niedziela, 3 maja 2015

Rozdział dziewiętnasty


Jestem zadowolona z tego odcinka. Na tyle zadowolona. by opublikować ten tekst i nic w nim nie zmieniać :)))).

PS. Maturzystkom życzę połamania pióra i samych stuprocentowych wyników!

*

Leżała wtulona w męskie ramię, obserwując jak klatka piersiowa Billa miarowo się unosi. Nie mogła zasnąć, bo była zbyt podekscytowana przeprowadzką i tym, że od teraz swoje życie dzielić będzie z tym Billem – mężczyzną, którego pragnęły tysiące i o ile, z jednej strony było, to dla niej dziwne, o tyle czuła się, jak największa szczęściara na świecie. Miała tego, który dla setek kobiet jest niedostępny. Tego, do zdjęć którego wciąż wzdychają fanki. Tego, który swoim jestestwem doprowadza do łez zarówno nastolatki, jak i młode kobiety, które dorastały z ich muzyką.

Uśmiechnęła się pod nosem, przejeżdżając opuszkiem palca po kolorowym tatuażu na klatce piersiowej ukochanego. Paznokciem wyrysowała jego kształt, powodują tym samym cień uśmiechu na ustach śpiącego chłopaka. Wyglądał niewinnie i pięknie, niczym anioł. Jej osobisty anioł.

Jeszcze mocniej wtuliła się w przyjemnie pachnącą, nagą skórę Wokalisty, wdychając ostrożnie przesiąknięte jego zapachem powietrze. Uwielbiała, kiedy tuż po prysznicu kładł się obok niej, a ona mogła podziwiać lekko umięśnione ciało w pełnej krasie, otulone kropelkami wody. Czasami kiedy spał, po kryjomu wstawała z łóżka, by odnaleźć aparat i uwiecznić konkretny moment na fotografii, a potem wracać do tych migawek za każdym razem, gdy nie było go obok. I teraz chciała wstać, ale w mgnieniu oka została zakleszczona w jego objęciach. Przytulił ją mocno do siebie, wtulając się w zagłębienie jej szyi. Niczym nie zakłócone bicie jego serca przełamało błogą ciszę, co stanowiło najpiękniejszą muzykę dla jej uszu. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy kilkudniowy zarost chłopaka delikatnie musnął jej wrażliwą na jego dotyk skórę.

- Dokąd chciałaś uciec? – Mruknął, unosząc głowę tak, że ich spojrzenia skrzyżowały się. Maria widziała w jego roziskrzonych tęczówkach wszystko to, co udowadniał jej każdego dnia. Widziała w nich miłość, oddanie i zaufanie. Blask jego czekoladowego spojrzenia dosłownie zwalał z nóg i powodował u niej chęć długiego wpatrywania się w te wyjątkowe oczy, otoczone kaskadą długich rzęs. Malinowe wargi zachęcały do długich pocałunków, które wymieniali, a które często zamieniały się w kilka upojnych chwil. Delektowali się sobą, by przeżyć każdą chwilę bliskości na dwieście procent.

- Zaraz uciec. Wróciłabym za momencik. – Odparła, nie mówiąc mu całej prawdy, bo chciała zachować tę część jego tylko dla siebie.

- No ja myślę. – Zaśmiał się, muskając przelotnie jej drżące z podniecenia wargi. Pragnęła poczuć go w sobie, ale wizja niezadowolonego i marudzącego Kaulitza z rana, który musiał wstać do studia skutecznie oczyściła jej zmącony brudnymi myślami umysł. – A teraz dobranoc skarbie, jutro musimy wcześnie wstać! – Pocałował ją na dobranoc, układając wygodnie na poduszce. Zamknął oczy, a blond kosmyki rozsypały się po śnieżnobiałej poszewce.

- Dobranoc. – Uśmiechnęła się lekko, przesuwając opuszkiem w miejscu, w którym jeszcze kilka sekund temu czuła jego usta. Przymknęła powieki, a kiedy miała pewność, że zasnął, podniosła się do pozycji siedzącej, przyglądając się spokojnej twarzy chłopaka.

I trwała tak w skupieniu obserwując jego twarz i wsłuchując się w regularne bicie serca. Serca, które biło tylko dla niej.

*

Było już po dwudziestej czwartej, kiedy cichaczem wszedł do mieszkania. Zdjął bluzę i buty, a plecak z dokumentami i portfelem ostrożnie postawił na szafce w przedpokoju. Nie świeciło się żadne światło, a telewizor nie był włączony, więc miał pewność, że Ria już śpi.

W samych skarpetkach przemierzał skąpane w mroku i ciszy metry, by po kilku krokach znaleźć się w kuchni. Nie musiał nawet wytężać wzroku, by zobaczyć ją zgarbioną, siedzącą na kuchennym krześle. Na ramionach miała jego sweter, a w dłoniach trzymała kubek z parującą herbatą.

- Myślałem, że już śpisz. – Szepnął, po czym usiadł na najbliższym krześle. – Przepraszam, że musiałaś tak długo na mnie czekać. – Musnął delikatnie jej policzek, a na twarzy szatynki pojawił się delikatny uśmiech.

- Nie jestem zła. – Ria odwróciła się w jego kierunku, łącząc ich dłonie. – Rozumiem, że pomagałeś bratu i szanuję to. – Pochyliła się w jego kierunku, dosięgając spierzchniętych ust Gitarzysty. – Tęskniłam.

- Ja też. Tak cholernie. – Tym razem to on pochylił się w jej stronę, delikatnie łącząc dwoje stęsknionych siebie ust. Musiał się nacieszyć jej obecnością przed trasą, bo nie chciał narażać Rii na niebezpieczeństwo ze strony niektórych fanek i na kolejną dawkę stresu, co wcale nie było jej potrzebne. Ginekolog wyraźnie zaznaczył, by w czasie rekonwalescencji po przerwanej ciąży unikała negatywnych emocji, a on – jak na troskliwego i opiekuńczego mężczyznę przystało – chciał dołożyć pełni starań, by przestrzegać odgórnych zaleceń.

- Kochaj się ze mną. – Wypaliła nagle, odstawiając kubek w głąb blatu. Chwilę później usiadła mu na kolanach, kładąc jego dłonie na swoich nagich udach.

Tom wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Raz otwierał, raz zamykał usta w potężnym szoku, bo przecież sama kilka tygodni wcześniej zastrzegła, że kategorycznie nie ma ochoty na seks. A on to w pełni rozumiał i akceptował, bo sam nie miał ochoty na baraszkowanie w cieniu ich osobistej tragedii.

- Kochaj się ze mną. – Wyszeptała raz jeszcze, kiedy niepewnie dotykał jej rozgrzanych ud. – Do szaleństwa. – Dodała, przygryzając płatek jego ucha.

To mu wystarczyło, by przełamać swoje wewnętrzne bariery. Wpił się w jej malinowe wargi, łapiąc pewniej i bardziej drapieżnie za biodra. Ustami wyznaczył ścieżkę wzdłuż linii żuchwy, by swoją namiętną wycieczkę zakończyć muskając i przygryzając delikatną i wrażliwą skórę obojczyków. Ria westchnęła głośno, zatapiając długie palce w nieco rozwichrzonej kitce chłopaka i jeszcze mocniej, bardziej wyraźnie, przesunęła biodrami po jego udach.

- Shhh… – Mruknął gardłowo, zdejmując z jej ciała bawełniany sweter przesiąknięty jego zapachem. – Jesteś pewna? – Ostatni raz zapytał tuż nad jej uchem, a kobieta skinęła głową. Złapał ją pod pośladkami, by swobodnie unieść i przenieść w nieco wygodniejsze miejsce niż kuchenne krzesło.

Chwilę potem całował zachłannie jej usta, a dłońmi pokonywał kolejne fragmenty jej rozgrzanego do czerwoności ciała. Miał ochotę zamknąć ją w swoich ramionach i nie wypuszczać aż do rana. Tak bardzo pożądał fizycznej bliskości Rii. Pragnął dać jej rozkosz, jakiej sam tak bardzo potrzebował.

- Zaraz wrócę. – Szepnął, starając wyswobodzić się z jej naprawdę silnego uścisku, jednak Ria skutecznie go zatrzymywała.

Przez chwilę wpatrywali się w siebie, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Nie musiał pytać, by zgadnąć, co takiego chodziło jej po głowie. Nie musiał, bo tak dobrze ją znał. Uśmiechnął się tylko szeroko i złączył ich dłonie, a potem odsunął na bok kawałek koronkowej bielizny, łącząc się z nią w jedność. I właśnie w tym momencie czas się dla nich zatrzymał, bo jak to mówią - szczęśliwi czasu nie liczą.

*

Siedziała na skórzanej kanapie, w ciszy i skupieniu obserwując czterech przyjaciół, a w zasadzie trzech, bo jeden z nich na potrzeby prób znajdował się w odosobnionym pomieszczeniu z perkusją. Przez szklaną ścianę widziała jego blond włosy, kiedy energicznie uderzał pałeczkami w talerze instrumentu. Rytmiczne uderzenia w perkusję, pociąganie za struny gitary basowej i elektrycznej, a przede wszystkim jego głos pieścił jej uszy.  I szczerze? Mogłaby obserwować ich godzinami, a przede wszystkim mogłaby obserwować jego, wkładającego całego siebie w każdą piosenkę. Śledziła każdy jego ruch, każde przymknięcie powiek, każde przygryzienie wargi. Tak bardzo chciała wtulić się w jego plecy i poprosić go, by właśnie teraz zaśpiewał tylko dla niej, ale nie mogła im przerywać, bo byli w pracy. A za mniej niż miesiąc miał zniknąć z jej codzienności i choć na krótko, cholernie bała się tej rozłąki. Bała się, że nie wytrzyma narastającej tęsknoty i przy pierwszej możliwej okazji wsiądzie w samolot i doleci do miejsca, w którym będą. A przecież nie mogła pokazać się u jego boku. Jeszcze nie. Bo obiecał jej, że po zakończeniu pierwszej części trasy osobiście powie w wytwórni o swoim związku, a wtedy wszystko się zmieni. Nie będą musieli się ukrywać, a on – za każdym razem – nie będzie zmuszony odmówić jej na propozycję wspólnego spaceru, bo o ile sam mógł pokazywać się na mieście, o tyle kobietę u jego boku musiała zatwierdzić wytwórnia.

- To wszystko jest takie skomplikowane. – Mruknęła do siebie, otulając się swetrem, który znalazła w jego wyjazdowej walizce. Przyjemny zapach męskich perfum podrażnił jej nozdrza, a ona nabrała jeszcze większej ochoty na poczucie billowej bliskości i ciepła jego ciała. Z kieszeni spodni wyjęła telefon, by wystukać na ekranie kilka krótkich słów.


Ja: Zrób sobie przerwę…


Przygryzła wargę, czekając na jego reakcję. Nie przerywając, wyciągnął komórkę z kieszeni i uśmiechnął się szeroko do wyświetlacza. Nie był zły – widziała to. Był zaskoczony, ale nie odpisał. Po prostu zignorował jej wiadomość, koncentrując całą swoją uwagę na wykonywanej piosence. Coś ukłuło ją w żołądku, ale nie mogła się na niego gniewać. I tak poświęcał jej zbyt dużo czasu, a teraz musiał harować podwójnie, by nadążyć za resztą.

By zabić nudę, sięgnęła po leżącego nieopodal laptopa należącego do Wokalisty. Sprawdziła pocztę, wydarzenia ze świata i wszystkie możliwe portale plotkarskie i już miała zamykać urządzenie, kiedy jej uwagę zwróciła migająca koperta, oznaczająca nieodebraną wiadomość. Wiedziała, że nie powinna odczytywać jego prywatnej korespondencji. Ufała mu, choć nie potrafiła zdusić w sobie niepohamowanej, kobieciej ciekawości. Ostrożnie zerknęła w jego stronę i upewniwszy się, że jest zajęty, otworzyła wiadomość.

I pożałowała tak szybko, jak szybko w jej głowie pojawiła się myśl, by odczytać tego cholernego maila.


Caroline Heckmann: (brak tytułu)
Już nie mogę się doczekać naszego spotkania, Billy!
Przez te miesiące naprawdę się stęskniłam ;-)


Serce zabiło Marii mocniej, a przeczytane słowa echem odbijały się w jej głowie. W jednej chwili zrobiło jej się słabo, a litery na monitorze zaczęły rozmywać się pod wpływem łez. Nie miała odwagi sprawdzić kolejnych wiadomości, by jeszcze bardziej nie pogrążyć się w beznadziejności, a dziwna fala strachu zalała jej podbrzusze.

Poczuła się wykorzystana i zdradzona, a napięcie, jakie gromadziło się w jej organizmie, nie pozwalało na dłuższe siedzenie w tym samym miejscu, więc czym prędzej zrzuciła z ramion jego sweter, zamknęła komputer i skierowała swoje kroki ku wyjściu z sali prób. Kilka osób z produkcji zespołu spojrzało na nią podejrzliwie, ale nie czuła obowiązku mówienia im o tym, że idzie się przejść. Po prostu trzasnęła drzwiami, zwracając tym samym uwagę muzyków, a kiedy Bill zdążył zareagować, jej już nie było, bo puściła się biegiem wzdłuż wąskiej uliczki i zniknęła gdzieś za naprawdę wysokimi drzewami.

(…)

Stała oparta plecami o korę drzewa, wpatrując się w zachodzące na horyzoncie słońce. Uwielbiała tę część dnia. Uwielbiała podziwiać ten urokliwy proces, a towarzyszące temu barwy były czymś, co za każdym razem starała się uchwycić swoim telefonem. Przechadzała się spokojnie po polanie, co jakiś czas zatrzymując się, by zrobić kolejne zdjęcie. I kolejne. I pewnie zrobiłaby jeszcze jedno, gdyby jakaś wysoka postać nie weszła jej w perfekcyjny kadr.

- Mogłaś chociaż napisać, gdzie będziesz. – Zmrużyła oczy, wpatrując się w zakapturzoną postać. Dopiero po kilku sekundach ostrość widzenia wróciła na tyle, by w czarnej plamie rozpoznała Billa.

Posłała mu jedynie ironiczny uśmieszek, chowając zimne dłonie do kieszeni dżinsów. Na widok ciepło ubranego blondyna, jej samej zrobiło się zimno, co nie umknęło uwadze Wokalisty. Jednym ruchem zdjął z siebie bluzę, narzucając ją na ramiona dziewczyny. Przyjemne ciepło rozeszło się po całym jej wychłodzonym ciele, przynosząc ulgę.

- Co takiego ci zrobiłem, hm? – Stanął na wprost niej i wręcz zmusił ją, by spojrzała w jego roziskrzone tęczówki. – Maria, nie wiem, o co chodzi, ale nie podoba mi się to. – Jego pretensjonalny wręcz ton głosu przyprawił ją o zimny dreszcz. Jeszcze nigdy wcześniej nie odzywał się do niej w taki sposób. Automatycznie cofnęła się, a on – jak na złość – wykonał krok w przód.

- Powiedz mi…  – Zaczęła cicho, zawieszając wzrok na gałęzi pobliskiego drzewa. – Czy kiedykolwiek będąc ze mną, spotkałeś się z inną kobietą? Czy pod pretekstem pójścia do studia, poszedłeś do niej? Kochałeś się z nią? – Czuła, że z każdym wypowiedzianym zdaniem głos jej się łamał, a do kącików oczu napływały łzy. Musiała go o to zapytać, bo niewiedza doprowadzała ją do szału.

- Uderzyłaś się w głowę? – Zapytał wyraźnie rozbawiony, wyciągając dłoń w jej kierunku, jednak nie dane mu było dotknąć jej twarzy, bo Maria znów zrobiła kilka kroków w tył.

Obserwowali się w milczeniu. Bill przyglądał jej się, a jego twarz nie pokazywała żadnych emocji. Po prostu wymieniali się spojrzeniami, jakby byli dla siebie kompletnie obcymi osobami.

- Odpowiedz. – Załkała cicho. Jej drobnym ciałem zawładnął szloch, kiedy przez kolejne minuty nie dostawała odpowiedzi. – Tak myślałam. – Spuściła wzrok na trawiaste podłoże, oddychając płytko. Łzy do minimum ograniczyły jej widoczność, a on nie wiedział, co powiedzieć. Kompletnie odjęło mu mowę.

Biegnij za nią, palancie!
Biegnij za nią, bo ją stracisz!

Stał jak kołek wciśnięty w ziemię, podążając za nią wzrokiem. Oddalała się, idąc w kompletnie przeciwnym kierunku, niż ten, w którym znajdowało się studio. Serce biło mu jak oszalałe, a nogi odmówiły jakiegokolwiek posłuszeństwa. Po prostu stał i histerycznie śmiał się z własnej bezsilności, nie mogąc uwierzyć, jak jego kochana Małpka mogła pomyśleć, że ją zdradza.  

11 komentarzy:

  1. Wracam z zajęć, jadę autobusem, zaczytuję się w dwie pierwsze sceny i się rozpływam... A potem nadchodzi trzecia scena i nie wierzę własnym oczom, że to już! Aż chciałabym napisać początek końca, ale ja wiem o czymś, o czym nie wie reszta i to nie do końca pasuje xD

    Więcej Toma i Rii poproszę! <3 Daj im maksymalną dawkę szczęścia, bo na to zasługują! I nie myśl, że myślę, że M&B nie zasługują, ale rozbuduj ich wątek! Proszę, proszę, proszę!

    Wyobraziłam sobie Billa w ostatniej scenie. HAHAHAHAHA. I wiesz co? Nie powinnam była tego robić, bo czuję, że wszyscy się na mnie gapią. Niemniej jednak czekam na ciąg dalszy tego wątku, tłumaczenia, godzenie się (ekhem) i tak dalej! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P, przepraszam, że dopiero teraz, ale w ostatnich dniach ledwo wiesz, zresztą sama wiesz najlepiej.
      A już więcej Ci nic nie napiszę! Nie musisz spojlerować xD Zresztą, wszystko się może jeszcze zmienić, o ile tak mi się zachce... A chce mocno, ale nie wiem... Się zobaczy ^^
      A Rii i Toma będzie więcej w kontekście jednego z wydarzeń, hehehehe ]:->
      Wyobraziłaś go sobie, bo jest taki nieporadny czy co? :D To nie miało być śmieszne!

      Usuń
  2. Tajemnicza Caroline zmąciła piękną miłość, hmm... Ciekawe kim jest naprawdę, bo sądząc po ostatnim zdaniu, nie jest żadną kochanką Billa ;) Chociaż, kto go tam wie. Facetom nie można ufać tak do końca. Nawet Kaulitzowi. Choćby nie wiem jak piękny i czarujący był... O! :D
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, nowy wygląd. Podoba mi się :)
    Wiesz, totalnie mnie zaskoczyłaś tym odcinkiem. Nie spodziewałam się żadnej tajemniczej Caroline, ani tym bardziej, że Kaulitz będzie taką ciotą i nie pobiegnie za Marią! W tym opowiadaniu plasował się na prawdziwego faceta,a tu dupa - chyba nie różni się zbyt wiele od innych mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam szczęśliwa... przez pierwszą połowę rozdziału. W końcu Maria i Bill mieli zamieszkać razem. Oboje tego pragnęli i oboje byli podekscytowani. Chociaż sądzę, że to bardziej Mari się stresowała ;). Cudowne rozpoczęcie- ona wtulona w ukochanego mężczyznę, szczęśliwa, bezpieczna. On- jak zawsze cudowny, czuły i kochany. Po prostu beztroscy, szaleni i zakochani.
    Nawet Rii mi żal! Mimo, że jej nie cierpię- chyba z wiadomych względów. I zaskoczyłaś mnie właśnie w tym momencie. Nawet nie wiesz jak bardzo byłam... ucieszona? Że między nią, a Tomem zaczyna się układać. Bliskość i zaufanie jest pierwszym krokiem do tego, aby Ria zapomniała chociaż po części o złych chwilach.
    Ale... Wiadomo nie jest kolorowo do końca. Zawiódł mnie Bill... zarówno on jak i Mari... Co spowodowało spadek mojego szczęścia. Po pierwsze- nie uznaję grzebania komuś w telefonie, nawet jeżeli to jest mąż. Ale dobrze, rozumiem ciekawość, strach przed tym, iż ukochany może kogoś mieć, zazdrość. Natomiast jak Maria mogła pomyśleć, że Bill ją zdradza! Czy ta kobieta oszalała?! Przecież Kaulitz poza nią świata nie widzi :D.
    A Bill... zachował się jak ciota. Naprawdę. Zamiast biec za nią, wytłumaczyć, rozwiać jej wątpliwości to stał jak kołek! Uh! Zdenerwował mnie. Oni oboje :D. Ale wiem, czuje to, że w kolejnym rozdziale już wszystko będzie okej ;). Znów będą szczęśliwi, a ich miłość będzie biła na kilometr.
    Czekam Martie na dwudziestkę z nieukrywaną ciekawością ;). Buziaki Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie zapowiadające się opowiadanie :d trafiłam przypadkiem bo chciałam zobaczyć czy ktoś jeszcze o nich pisze:D sama prowadze/prowadzilam opowiadania, mam zamiar wrócić do pisania. Będę tu często zaglądać. Pozdrawiam i zapraszam do zapoznania sie z moim opowiadaniem, ktore mam zamiar niedlugo skonczyc www.mojeopkoomarzeniach.blog.onet.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Grr .. mogę Cię kopnąć przez internet? moje serducho szalało jak oszalałe (xd) czytają kochających się Toma i Rię oraz nawet nie kochających się Marię i Billa a potem .. takie cos? no wiesz Ty co!
    Kopnę Cię, po prostu zasadzę kopa w tyłeczek twój !

    K'Bill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz na poważnie. Nie masz pojęcia, jak cholernie się ciesze, że Tom i Ria pomimo tak ogromnego smutku kumulującego się w ich umysłach są w stanie zatracić się w chwilach niesamowitej radości i spełnienia. Naprawdę.
      I nie wobrażasz sobie, jak zepsułaś mi humor drugą połową rozdziału. Wiedziałam, że coś zamącisz między naszymi gołąbkami, lecz nie spodziewałam się tak szybkiego zwrotu akcji. To przykre, że wokalistę zahipnotyzowało i wbiło w ziemię, bo takie zachowanie z jego strony z pewnością nie utwierdziło Marii w przekonaniu, że Bill jest bez winy. Aż zal czytać, że w jednej chwili wszystko może się tak zmienić. Ta sytuacja niestety przypomina mi o tym, jak nasze życie jest pogmatwane, popie*dzielone i pełne niespodzianek (tutaj z przykrością to pisze - tych niemiłych niespodzianek).
      Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz między obojgiem bohaterów.

      Ściskam i czekam z niecierpliwością na nowość,
      KBill

      Usuń
  7. Wracam, nadrabiam, komentuję, mam nadzieję, że zdążę.
    No kuźwa, naprawdę?! Jesus, jakie to kobiety są zazdrosne o drugą przedstawicielkę swojej płci.Ja wiem, że jestem jeszcze młoda, że to wszystko jest jeszcze przede mną, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego to druga kobieta musi być powodem zawiści tej pierwszej. Było tak magicznie, tak romantycznie, tak ichnie, a jak jest teraz? Cóż, teraz Bill stoi jak słup soli i nie ma zupełnie pojęcia, co dalej robić. Zidiociał przez nią, choć w dobrym sensie. Czas się dla niego zatrzymał i nic, absolutnie nic prócz Marii nie ma dla niego znaczenia. Serce biło mi mocnej przez początek rozdziału, a teraz jest spokojne. Nawet nie jestem zdziwiona, jak ma się walić, niech się wali. Nie zawsze jest idealne. Mam jednak nadzieję, że Mar da sobie wytłumaczyć Kaulitzowi, co tak naprawdę się dzieje. Choć, znając typowe cechy charakteru kobiet, nie będzie chciała go wysłuchać. Eh... dlaczego to zawsze musi być take skomplikowane? Zawsze. Do tego dojdzie jeszcze Andreas, ugm. Nie, nie lubię cię już. A idź ty.
    Tak, to tyle, co mam do powiedzenia pod tym rozdziałem, teraz idę nadrobić kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno: Czy tylko ja zawsze piszę buźki Voldemorta? :< :D

      Usuń
  8. o to nie dobry Bill. Zdradza ją? czy nie? Ide czytać dalej :P

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu rozdziału zostawisz swoją opinię!

Dziękuję! :-)