwilową, seksualną fascynację.
- A co byś chciała wiedzieć?
- Najlepiej wszystko! – Puściła
jej oczko, po czym dodała. – Słyszałam, że studiujesz i pracujesz…
- Tak, jestem na trzecim roku
kosmetologii, a moją pracą i wielką pasją jest wizaż. – Uśmiechnęła się
szeroko. Naprawdę kochała te wszystkie kolorowe cacka, z którymi mogła pracować
z racji zawodu. Nigdy nie sądziła, że malowanie zarówno siebie jak i obcych ludzi będzie jej sposobem na utrzymanie się, a tym bardziej, że będzie jej pasją. Doskonale pamiętała pierwszą zadowoloną klientkę, po której pojawiła się kolejna i kolejna, a wieść o jej talencie migiem rozeszła się pantoflową pocztą.
- Naprawdę? Skończyłaś jakąś
szkołę?
- Jestem samoukiem. – Dodała z
uśmiechem, wyjmując z kieszeni spodni telefon. Miała w nim zapisanych kilka
zdjęć, które wykonała swoim modelkom, a które prezentowały jej zdolności. Ria przeglądała je w
zaciekawieniu, a przy jednej z charakteryzacji aż otworzyła usta.
- I to naprawdę ty zrobiłaś? –
Wskazała na zielono-niebieski makijaż w stylu elfa. Maria potwierdziła
skinięciem głowy. – Musisz mi koniecznie pokazać swoje umiejętności w praktyce! - Widać, że kobieta szczerze zainteresowała się jej talentem, co bardzo jej odpowiadało.
- Z wielką chęcią! Byłoby mi
bardzo miło! – Maria spojrzała na dziewczynę, dokładnie jej się przyglądając.
Śniada karnacja idealnie pasowała do koloru jej włosów i ciemnej oprawy oczu, a
delikatne rysy twarzy bezinwazyjnie odejmowały jej lat. – Może coś w stylu
azjatyckim? Z twoją niecodzienną urodą to byłoby coś! Taki makijaż idealnie podkreśliłby twoje pochodzenie. – Ciemnowłosa pokiwała z
uznaniem głową.
- Przypuszczam, że wszystkie
twoje kosmetyki masz u siebie? – Mari skinęła, upijając łyk musującego wina,
które od czasu do czasu popijała. – To może pojedziemy do ciebie, weźmiesz, co
potrzebujesz i wrócimy tutaj? Oczywiście jeśli nie masz innych planów… – Ria
posłała jej szeroki uśmiech. Nie mogła jej odmówić.
- Pewnie!
- Więc chodźmy! – Ciemnowłosa pochwyciła
w dłonie kluczyki od swojego auta i małą torebkę, w której miała wszystkie
najpotrzebniejsze dokumenty i wraz z Marią cichaczem wymsknęły się z domu, by
nie przeszkadzać braciom. Kobieta zostawiła tylko malutką karteczkę, na której napisała:
Zaraz wracamy.
Zaraz wracamy.
*
Andreas Guhne należał do tych
osób, które są w stanie zrobić wszystko. Absolutnie wszystko, by zemścić się na
drugim człowieku. Był wyrachowany i cyniczny, ale zawsze osiągał to, czego
chciał. Stawiał sobie cele, do których dążył po trupach. Miał jeden słaby punkt
i każdy, kto go zna, doskonale o tym wie.
Wyjątkowo mocno chronił swoją
młodszą siostrę Valerie przed złem całego świata. A przynajmniej tak uważał. W
rzeczywistości zamykał ją w pokoju i zabierał wszystkie rzeczy, przez które
mogłaby komunikować się ze światem. Val od zawsze była dobrą uczennicą, a
raczej musiała nią być. Mężczyzna stosował bowiem wobec niej system kar i
nagród, który przynosił oczekiwane efekty. Rudowłosa ukończyła liceum z
wyróżnieniem, a teraz brylowała jako najlepsza studentka na swoim roku.
I tym razem, kiedy chodziło o
szczęście siostry, blondyn postanowił odegrać się na chłopaku, który złamał jej
serce. Jeszcze nie wiedział, co zrobi, ale wiedział, że tak łatwo mu nie
odpuści, a z zaufanego źródła, z którym miał się dzisiaj spotkać, wiedział, że
Kaulitz znalazł już sobie nową ofiarę.
Umówili się w podmiejskim barze,
by nie absolutnie nikt nie mógł dostrzec ich razem. Siedział na niewygodnym
krześle, wystukując na blacie stolika nieznany rytm. Spojrzał na zegarek, który
wskazywał za pięć szesnastą, więc jego gość miał się lada moment pojawić.
Równo o szesnastej do baru weszła
średniego wzrostu blond dziewczyna. Jej jasne oczy, podkreślone czarnym
cieniem, idealnie współgrały z porcelanową karnacją i platynowym kolorem
włosów. Przemierzała odległość seksownym krokiem, a zapach jej perfum roznosił
się po barze.
- Olivia Kastner, jak zwykle
piękna. – Andreas posłał jej swój firmowy uśmiech i jak na dżentelmena
przystało, odsunął krzesło, na którym dziewczyna usiadła.
- Do rzeczy, Andre, do rzeczy. –
Wydęła zabawnie usta, wyjmując z torebki teczkę. Przesunęła ją w kierunku
blondyna, który natychmiast pochwycił ją w dłonie. Przeglądał z zaciekawieniem
zawartość teczki, a na jego twarzy błąkał się psychopatyczny uśmiech.
- Rozumiem, że będziesz miała coś
więcej? – Zamknął teczkę i schował ją do swojej torby. Dziewczyna potwierdziła
skinieniem głowy, upijając łyk zamówionej przez Andreasa wody. – Świetnie! Ale
powiedz mi, czy ładnie tak wsypywać przyjaciółkę…? – Zaniżył głos, mrużąc
seksownie oczy, w których pojawił się ten sam błysk, co kiedyś.
- Och, zamknij się! Nie mam
wyjścia i dobrze o tym wiesz. – Posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. – Adrien o
ciebie pytał… Jak długo będę musiała kłamać?
- Jak długo będzie trzeba. –
Mruknął niezadowolony z poruszonego tematu. Zarzekł się, że nigdy nie spotka
się z synem. Nigdy!
- Jesteś okropny! – Krzyknęła na
niego, a jej oczy zaszły łzami. – Nigdy nie sprzedałabym ci tych informacji,
nigdy… – Szeptała przez łzy. – Ale musiałam! Rozumiesz? Musiałam! Taki z ciebie
ojciec, że nawet nie wiesz, że twój, powtarzam, TWÓJ syn ma poważną wadę serca
i potrzebuje nagłej operacji!
Spojrzał na nią nieprzytomnym
wzrokiem.
- Jak to poważną wadę serca? Jak
poważną?! Przecież mówiłaś, że jest zdrowy! – Tym razem to on podniósł głos.
Coś w nim pękło i panicznie bał się tego dziwnego uczucia. – Olivia, powiedz
coś!
Dziewczyna podeszła tylko do
niego, wymierzając mu siarczysty policzek. Oddychała ciężko, nie mogąc złapać
prawidłowo powietrza.
- Jeśli on umrze! Jeśli umrze to…
To wiedz, że osobiście cię zabiję! – W jej głosie wyczuł tak dobrze znaną
zaborczość. – Bo ty wolisz bawić się w niańkę dla dorosłej kobiety, niż zająć
się nami! – Ostatni raz spojrzała w jego wystraszone oczy i odeszła,
zostawiając go z mętlikiem w głowie.
Poczuł jak oblewa go zimny pot.
Ręce mu drżały, a serce biło jak oszalałe. Olivia miała rację. Miała pieprzoną
rację! Już dawno zapomniał o realnym życiu. Żył w idealnym, wyimaginowanym
świecie, gdzie każdy był bez grzechów i każdy był szczęśliwy. Żył w utopii,
jednak bolesne słowa Liv sprowadziły go na ziemię.
Czy źli ludzie są w stanie się zmienić? Są, bo nie ma złych ludzi. Są
tylko tacy, którzy wybrali niewłaściwą drogę. Wystarczy w porę się opamiętać.
O nie, ostatni watek kompletnie zbił mnie z tropu oO
OdpowiedzUsuńCo to za ludzie!?
Próbowałam skorzystać z Twojej rady i zastąpić Rię sobą xD ale to trudne, gdy co chwilę wyskakuje mi jej cudne imię xd Ogółem to również cieszę się szczęściem Tomasza <3
No i Billa też xd Tylko szkoda, że ktoś co trochę próbuje mu zaszkodzić ^^ On to ma pecha oO
No nic, czekam na ciąg dalszy i może coś co rozjaśni mój zaćmiony umysł :D
Pozdrawiam ;*
Ka, niestety - tacy bywają ,,przyjaciele"... Tak zepsuty jest świat teraz, bo kiedyś takie sytuacje się nie zdarzały. Kłamstwo i zdrady to domena naszych czasów, ale tego nie zmienimy.
UsuńHahah, mam nadzieję, że niedługo przyzwyczaisz się do jej obecności i wyobrażanie sobie Ciebie zamiast jej przyjdzie Ci łatwiej ^^ Cieszę się, że Ty się cieszysz szczęściem Tomka. Niech będzie chłopak zadowolony xd. Oj, ewidentnie ma, ale wciąż nie może być kolorowo, bo to nudne. Sytuacja z Andreasem i niewierną przyjaciółką wkrótce się wyjaśni, ale coś kosztem czegoś - no :)
Wow, jestem w szoku. Zaczęły się komplikacje... I dobrze, bo przecież nie mogło być cały czas tak kolorowo i bajecznie ;) Zaskakujące, że owa "przyjaciółka" jest zmuszona do zrobienia świństwa Mar. Tylko pozostaje pytanie, co było w teczce i jak wpłynie na dalsze losy naszych bohaterów.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne :)
mileahnne, tak jak napisałaś - ich losy nie mogą być tak nierealne, więc nuta dramatyzmu musi się pojawić. Nie wiem jeszcze, jak rozkręcę ten wątek, ale na pewno nie pozostawię go bez rozwinięcia. Mam już pomysł, który muszę spisać, by nie wyleciał mi z głowy :)))
UsuńAndreas, a tak cię lubiłam!
OdpowiedzUsuńDupku ty! Jak tak można!?
*
Jestem w szoku. Nie sądziłam, że przyjaźń Liv może być gówno warta, a tu proszę - książkowy przykład przyjacielskiej zdrady. Zatłukłabym ją, gdybym miała okazję ją poznać. Co za przebiegła sucz! Nawet to, że ma dzieciaka i jest chory nie usprawiedliwia jej zachowania. Mam nadzieję, że ten wątek nie wpłynie za bardzo na losy bohaterów, ale tak jak słusznie zaważyła koleżanka mileahnne wciąż nie może być kolorowo. Czekam z niecierpliwością co tam wymyślisz w związku z zachowaniem Liv. A teraz idę zapalić, bo skoczyło mi ciśnienie i może coś jeszcze dopiszę.
P.
P, oj no - nie złość się. Złość piękności szkodzi, pamiętaj.
UsuńA no można, jak widać... Szczerze? Andi strasznie mnie wkurza, nawet jeśli tylko kręci się gdzieś w pobliżu Billa. I nie, to nie zazdrość :D Po LB mam do niego negatywne nastawienie! Idealnie to ujęłaś - książkowy przykład, sic. Nie mam nic więcej do dodania w tej kwestii.
Ciesze się niesamowicie, że Bill jest szczęśliwy i ma poważne zamiary wobec Marii. Powiem Ci, że ciesze się nawet ze szczęścia Toma mimo tego, że ta Ria tu się pojawia :D. Tom tatusiem. No nie do wiary ;)
OdpowiedzUsuńCudowny był moment między Kaulitzami. To niesamowite, że są dwie osoby- pozornie różne, a jednak są jak jeden człowiek w dwóch ciałach. Są wręcz identyczni, nie potrzebują słów by się rozumieć ;)
Pod koniec się porobiło. O matko. Andreas to przecież ich przyjaciel więc jak może szykować zemsta na Billa? Wiadomo, Bill widocznie w jakiś sposób skrzywdził jego siostrę, ale jednak... Przecież Valeri jest dorosła da sobie radę.
Ale nie spodziewałam się, że przeciw nim stanie nawet Olivia. W normalnej sytuacji zwyzywałabym ją, ale matka w momencie krzywdy swojego dziecka jest w stanie nawet zabić. A co do Andiego jeszcze-zwykły cham i dupek. Jak można nie interesować się własnym dzieckiem?! Może teraz, po słowach Olivii się obudzi, zrozumie co jest ważne i przestanie żyć w świadomości, ze musi pomagać i opiekować się dorosłą siostrą!
Czekam Martie na dwunastkę :D. Życzę weny i lece czytać nauczyciela miłości! ;*
Convulette, nie przejmuj się Rią :D Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Tomasz jest szczęśliwy, a i ja i Czytelnicy cieszą się z nim :)
UsuńOj tak, ich relacja jest magiczna. Chciałabym mieć podobną ze swoją siostrą, ale to chyba niemożliwe. Niby jest między nami tylko pięć lat różnicy, ale jesteśmy tak różne, że w życiu nie znajdziemy wspólnego języka.
Szczypta dramaturgii musiała się pojawić. Postać Andiego jest trudna, bo z siostrą łączy go bardzo dziwna relacja, co widać po jego zachowaniu. Val jest dorosła, ale nie samodzielna. Nie może być, bo Andreas zbyt mocno ją kontroluje. Szaleństwo, prawda? A co do Olivii - niefajnie się zachowała, bo przecież mogła zwrócić się o pieniężną pomoc do najbliższych, a nie sprzedawać informacje niezrównoważonemu chłopakowi. Czy Andi się obudzi i odezwie do Adriena? Jeszcze nie wiem, nie myślałam o tym, ale kto wie... :)
"Dogłębne poznanie" Billa i Mar może być niezwykle ciekawe. Potrafię sobie wyobrazić tę radość starszego Kaulitza, choć wyraża ją w zupełnie inny sposób, niż przypuszczałam. Ale, jak wiadomo, każdy przeżywa wszystko inaczej. Najzabawniejsze jest to, że nigdy nie potrafię sobie wyobrazić, jak ktoś radośnie klaszcze w dłonie, jest to dla mnie strasznie absurdalne. I w ogóle dziwacznie to wygląda w mojej głowie, także Bill w tym momencie jest dla mnie przezabawny. Pije whisky z colą, zupełnie jak moi rodzice, kiedyś przez przypadek się tego napiłam i całe szczęście, że rodzice tego nie widzieli, bo ze śmiechu by padli. Wiesz, trunek był w takiej dużej szklance, a że myślałam, że to cola to wypiłam naprawdę duży łyk, jakie było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że to nie jest zwykła cola. Nie polecam, od tamtej pory boję się tykać coca-coli. Aż mnie dreszcz przeszedł.W końcu bracia mogą sobie ze sobą porozmawiać, chociaż twierdzę, że i tak dosyć często to robią. Dziewczyny znalazły sobie ustronne miejsce i porozmawiały sobie ze sobą. Wydaje mi się, że już zdążyły się ze sobą w jakiś sposób zżyć. Podoba mi się, że znalazły wspólny język poprzez makijaż. Coś mi się zdaje, że jak Maria umaluje Rię, to chłopacy zaniemówią z wrażenia. Andreas... Co on tutaj robi? Jestem strasznie uczulona na ludzi, którzy chcą chronić swoją rodzinę od złego, a w rzeczywistości nie dostrzegają tego, jak bardzo je wtedy krzywdzą. Chce się zemścić za to, ja potraktował jego siostrę Kaulitz? A skąd wie, czy ona też tego chce. Coraz bardziej mi się to zaczyna nie podobać. Do tego wszystkie dochodzi jego syn, o którym nie ma zielonego pojęcia. Coś czuję, że on tutaj nieźle namiesza.
OdpowiedzUsuńDużo weny Ci życzę i jak zawsze z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! :3
Dee, w sumie już ją ,,dogłębnie" poznał, ale co tam raz - jest zdrowym facetem, niech poznaje swoją przyszłą wybrankę na więcej sposobów xD (Przepraszam, to ta pora!)
UsuńKlaskanie w dłonie to, według mnie, czynność bardzo pasująca do Billa. Kiedy to pisałam miałam przed oczami fragment z THTV, kiedy wraz z Tomem klaskali w rytym jakiejś dziecięcej zabawy ^^ Polecam, bo może to da Ci pogląd na tę śmieszną sytuację!
Mój tato też tak pije, ja nie lubię whisky. Ma zbyt mocny smak i nawet cola nie jest w stanie go zabić. W ogóle nie lubię alkoholu typu wódka, ale szampanem czy piwem nie pogardzę - ot, taka dygresja. O matko, a to miałaś przygodę! Ale w sumie to bardzo prawdopodobne, bo oba trunki są w niemal identycznym kolorze. Następnym razem trzeba po prostu powąchać zawartość, by niemile się nie zaskoczyć. Dobrze Ci się wydaje i po raz kolejny zadziwiasz mnie swoją spostrzegawczością. ♥ Andreas miesza i zamiesza jeszcze nie raz, przynajmniej taką mam wizję. Obym zdążyła to naskrobać, zanim wena całkowicie mnie opuści. I ja też nie lubię takich ludzi. Swoje chore ambicje przelewają na bliskich, nie dostrzegając ich krzywdy, bo to zachowanie ewidentnie krzywdzące.
Oh ktos chce ich rozdzielić? Oby tylko chwilowo. Ah Andreas obys się opamiętał. Nie przęcze rozdział, jest dośc ciekawy. Czekam na nastepny :) z cierpliwością.
OdpowiedzUsuńApril, oby, oby! Jak można zniszczyć tak piękne uczucie, huh? Ale Andy nie jest normalny... On nie myśli racjonalnie.
UsuńPomimo tego, że nie przepadam za Rią, to w tym opowiadaniu wydaje się być sympatyczna i miła, a co za tym idę cieszę się, że dziewczyny znalazły wspólny język. Co prawda nie wyobrażam sobie Rii jako cudownej matki, jednak wierze, ze Ty ją właśnie taką uczynisz, a Tom będzie idealny do roli tatusia ;)
OdpowiedzUsuńMoże i przez przypadek wyjdzie cos Marii i Billa z ich świntuszenia w łóżeczku od czasu do czasu? pewnie na to będziemy musieli sobie jeszcze trochę poczekać, bo przecież nasz przecudowny wokalista nawet nie zdobył na tyle odwagi, by powiedzieć Marii, co do niej czuje - na to zdecydowanie czekam z niecierpliwością!
Wspominałaś, że zamierzasz rozwinąć nieco wątków, ale tym ostatnim to mnie nieco zaskoczyłaś, zszokowałaś, zbiłaś z tropu. Nie do końca chyba go ogarnełam, ale mam nadzieje, że rozwiniesz ten wątek już w kolejnym rozdziale ;)
Pozdrawiam serdecznie,
K'Bill
Ada, starałam się nie zrazić Was jeszcze bardziej do jej postaci i chyba mi się udało :) Nie mam nic do niej, niech sobie jest z Tomem i niech są szczęśliwi - zarówno tutaj, w opowiadaniu jak i w życiu osobistym.
UsuńOj już niedługo jej to wyzna, już niedługo! I wiesz co? Chyba czytasz mi w myślach! ^^ Ale nie powiem czemu. Tego dowiesz się już niebawem, kiedy siądę w końcu i zabiorę się za pisanie tej części, bo na razie stoję w szczerym polu z kolejnymi watkami. Życz mi powodzenia! :D
Nie wiem, czy rozwinę ostatni wątek w dwunastce, ale w najbliższych odcinkach i owszem :)
Marto ! Mówisz, że będzie druuugi dzidzius? :D
UsuńCzy może Ria okaże się okropną matką?
Stawiam na swoją pierwszą opcję, brzmi lepiej :D
Mi możesz powiedzieć, nikomu nie powiem :D.
Śliczny szablon <3!
K'Bill
Patrzę teraz na to zdjęcie Billa i myślę, że byłby idealny, gdyby nie to koło w nosie :(
OdpowiedzUsuńmileahnne, high five! To septum jest okropne :( A już na jednym zdjęciu go nie miał i łudziłam się, że przejrzał w lustrze, że wygląda jak byczek...
UsuńRobi się ciekawie hu hu hu :D
OdpowiedzUsuń