Siódma rano. Berlin powoli budził się do życia, a Bill miał wrażenie, jakby budził się wraz z nim, mimo tego, że tej nocy nie zmrużył oka ani na chwilę. Siedząc na niewielkim parapecie, który uporczywie wbijał mu się w pewną część ciała, wpatrywał się w wschodzące słońce, które dla wielu osób było nadzieją na lepszy dzień. To właśnie każdy zachód i wschód słońca wyznaczał im rytm, według którego powinni funkcjonować. On tak nie potrafił. Nie umiał położyć się spać o dwudziestej drugiej, by przed siódmą być na nogach. To nie było w jego stylu. Chodził spać późno w nocy i wstawał późnym popołudniem. Całymi dniami mógłby leżeć przed telewizorem, by wieczorem wyjść do klubu i wrócić zalanym trupa nad ranem. Nie dbał też o porządek, choć w jego apartamencie błyszczało, ale w końcu miał od tego ludzi i za to im płacił.
I wcale nie jest taki idealny, za
jakiego ma go większość jego dorosłych już fanek.
Westchnął ciężko, zeskakując
zwinnie z niewygodnego siedziska, by zaskoczyć swoją dziewczynę i zrobić dla niej śniadanie przed egzaminem, na
który z jego powodu się nie nauczyła. Nie miał jednak wyrzutów sumienia, bo
doskonale wiedział, że tak czy siak Maria poradzi sobie i zaliczy test na dobrą
ocenę. Była zdolna i pracowita, i inteligentna, czym niesamowicie go pociągała.
Uśmiechnął się pod nosem, zaglądając do lodówki, z której wyjął kilka jajek i
szczypiorek. Jego myśli zawędrowały do feralnego śniadania, które kiedyś
przesolił, a mina automatycznie mu zrzedła. Ostrożnie wbił jajka do miski i
przyprawił je naprawdę szczyptą soli i pieprzem. Do ostatniej chwili przed
zdjęciem kulinarnego tworu z ognia, bał się, czy aby tym razem znowu nie
zaliczy gafy, jednak póki co, wszystko szło po jego myśli. Jajecznica nie była
zbyt słona, a jego rozpierała wewnętrzna , męska duma.
W tym samym momencie, w którym
ustawiał talerze z porcją jedzenia na stoliku, do kuchni wsunęła się Mari tylko
w kąpielowym ręczniku. Z jej włosów wciąż kapały pojedyncze kropelki wody, a
skóra ciągle była przyjemne wilgotna. Przełknął głośno ślinę, wpatrując się w
jej idealne kształty, a dopiero jej cichy głos sprowadził ją na ziemię.
- Nie musiałeś. – Szepnęła,
podchodząc do niego bliżej i skradając mu niewinnego całusa.
Przygryzł wargę, starając skupić
na tym, by coś zjeść i zaspokoić jedzeniowe potrzeby swojego organizmu, a nie
wpatrywać się w jej dekolt, który wręcz wołał do niego zajmij się mną. Mrużył oczy, jakby to miało mu pomóc odnaleźć wewnętrzny
spokój i prawie by mu się to udało, gdyby nie to, że w chwili wstawania z
krzesła po zjedzonym posiłku, pech chciał, że ręcznik zsunął się z jej ciała,
lądując na kafelkach. Wstrzymał oddech, wodząc wzrokiem po idealnym ciele.
Automatycznie wstał z miejsca, by wpić się łapczywie w jej malinowe usta,
jednak kiedy trzeźwość umysłu wróciła do niego, zauważył, że dziewczyna znów
zniknęła za drzwiami łazienki, a on miał duży i pulsujący problem między
nogami.
(...)
Było już po dziesiątej, kiedy
wpadł zziajany do apartamentu, bo jak na złość, właśnie dzisiaj winda
postanowiła się zepsuć. Z niemałym trudem wspiął się na ostatnie piętro budynku,
tachając ze sobą zakupy ze sklepu budowlanego – pędzle do malowania, taśmę
malarską, folię ochronną i najważniejszy punkt wycieczki – farbę.
Pumba nawet nie zauważył, kiedy w
nocy opuścił mieszkanie, bo dopiero teraz się obudził, czego domyślił się po jego zaspanych ślepiach. Sam psi towarzysz nie wyglądał na zadowolonego
faktem tej wczesnej pobudki. Rozłożył się wygodnie na panelach, w najbardziej
nasłonecznionym miejscu, umilając czas Billowi swoim chrapaniem i mruczeniem na
zmianę. Ten pies był idealny pod względem jego trybu życia. Dużo spał, mało się
ruszał, co w takich chwilach jak te, kiedy każda minuta była na wagę złota,
naprawdę mu odpowiadało.
Nie marnując więcej czasu, od
razu zabrał się za przenoszenie mebli z sypialni do salonu, których wcale nie
miał tak dużo. Fotel, komodę i dwa stoliki noce wystawił bez większego
problemu, a łóżko szczelnie okrył folią ochronną, by nie ubrudzić go podczas
malowania i przesunął je na środek pustego pomieszczenia, by mieć
nieograniczony dostęp do każdej ze ścian. W między czasie ze starej ulotki
reklamowej zrobił prowizoryczną łódkę, którą nałożył na głowę i z uśmiechem na
twarzy przystąpił do zmiany koloru ścian z naprawdę ciemnego bordo do ciepłej
brzoskwini na trzech ścianach i intensywnej jagody na pozostałej ścianie.
*
Zegar wskazywał kwadrans po
szesnastej, kiedy weszła do mieszkania. Kompletnie pozbawiona sił i chęci do
życia. Nie dość, że wysokie, lipcowe temperatury jej nie służyły, to jeszcze
jej nastrój zostawiał wiele do życzenia. Tak jak się spodziewała, nie zaliczyła
kolokwium i musiała je poprawić, by zaliczyć przedmiot. Na nic zdały się jego
słowa i zapewnienia, że przecież dasz
sobie radę, ale to nie jego wina, że oblała. Chociaż… Miał w tym jakiś
udział, bo wciąż zaprzątał jej myśli, ale nie mogła, ot tak, wyrzucić go ze
swojej głowy. W ciągu niespełna czterech miesięcy z znajomych stali się
kochankami, by ostatecznie być parą. Dziewczyną i chłopakiem. To właśnie ona
miała coś, czego pragnęło kilka tysięcy dziewczyn z całego świata. To ona była
tak blisko Kaulitza, jak żadna inna nigdy być nie będzie. To ona mogła
podziwiać jego urodę, kiedy śpi czy kiedy wstaje z tym cholernie seksownym
bałaganem na głowie. Tylko ona mogła dotykać i całować jego ciało. Zachwycać
się każdym nowym tatuażem. Wodzić za nim wzrokiem, kiedy przechadzał się po
mieszkaniu w samych bokserkach, a czasami bez nich.
Dopiero teraz uświadomiła sobie,
z kim tak naprawdę się związała. Nie planowała tego, ba, nigdy nie chciała
wiązać się z osobą publiczną. To wyszło samo, tak naturalnie. Bo przecież…
…Nikt nie wie, co stanie się za minutę, za sekundę. Kto wie na kogo
wpadnę? Może właśnie spotkam kogoś, kto odmieni moje życie na zawsze. (...)
Wiem, że miłość jest piękną rzeczą, której nie możemy kontrolować. Nie mamy nad
nią władzy. Nie wiemy, skąd przyjdzie i nigdy nie wiemy, kiedy nas uderzy. *
Te słowa - jego słowa - utkwiły w
jej głowie i wracała do nich za każdym razem, kiedy wątpiła, że to, co ich
połączyło, jest dobre. Że powinno się wydarzyć, bo przecież ona nie była bogata.
Nie miała milionów na koncie. Ani nawet własnego mieszkania… A potem, kiedy
wciąż wątpiła, wracała do ich rozmowy. Siedzieli wtedy w bagażniku jego auta,
gdzieś za miastem i pili wino. Słodkie, czerwone wino, które od tamtego momentu
kojarzyła tylko z nim.
Jej głowa bezwiednie spoczywała na jego ramieniu, a dłoń spoczywała na
jej dłoni. Miękka faktura skóry przyjemnie drażniła jego zmysły, ale trzymał je
na wodze, bo nie chciał wyjść na wiecznie niezaspokojonego erotomana. Odsunął
kosmyk jej blond włosów, który co chwilę opadał na jej idealną twarz,
zasłaniając mu możliwość wpatrywania się w jej idealnie skrojone wargi.
Uwielbiał je całować i gdyby mógł, teraz pewnie też by to zrobił, ale Maria
milczała. Nie patrzyła na niego, a jej wzrok błądził po trawiastym podłożu.
Wręcz zmusił ją swoim dotykiem, by podniosła głowę i spojrzała na niego, a
wtedy serce mu zmiękło, bowiem w jej pięknych – niczym ocean – oczach dostrzegł
łzy.
- Co się stało? – Szepnął wprost do jej ucha, ale ona ani drgnęła.
Z każdą kolejną sekundą miała większą ochotę się rozpłakać i znaleźć
schronienie w jego silnych ramionach. Znów błądziła myślami wokół kwestii
pieniędzy oraz tego, że tak niewiele mogła mu dać, podczas gdy on wydawał
naprawdę duże sumy na wspólne kolacje, czy drobiazgi, którymi ją obdarowywał.
Załkała, wtulając się w białą i pachnącą koszulkę chłopaka, mocząc ją swoimi
łzami. Znów pokazała mu, jak słaba była i jak bardzo nie radziła sobie z
różnicami między nimi.
- To ty kupiłeś dzisiaj to cholernie drogie wino… To ty zabrałeś mnie za
miasto, płacąc za benzynę… To przecież ty za każdym razem za mnie płacisz, a mi
jest tak strasznie głupio, że nie stać mnie na życie przy tobie. – Łkała coraz
mocniej, coraz ciszej wypowiadając słowa.
Bill gładził ją po włosach i uspokajał swoim delikatnym szeptem. W jego
myślach aż huczało od nagromadzonych emocji, ale nie mógł wykonać żadnego gwałtownego
ruchu, by jej jeszcze bardziej nie przestraszyć.
- Mari, spójrz na mnie. – Raz jeszcze uniósł jej podbródek, muskając
drgające od płaczu usta. – Nie obchodzi mnie to, ile masz oszczędności w banku,
bo to nie jest ważne. Ważne jest to, że powinnaś zrozumieć, że to co moje
należy też do ciebie… – Szepnął,
zaciskając swoją męską, wytatuowaną dłoń na jej drżącej skórze.
Pragnęła jego ciepła tak, jak jeszcze nigdy wcześniej i z każdą chwilą
poddawała się temu błogiemu uczuciu, a jego słowa powoli docierały do jej
mózgu. Początkowo nie rozumiała, co właśnie jej powiedział, ale im dłużej powtarzała
tę zbitkę słów w swojej głowie, tym boleśniej uświadamiała sobie, że nie jest
dla niego odpowiednią kobietą.
- Nie mogę, Bill. Po prostu nie mogę, bo to nie daje mi spokoju. –
Szepnęła, odsuwając się od niego na kilka milimetrów. Serce zabiło jej mocniej,
kiedy chłodne niczym lód spojrzenie Wokalisty przeszyło ją na wskroś.
- Od dzisiaj, jeśli kiedykolwiek poruszysz kwestię pieniędzy, obrażę
się i jestem w tej chwili śmiertelnie poważny. – Doskonale widziała, jak linia
jego szczęki zaciska się i mężnieje, co nie wróżyło niczego dobrego.
Przestraszyła się, bo nigdy wcześniej nie był dla niej taki władczy. – Ja zarabiam
na nasze życie, bo najcenniejszą rzeczą, jaką mi dałaś, a nie dałby mi jej nikt
inny, jest twoja miłość, Mar. – Zbliżył się do niej, składając na mokrym od
potu czole słodkiego całusa. – Zrozumiałaś?
Pokiwała twierdząco głową, dając upust nagromadzonym pod powiekami
łzom, bo jeszcze nigdy nie usłyszała czegoś piękniejszego z jego ust.
Uśmiechnęła się przez łzy, które
ciurkiem spływały po jej policzkach, rozmazując tym samym idealny makijaż. Ta
rozmowa wiele jej dała, zmieniła postrzeganie pewnych spraw, ale to nie
znaczyło, że całkowicie wyzbyła się wątpliwości – te rzadziej lub częściej do
niej wracały niczym bumerang i musiała się z tym pogodzić. Nie widziała innego
wyjścia, jak właśnie zaakceptowanie tego niezręcznego faktu.
Nawet nie zauważyła, kiedy do jej
mieszkania niepostrzeżenia wsunęła się Olivia. Dopiero szczekanie Milo
sprowadziło ją z powrotem na ziemię, a ona wierzchem dłoni otarła gorące łzy,
jednak nie zdążyła ich ukryć przed ciekawskim spojrzeniem Liv.
- Co się stało? Mam go zabić,
tak?! – Blondyna podeszła do Marii, siadając obok niej na panelach.
Objęła ją mocno, głaszcząc po
włosach i plecach, a dziewczyna powoli się uspokajała. Nawet uśmiechnęła się na
wspomnienie jej słów, bo szczerze powiedziawszy, Liv nie przepadała za miłością
jej życia. Trzymała się z nim na dystans, co wcale nie dziwiło ani jej ani
Billa. Była sceptycznie nastawiona do jego osoby, bo po prostu się o nią bała -
mimo całego tego świństwa, do którego była zmuszana…
- Nie, spokojnie. – Maria zaśmiała
się, uśmiechając lekko. – Zły dzień. – Dodała, a Olivia posłała jej delikatny
uśmiech. – Dziękuję, że przyszłaś.
- Już myślałam, że o tym
zapomniałaś. – Liv wstała z podłogi, pomagając również Marii się z niej
podnieść. – Masz ty coś w lodówce? Tak myślałam. – Zajrzała do środka, skąd
przywitało ją jedynie światło i pusty karton po mleku. – Zbieraj się, idziemy
na zakupy.
- C-co? Nie, jutro pójdę. –
Olivia spojrzała na nią karcąco, krzyżując ręce na piersi.
- Nie marudź, tylko ogarnij się i
wychodzimy.
Sorry, ale Bill Kaulitz sam malujący salon jest ponad moją wyobraźnię. Nie łudzmy się - w prawdziwym życiu na pewno by tego nie zrobił. Zastanawia mnie tylko skąd ta zmiana. Zapewne skoro umieściłaś tutaj ten wątek to ma jakieś znaczenie, jednak chyba nie jestem w stanie tak na szybko zrozumieć do czego to prowadzi.
OdpowiedzUsuńRozumiem Mari i jej podejście do pieniędzy Kaulitza. Ja z pewnością również czułabym się niezręcznie i nie byłabym zadowolona z faktu, że facet wydaje na mnie sumy, na które sama musiałabym pracować rok. Jednak z drugiej strony rozumiem też Bill. Spotkał (najprawdopodobniej) miłość swojego życia i chce się z nią podzielić wszystkim co ma.
I nie wiem, czy Bill jest aż takim erotomanem. Nie łudźmy się - faceci myślą o seksie częściej niż my kobiety oddychamy.
unnecessary, naprawdę? A starałam się tą sceną pokazać, że z niego to prawdziwy facet a nie jakaś tam Diva :) Ale faktycznie, może jest tak jak mówisz i pewnie asystent by to za niego robił, ale to mogłoby być ciekawe, nie sądzisz? Bill Kaulitz uwalony farbą, z wałkiem w ręku, bez koszulki...
UsuńMa znaczenie, celowo nie umieściłam kontynuacji w tym odcinku. W siedemnastce na pewno wrócę do tego wątku. A Bill i jego pieniądze... No cóż, dla mnie też nie byłoby to zbyt komfortowe, ale myślę, że oni to już ustawieni do końca życia są po sukcesie DDM, ale kto ich tam wie, na ile wyceniany jest ich majątek. Pewnie tego się nie dowiemy.
A to też racja, ale w sumie kobiety też często myślą o seksie. Choć pewnie nie częściej niż zdrowy mężczyzna.
Oczywiście, że Kaulitz to Diva! A z moją wyobraźnią na prawdę jest coś nie tak. Zresztą co tu dużo mówić, czytałaś to, co piszę, więc sama wiesz.
UsuńBez koszulki? Chyba przegapiłam ten motyw...
Mówi się, że nimfomanka to kobieta, która ma ochotę na seks przynajmniej tak często jak przeciętny mężczyzna, więc co tu dużo mówić to samo obrazuje to zagadnienie.
A ja kocham go w wydaniu Divy, ale strasznie ciekawi mnie, jaki jest, kiedy nie ma tych wszystkich kamer i jest sam na sam z bliskimi. Czy wciąż jest taka Divunią. (Kocham to określenie </3).
UsuńBez koszulki był tylko chwilowo, w mojej wyobraźni. Mogłam przenieść to do opowiadania, ech.
Słyszałam o nimfomanii. To ciekawe zjawisko. W ogóle hiperseksualność jest ciekawa z biologicznego punktu widzenia.
Jeśli cię to ciekawi to zawsze możesz zostać seksuologiem. Myślę, że to ciekawa alternatywa.
UsuńWiesz, że kiedyś o tym myślałam? Zresztą, kim to ja być nie chciałam :) Miałam też myśl, by pójść na kosmetologię, bo interesuję się tym tematem, ale dla mnie to forma odskoczni, a nie coś, czym chciałabym się wciąż zajmować.
UsuńPulsujacy problem miedzy nogami hahahahaha oh Marta Marta... rozwalilas mnie tym momentem ;) Bill malujacy mieszkanie ?! Woho,to bardzo bardzo DZIWNE XD.
OdpowiedzUsuńDuzo weny kochana :*
Sylwia, no co? xDDD Sama się śmiałam, kiedy czytałam odcinek przed publikacją, bo to może być całkiem ciekawy widok. Haha, albo znów zasłoniłby się koszulą, jak kiedyś.
UsuńOch, dziwne, ale jakie seksowne zarazem! Mógłby mi tak odmalować jakieś pomieszczenie w pokoju xD
Dziękuję! :*
Mnie tam zaintrygowało, że parapet uwierał Billa w pewna część ciała :D
OdpowiedzUsuńLubię takie przyjemne rozdziały, nad którymi można się po rozczulać <3 Tak... jak dla mnie zawsze mogliby okazywać swoja wielka miłość na milion sposobów, by było słodko i romantycznie a ja bym tu się wtapiała w siedzenie xD Ech, wiem, że tak nie będzie xD
Problem z różnica finansowa w związkach Kaulitzów jest chyba na porządku dziennym i nie dziwię się Marii. Mnie głupio gdy zwykły, prosty chłopak coś mi stawia a co dopiero taka sława xd ale Billuś słodko wybrnął z sytuacji <3 W ogóle mimo wszystko, takie życiowe to opowiadanie. Podoba mi się to :D
Pozdrawiam i więcej miłoościi *.*
Ka, nie będzie, to mogę Ci obiecać. W sumie to chyba mnie znienawidzicie za to, co planuję w najbliższych rozdziałach... Póki co piszę, zmieniam i udoskonalam swój pomysł, choć nie wiem, jak się przyjmie. Pożyjemy, zobaczymy xD
UsuńNo własnie, wtedy też czuję się dziwnie, a jakby Kaulitz stawiałby mi drinka to już w ogóle... Więc doskonale rozumiemy Marię, prawda? :D
Rozczuliłaś mnie Billusiem, serio! ^^ Uwielbiam tak o nim mówić, chociaż pamiętam, że na samym początku bycia fanką też tak o nim mówiłam (A miałam jakieś 10-11 lat hahah xD).
Staram się, by opowiadanie nie było zbyt bajkowe, bo w końcu Bill to też człowiek, a nie okaz w muzeum. Cieszę się, że to doceniłaś! ♥
Zgodzę się z koleżanką unnecessary, bo sama nie wyobrażam sobie Billa jak maluje pokój xD To nie na moją wyobraźnię, ale doceniam fakt, że starasz się z niego zrobić normalnego faceta, a nie gwiazdę.
OdpowiedzUsuńA Maria jak zwykle musiała mu spierdzielić, a biedak został sam. Sam z problemem. Ech, nie lubię tego.
No i w końcu pojawiła się Olivia, gdzie ona była tyle czasu? I ciągle czekam na rozwikłanie wątku z Andreasem.
Buźka! ♥
P, a szkoda, że nie możesz go sobie wyobrazić, bo to naprawdę dobry widok ;>. Staram się, ale czy mi to wychodzi to już pozostawiam Waszej opinii :).
UsuńTak, wiesz, że lubię ich męczyć, nie? xD Więc nie powinno Cię dziwić, że mu uciekła! A Olivia, cóż... Jeszcze trochę namiesza, już niedługo.
Nie umiem pisać dłuugich komentarzy, więc powiem tylko tyle, że rozdział jest super, z resztą jak wszystkie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następne :*
Anonimowy, każdy komentarz jest na wagę złota! Nieważne czy długi czy krótki, bo każdy sprawia mi tyle samo radości, za co dziękuję z całego serca! ♥
UsuńUff, tym razem nie jestem jakoś strasznie spóźniona.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że kiedyś sama zastanawiałam się, czy aby przypadkiem nie zamieścić motywu Billa, a właściwie bliźniaków- malarzy we własnym opowiadaniu? Tylko u mnie wyszłoby to z przymusu głównej bohaterki, więc nie za kolorowo by było. Niemniej jednak lubię tę wizje, w szczególności teraz, właściwie nie wiek dlaczego, tak po prostu. Zgadzam się, Pumba to idealny pies dla Kaulitza, nie trzeba poświęcać mu dużo uwagi, dużo śpi, jest leniuchem, a do tego lubi pieszczochy, za dużo z nim roboty to nie ma. Może i Mar nie zdała kolokwium, ale zawsze od czegoś są poprawki. W sumie to nie ma co się dziwić, jak to normalne, że nie potrafi się odpowiednio skupić na nauce, kiedy to przystojny blondyn zajmuje jej cały czas głowę. Pieniądze, tutaj kwestia jest ciężka. Sama źle bym się czuła, gdyby ktoś wydawał na mnie swoje pieniądze. Nie lubię, gdy ktoś tak robi, czuję się wtedy nie zręcznie, dlatego najchętniej wolę płacić sama za siebie, nigdy za wszystkich. Podoba mi się postawa Billa, ale to już wszędzie stało się normą. Do tego dochodzi Olivia, która mam wrażenie, że czeka, by Maria poskarżyła się na Billa, a wtedy będzie mogła mu dokopać. Nie wiem dlaczego mam takie przeczucie, lecz za nic ono nie chce ode mnie odejść. Pusta lodówka to największa zmora studentów, od razu przypomina mi się pewna zabawna sytuacja z moją mamą na studiach i moją siostrą.
Dużo weny Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3
Dee, według mnie to cholernie seksowne, kiedy facet poświęca się pracom domowym i choć w przypadku Billa (jak kilka z Was zauważyło) może to być niewykonalne, to jednak również podoba mi się ta wizja :).
UsuńOj tak, pieniądze to w tych czasach ciężka i drażliwa kwestia. Jetem bardzo zadowolona z tego fragmentu, bo udało mi się to, co sobie zaplanowałam i nie sknociłam tej sceny (co zdarzało się już wcześniej, kiedy niby wszystko ze sobą grało, ale jednak nie do końca było okej).
A co do Olivii - musicie być cierpliwe. Wkrótce namiesza i cały jej spisek z Andreasem wyjdzie na jaw. Jeszcze troszeczkę potrzymam Was w cierpliwości :).
Dokładnie, nie ma nic gorszego niż pusta lodówka! A jeszcze gorzej, kiedy w portfelu hula wiatr... Wtedy pojawia się problem xD.
Dziękuję! :*
Nie wiem jakim cudem ale ominęła mnie 15-nastka! Matko, wybacz mi Martie za ten śmiertelnie poważny błąd! Ale nadrobiłam już wszystko z ogromną przyjemnością ;).
OdpowiedzUsuńRozdział poprzedni wzbudził pozytywne emocje. Bardzo podobała mi się końcówka! Nie żebym wyszła na erotomana czy coś XD. Ale naprawdę uwielbiam tę nutkę pikanterii w Twoim wykonaniu ;). Co nie zmienia faktu, że Maria nie postępuje zbyt pozytywnie. Wiadomo- miłość, zakochanie- nie myśli się o niczym innym. Ale tak samo jak budowanie przyszłości na fundamentach zakochania tak samo studia są ważne! Także niech ten Bill się troszkę ogarnie z tym popędem seksualnym i miłosnym :D.
Okropnie szkoda zrobiło mi się Marii w momencie jej wspomnień. Też czułabym się niekomfortowo, gdyby chłopak płacił za wszystko. Ale... Kurde trudno jest dorównać komuś kto rocznie zarabia więcej pieniędzy niż ja przez całe życie. Bill dobrze postąpił mówiąc jej co myśli w kwestii pieniędzy. Wiadomo- lepiej się żyje gdy się je ma, ale miłość nie ma ceny.
No i piękne słowa Kaulitza na temat potęgi miłości. Jeden z najpiękniejszy i ulubionych cytatów moich. Chciałabym, aby kiedyś ktoś kierował podobne słowa co Bill do Marii w moją stronę. Ale w realnym świecie prawdziwa miłość albo nie istnieje albo trafia się raz na milion.
Powiem Ci, że coraz bardziej zazdroszczę Mar talentu do malowania. Ja zawsze kochałam tylko ołówek bo reszta mi nie wychodziła ;). A kolejna rzecz do zazdroszczenia- przyjaźń. Prawdziwa, szczera. Taka też zdarza się raz na milion w obecnych czasach, które gonią tylko za pieniądzem.
Czekam Kochana na 17! Buziaki ;***
Convulette, nic się nie stało, słońce! :* Doskonale rozumiem Twój brak czasu, więc tym bardziej się cieszę, że znalazłaś czas na odcinki u mnie.
UsuńDziękuję za słowa uznania! Staram się, by było ciekawie i by wzbudzić ciekawość, a widzę, że to mi się udaje. I wcale nie jesteś erotomanem (erotomanką (?)) xD . Zgodzę się, że studia są ważne. W tych czasach brak studiów może zamknąć nam drzwi do wielu płaszczyzn zawodowych.
♥ Och, kolejne słowa uznania w moją stronę, dziękuję! Zaraz się zawstydzę! :D Jestem przekonana, że kiedyś nadejdzie taki dzień i ktoś, w kim zakochasz się z wzajemnością Ci to powie! :* Każdy z nas zasługuje na taką piękną miłość i każdy ma szansę, by takie uczucie ich dotknęło!
♥
Widzę, że tak samo wyobrażamy sobie Billa. Za tą otoczką gwiazdy jest zwyczajny, prosty facet, który nie boi się wyzwań, jakim niezaprzeczalnie było malowanie sypialni. A to wszystko dla dziewczyny, w której zatracił się bez pamięci. I te jego słowa o miłości wydają mi się być prawdziwe... Chociaż większość tego, co mówi w wywiadach jest dla mnie mdłym kłamstwem.
OdpowiedzUsuńAle ważne jest wykreowanie danej osoby we własnych myślach. Może dlatego tak bardzo go lubię :D Nie jest idealny, ale jeśli chodzi o miłość, to tak - potrafi idealnie kochać. Zwłaszcza fizycznie :>
Ahhh jak milo czytac o trasie na ktora sie szykujemy ! Nawiasem mowiac z dnia na dzien czuje coraz wieksza radosc z tego kocertu i coraz bardziej sie nie moge doczekac ! ;)
OdpowiedzUsuńRozdzial oczywiscie cudowny :) zycze duzo weny !:*
Oh, stuprocentowo rozumiem Marię. Też czułabym się nieswojo, gdybym obok siebie miała faceta, który ciagle by za wszystko płacić. Od czasu do czasu to miłe i jest to piękny gest, jednak gdyby stało się to codziennością .. po prostu czułabym się nieswojo.
OdpowiedzUsuńTo cud, że malując ten pokój nie spadł z rabiny i nie połamał sobie tych nóżek do samego nieba lub nie dostał farbą w oko xd
Bill malujący pokój - to musiałby być bezcenny i słodki widok. Lepiej, że Maria czuję się dziwnie z tym, że Bill wspiera ją finansowo (powiedzmy) niż żeby go naciągała na różne sprawy.
OdpowiedzUsuńDawno Cię nie czytałam, ale nadrobiłam wszystko i od dziś będę na bieżąco.
Pozdrawiam :)