Jestem zadowolona z tego odcinka. Na tyle zadowolona. by opublikować ten tekst i nic w nim nie zmieniać :)))).
PS. Maturzystkom życzę połamania pióra i samych stuprocentowych wyników! ♥
*
Leżała wtulona w męskie ramię, obserwując jak klatka piersiowa Billa miarowo się unosi. Nie mogła zasnąć, bo była zbyt podekscytowana przeprowadzką i tym, że od teraz swoje życie dzielić będzie z tym Billem – mężczyzną, którego pragnęły tysiące i o ile, z jednej strony było, to dla niej dziwne, o tyle czuła się, jak największa szczęściara na świecie. Miała tego, który dla setek kobiet jest niedostępny. Tego, do zdjęć którego wciąż wzdychają fanki. Tego, który swoim jestestwem doprowadza do łez zarówno nastolatki, jak i młode kobiety, które dorastały z ich muzyką.
Uśmiechnęła się pod nosem,
przejeżdżając opuszkiem palca po kolorowym tatuażu na klatce piersiowej
ukochanego. Paznokciem wyrysowała jego kształt, powodują tym samym cień
uśmiechu na ustach śpiącego chłopaka. Wyglądał niewinnie i pięknie, niczym
anioł. Jej osobisty anioł.
Jeszcze mocniej wtuliła się w
przyjemnie pachnącą, nagą skórę Wokalisty, wdychając ostrożnie przesiąknięte
jego zapachem powietrze. Uwielbiała, kiedy tuż po prysznicu kładł się obok
niej, a ona mogła podziwiać lekko umięśnione ciało w pełnej krasie, otulone
kropelkami wody. Czasami kiedy spał, po kryjomu wstawała z łóżka, by odnaleźć
aparat i uwiecznić konkretny moment na fotografii, a potem wracać do tych
migawek za każdym razem, gdy nie było go obok. I teraz chciała wstać, ale w
mgnieniu oka została zakleszczona w jego objęciach. Przytulił ją mocno do
siebie, wtulając się w zagłębienie jej szyi. Niczym nie zakłócone bicie jego
serca przełamało błogą ciszę, co stanowiło najpiękniejszą muzykę dla jej uszu.
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy kilkudniowy zarost chłopaka delikatnie musnął
jej wrażliwą na jego dotyk skórę.
- Dokąd
chciałaś uciec? – Mruknął, unosząc głowę tak, że ich spojrzenia skrzyżowały
się. Maria widziała w jego roziskrzonych tęczówkach wszystko to, co udowadniał
jej każdego dnia. Widziała w nich miłość, oddanie i zaufanie. Blask jego
czekoladowego spojrzenia dosłownie zwalał z nóg i powodował u niej chęć
długiego wpatrywania się w te wyjątkowe oczy, otoczone kaskadą długich rzęs.
Malinowe wargi zachęcały do długich pocałunków, które wymieniali, a które
często zamieniały się w kilka upojnych chwil. Delektowali się sobą, by przeżyć
każdą chwilę bliskości na dwieście procent.
- Zaraz uciec.
Wróciłabym za momencik. – Odparła, nie mówiąc mu całej prawdy, bo chciała zachować
tę część jego tylko dla siebie.
- No ja myślę.
– Zaśmiał się, muskając przelotnie jej drżące z podniecenia wargi. Pragnęła poczuć go w sobie, ale wizja niezadowolonego i marudzącego Kaulitza z rana,
który musiał wstać do studia skutecznie oczyściła jej zmącony brudnymi myślami
umysł. – A teraz dobranoc skarbie, jutro musimy wcześnie wstać! – Pocałował ją
na dobranoc, układając wygodnie na poduszce. Zamknął oczy, a blond kosmyki
rozsypały się po śnieżnobiałej poszewce.
- Dobranoc. –
Uśmiechnęła się lekko, przesuwając opuszkiem w miejscu, w którym jeszcze kilka
sekund temu czuła jego usta. Przymknęła powieki, a kiedy miała pewność, że
zasnął, podniosła się do pozycji siedzącej, przyglądając się spokojnej twarzy
chłopaka.
I trwała tak w skupieniu
obserwując jego twarz i wsłuchując się w regularne bicie serca. Serca, które
biło tylko dla niej.
*
Było już po dwudziestej czwartej,
kiedy cichaczem wszedł do mieszkania. Zdjął bluzę i buty, a plecak z
dokumentami i portfelem ostrożnie postawił na szafce w przedpokoju. Nie
świeciło się żadne światło, a telewizor nie był włączony, więc miał pewność, że
Ria już śpi.
W samych skarpetkach przemierzał
skąpane w mroku i ciszy metry, by po kilku krokach znaleźć się w kuchni. Nie
musiał nawet wytężać wzroku, by zobaczyć ją zgarbioną, siedzącą na kuchennym
krześle. Na ramionach miała jego sweter, a w dłoniach trzymała kubek z parującą herbatą.
- Myślałem, że
już śpisz. – Szepnął, po czym usiadł na najbliższym krześle. – Przepraszam, że
musiałaś tak długo na mnie czekać. – Musnął delikatnie jej policzek, a na
twarzy szatynki pojawił się delikatny uśmiech.
- Nie jestem
zła. – Ria odwróciła się w jego kierunku, łącząc ich dłonie. – Rozumiem, że
pomagałeś bratu i szanuję to. – Pochyliła się w jego kierunku, dosięgając
spierzchniętych ust Gitarzysty. – Tęskniłam.
- Ja też. Tak
cholernie. – Tym razem to on pochylił się w jej stronę, delikatnie łącząc dwoje
stęsknionych siebie ust. Musiał się nacieszyć jej obecnością przed trasą, bo
nie chciał narażać Rii na niebezpieczeństwo ze strony niektórych fanek i na
kolejną dawkę stresu, co wcale nie było jej potrzebne. Ginekolog wyraźnie
zaznaczył, by w czasie rekonwalescencji po przerwanej ciąży unikała negatywnych
emocji, a on – jak na troskliwego i opiekuńczego mężczyznę przystało – chciał dołożyć
pełni starań, by przestrzegać odgórnych zaleceń.
- Kochaj się ze
mną. – Wypaliła nagle, odstawiając kubek w głąb blatu. Chwilę później usiadła
mu na kolanach, kładąc jego dłonie na swoich nagich udach.
Tom wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.
Raz otwierał, raz zamykał usta w potężnym szoku, bo przecież sama kilka tygodni
wcześniej zastrzegła, że kategorycznie nie ma ochoty na seks. A on to w pełni
rozumiał i akceptował, bo sam nie miał ochoty na baraszkowanie w cieniu ich osobistej tragedii.
- Kochaj się ze
mną. – Wyszeptała raz jeszcze, kiedy niepewnie dotykał jej rozgrzanych ud. – Do
szaleństwa. – Dodała, przygryzając płatek jego ucha.
To mu wystarczyło, by przełamać
swoje wewnętrzne bariery. Wpił się w jej malinowe wargi, łapiąc pewniej i
bardziej drapieżnie za biodra. Ustami wyznaczył ścieżkę wzdłuż linii żuchwy, by
swoją namiętną wycieczkę zakończyć muskając i przygryzając delikatną i wrażliwą
skórę obojczyków. Ria westchnęła głośno, zatapiając długie palce w nieco rozwichrzonej
kitce chłopaka i jeszcze mocniej, bardziej wyraźnie, przesunęła biodrami po
jego udach.
- Shhh… –
Mruknął gardłowo, zdejmując z jej ciała bawełniany sweter przesiąknięty jego
zapachem. – Jesteś pewna? – Ostatni raz zapytał tuż nad jej uchem, a kobieta
skinęła głową. Złapał ją pod pośladkami, by swobodnie unieść i przenieść w
nieco wygodniejsze miejsce niż kuchenne krzesło.
Chwilę potem całował zachłannie
jej usta, a dłońmi pokonywał kolejne fragmenty jej rozgrzanego do czerwoności
ciała. Miał ochotę zamknąć ją w swoich ramionach i nie wypuszczać aż do rana.
Tak bardzo pożądał fizycznej bliskości Rii. Pragnął dać jej rozkosz, jakiej sam tak bardzo potrzebował.
- Zaraz wrócę.
– Szepnął, starając wyswobodzić się z jej naprawdę silnego uścisku, jednak Ria
skutecznie go zatrzymywała.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie,
wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Nie musiał pytać, by zgadnąć, co
takiego chodziło jej po głowie. Nie musiał, bo tak dobrze ją znał. Uśmiechnął
się tylko szeroko i złączył ich dłonie, a potem odsunął na bok kawałek
koronkowej bielizny, łącząc się z nią w jedność. I właśnie w tym momencie czas
się dla nich zatrzymał, bo jak to mówią - szczęśliwi czasu nie liczą.
*
Siedziała na skórzanej kanapie, w
ciszy i skupieniu obserwując czterech przyjaciół, a w zasadzie trzech, bo jeden
z nich na potrzeby prób znajdował się w odosobnionym pomieszczeniu z perkusją.
Przez szklaną ścianę widziała jego blond włosy, kiedy energicznie uderzał
pałeczkami w talerze instrumentu. Rytmiczne uderzenia w perkusję, pociąganie za
struny gitary basowej i elektrycznej, a przede wszystkim jego głos pieścił jej
uszy. I szczerze? Mogłaby obserwować ich
godzinami, a przede wszystkim mogłaby obserwować jego, wkładającego całego
siebie w każdą piosenkę. Śledziła każdy jego ruch, każde przymknięcie powiek,
każde przygryzienie wargi. Tak bardzo chciała wtulić się w jego plecy i
poprosić go, by właśnie teraz zaśpiewał tylko dla niej, ale nie mogła im
przerywać, bo byli w pracy. A za mniej niż miesiąc miał zniknąć z jej
codzienności i choć na krótko, cholernie bała się tej rozłąki. Bała się, że nie
wytrzyma narastającej tęsknoty i przy pierwszej możliwej okazji wsiądzie w
samolot i doleci do miejsca, w którym będą. A przecież nie mogła pokazać się u
jego boku. Jeszcze nie. Bo obiecał jej, że po zakończeniu pierwszej części
trasy osobiście powie w wytwórni o swoim związku, a wtedy wszystko się zmieni.
Nie będą musieli się ukrywać, a on – za każdym razem – nie będzie zmuszony
odmówić jej na propozycję wspólnego spaceru, bo o ile sam mógł pokazywać się na
mieście, o tyle kobietę u jego boku musiała zatwierdzić wytwórnia.
- To wszystko
jest takie skomplikowane. – Mruknęła do siebie, otulając się swetrem, który
znalazła w jego wyjazdowej walizce. Przyjemny zapach męskich perfum podrażnił
jej nozdrza, a ona nabrała jeszcze większej ochoty na poczucie billowej
bliskości i ciepła jego ciała. Z kieszeni spodni wyjęła telefon, by wystukać na
ekranie kilka krótkich słów.
Ja: Zrób sobie przerwę…
Przygryzła wargę, czekając na
jego reakcję. Nie przerywając, wyciągnął komórkę z kieszeni i uśmiechnął się
szeroko do wyświetlacza. Nie był zły – widziała to. Był zaskoczony, ale nie
odpisał. Po prostu zignorował jej wiadomość, koncentrując całą swoją uwagę na
wykonywanej piosence. Coś ukłuło ją w żołądku, ale nie mogła się na niego
gniewać. I tak poświęcał jej zbyt dużo czasu, a teraz musiał harować podwójnie,
by nadążyć za resztą.
By zabić nudę, sięgnęła po
leżącego nieopodal laptopa należącego do Wokalisty. Sprawdziła pocztę,
wydarzenia ze świata i wszystkie możliwe portale plotkarskie i już miała zamykać
urządzenie, kiedy jej uwagę zwróciła migająca koperta, oznaczająca nieodebraną
wiadomość. Wiedziała, że nie powinna odczytywać jego prywatnej korespondencji. Ufała
mu, choć nie potrafiła zdusić w sobie niepohamowanej, kobieciej ciekawości.
Ostrożnie zerknęła w jego stronę i upewniwszy się, że jest zajęty, otworzyła
wiadomość.
I pożałowała tak szybko, jak
szybko w jej głowie pojawiła się myśl, by odczytać tego cholernego maila.
Caroline Heckmann: (brak
tytułu)
Już nie mogę się
doczekać naszego spotkania, Billy!
Przez te miesiące
naprawdę się stęskniłam ;-)
Serce zabiło Marii mocniej, a
przeczytane słowa echem odbijały się w jej głowie. W jednej chwili zrobiło jej
się słabo, a litery na monitorze zaczęły rozmywać się pod wpływem łez. Nie
miała odwagi sprawdzić kolejnych wiadomości, by jeszcze bardziej nie pogrążyć
się w beznadziejności, a dziwna fala strachu zalała jej podbrzusze.
Poczuła się wykorzystana i
zdradzona, a napięcie, jakie gromadziło się w jej organizmie, nie pozwalało na
dłuższe siedzenie w tym samym miejscu, więc czym prędzej zrzuciła z ramion jego
sweter, zamknęła komputer i skierowała swoje kroki ku wyjściu z sali prób.
Kilka osób z produkcji zespołu spojrzało na nią podejrzliwie, ale nie czuła
obowiązku mówienia im o tym, że idzie się przejść. Po prostu trzasnęła
drzwiami, zwracając tym samym uwagę muzyków, a kiedy Bill zdążył zareagować,
jej już nie było, bo puściła się biegiem wzdłuż wąskiej uliczki i zniknęła
gdzieś za naprawdę wysokimi drzewami.
(…)
Stała oparta plecami o korę
drzewa, wpatrując się w zachodzące na horyzoncie słońce. Uwielbiała tę część
dnia. Uwielbiała podziwiać ten urokliwy proces, a towarzyszące temu barwy były
czymś, co za każdym razem starała się uchwycić swoim telefonem. Przechadzała się
spokojnie po polanie, co jakiś czas zatrzymując się, by zrobić kolejne zdjęcie.
I kolejne. I pewnie zrobiłaby jeszcze jedno, gdyby jakaś wysoka postać nie
weszła jej w perfekcyjny kadr.
- Mogłaś
chociaż napisać, gdzie będziesz. – Zmrużyła oczy, wpatrując się w zakapturzoną
postać. Dopiero po kilku sekundach ostrość widzenia wróciła na tyle, by w
czarnej plamie rozpoznała Billa.
Posłała mu jedynie ironiczny
uśmieszek, chowając zimne dłonie do kieszeni dżinsów. Na widok ciepło ubranego
blondyna, jej samej zrobiło się zimno, co nie umknęło uwadze Wokalisty. Jednym
ruchem zdjął z siebie bluzę, narzucając ją na ramiona dziewczyny. Przyjemne
ciepło rozeszło się po całym jej wychłodzonym ciele, przynosząc ulgę.
- Co takiego ci
zrobiłem, hm? – Stanął na wprost niej i wręcz zmusił ją, by spojrzała w jego
roziskrzone tęczówki. – Maria, nie wiem, o co chodzi, ale nie podoba mi się to.
– Jego pretensjonalny wręcz ton głosu przyprawił ją o zimny dreszcz. Jeszcze
nigdy wcześniej nie odzywał się do niej w taki sposób. Automatycznie cofnęła
się, a on – jak na złość – wykonał krok w przód.
- Powiedz
mi… – Zaczęła cicho, zawieszając wzrok
na gałęzi pobliskiego drzewa. – Czy kiedykolwiek będąc ze mną, spotkałeś się z inną
kobietą? Czy pod pretekstem pójścia do studia, poszedłeś do niej? Kochałeś się
z nią? – Czuła, że z każdym wypowiedzianym zdaniem głos jej się łamał, a do
kącików oczu napływały łzy. Musiała go o to zapytać, bo niewiedza doprowadzała
ją do szału.
- Uderzyłaś się
w głowę? – Zapytał wyraźnie rozbawiony, wyciągając dłoń w jej kierunku, jednak
nie dane mu było dotknąć jej twarzy, bo Maria znów zrobiła kilka kroków w tył.
Obserwowali się w
milczeniu. Bill przyglądał jej się, a jego twarz nie pokazywała żadnych emocji.
Po prostu wymieniali się spojrzeniami, jakby byli dla siebie kompletnie obcymi
osobami.
- Odpowiedz. –
Załkała cicho. Jej drobnym ciałem zawładnął szloch, kiedy przez kolejne minuty
nie dostawała odpowiedzi. – Tak myślałam. – Spuściła wzrok na trawiaste
podłoże, oddychając płytko. Łzy do minimum ograniczyły jej widoczność, a on nie
wiedział, co powiedzieć. Kompletnie odjęło mu mowę.
Biegnij za nią, palancie!
Biegnij za nią, bo ją stracisz!
Stał jak kołek wciśnięty w ziemię,
podążając za nią wzrokiem. Oddalała się, idąc w kompletnie przeciwnym kierunku,
niż ten, w którym znajdowało się studio. Serce biło mu jak oszalałe, a nogi
odmówiły jakiegokolwiek posłuszeństwa. Po prostu stał i histerycznie śmiał się z własnej bezsilności,
nie mogąc uwierzyć, jak jego kochana Małpka mogła pomyśleć, że ją zdradza.
Wracam z zajęć, jadę autobusem, zaczytuję się w dwie pierwsze sceny i się rozpływam... A potem nadchodzi trzecia scena i nie wierzę własnym oczom, że to już! Aż chciałabym napisać początek końca, ale ja wiem o czymś, o czym nie wie reszta i to nie do końca pasuje xD
OdpowiedzUsuńWięcej Toma i Rii poproszę! <3 Daj im maksymalną dawkę szczęścia, bo na to zasługują! I nie myśl, że myślę, że M&B nie zasługują, ale rozbuduj ich wątek! Proszę, proszę, proszę!
Wyobraziłam sobie Billa w ostatniej scenie. HAHAHAHAHA. I wiesz co? Nie powinnam była tego robić, bo czuję, że wszyscy się na mnie gapią. Niemniej jednak czekam na ciąg dalszy tego wątku, tłumaczenia, godzenie się (ekhem) i tak dalej! ♥
P, przepraszam, że dopiero teraz, ale w ostatnich dniach ledwo wiesz, zresztą sama wiesz najlepiej.
UsuńA już więcej Ci nic nie napiszę! Nie musisz spojlerować xD Zresztą, wszystko się może jeszcze zmienić, o ile tak mi się zachce... A chce mocno, ale nie wiem... Się zobaczy ^^
A Rii i Toma będzie więcej w kontekście jednego z wydarzeń, hehehehe ]:->
Wyobraziłaś go sobie, bo jest taki nieporadny czy co? :D To nie miało być śmieszne!
Tajemnicza Caroline zmąciła piękną miłość, hmm... Ciekawe kim jest naprawdę, bo sądząc po ostatnim zdaniu, nie jest żadną kochanką Billa ;) Chociaż, kto go tam wie. Facetom nie można ufać tak do końca. Nawet Kaulitzowi. Choćby nie wiem jak piękny i czarujący był... O! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Wow, nowy wygląd. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńWiesz, totalnie mnie zaskoczyłaś tym odcinkiem. Nie spodziewałam się żadnej tajemniczej Caroline, ani tym bardziej, że Kaulitz będzie taką ciotą i nie pobiegnie za Marią! W tym opowiadaniu plasował się na prawdziwego faceta,a tu dupa - chyba nie różni się zbyt wiele od innych mężczyzn.
Byłam szczęśliwa... przez pierwszą połowę rozdziału. W końcu Maria i Bill mieli zamieszkać razem. Oboje tego pragnęli i oboje byli podekscytowani. Chociaż sądzę, że to bardziej Mari się stresowała ;). Cudowne rozpoczęcie- ona wtulona w ukochanego mężczyznę, szczęśliwa, bezpieczna. On- jak zawsze cudowny, czuły i kochany. Po prostu beztroscy, szaleni i zakochani.
OdpowiedzUsuńNawet Rii mi żal! Mimo, że jej nie cierpię- chyba z wiadomych względów. I zaskoczyłaś mnie właśnie w tym momencie. Nawet nie wiesz jak bardzo byłam... ucieszona? Że między nią, a Tomem zaczyna się układać. Bliskość i zaufanie jest pierwszym krokiem do tego, aby Ria zapomniała chociaż po części o złych chwilach.
Ale... Wiadomo nie jest kolorowo do końca. Zawiódł mnie Bill... zarówno on jak i Mari... Co spowodowało spadek mojego szczęścia. Po pierwsze- nie uznaję grzebania komuś w telefonie, nawet jeżeli to jest mąż. Ale dobrze, rozumiem ciekawość, strach przed tym, iż ukochany może kogoś mieć, zazdrość. Natomiast jak Maria mogła pomyśleć, że Bill ją zdradza! Czy ta kobieta oszalała?! Przecież Kaulitz poza nią świata nie widzi :D.
A Bill... zachował się jak ciota. Naprawdę. Zamiast biec za nią, wytłumaczyć, rozwiać jej wątpliwości to stał jak kołek! Uh! Zdenerwował mnie. Oni oboje :D. Ale wiem, czuje to, że w kolejnym rozdziale już wszystko będzie okej ;). Znów będą szczęśliwi, a ich miłość będzie biła na kilometr.
Czekam Martie na dwudziestkę z nieukrywaną ciekawością ;). Buziaki Kochana <3
Bardzo fajnie zapowiadające się opowiadanie :d trafiłam przypadkiem bo chciałam zobaczyć czy ktoś jeszcze o nich pisze:D sama prowadze/prowadzilam opowiadania, mam zamiar wrócić do pisania. Będę tu często zaglądać. Pozdrawiam i zapraszam do zapoznania sie z moim opowiadaniem, ktore mam zamiar niedlugo skonczyc www.mojeopkoomarzeniach.blog.onet.pl ;)
OdpowiedzUsuńGrr .. mogę Cię kopnąć przez internet? moje serducho szalało jak oszalałe (xd) czytają kochających się Toma i Rię oraz nawet nie kochających się Marię i Billa a potem .. takie cos? no wiesz Ty co!
OdpowiedzUsuńKopnę Cię, po prostu zasadzę kopa w tyłeczek twój !
K'Bill
A teraz na poważnie. Nie masz pojęcia, jak cholernie się ciesze, że Tom i Ria pomimo tak ogromnego smutku kumulującego się w ich umysłach są w stanie zatracić się w chwilach niesamowitej radości i spełnienia. Naprawdę.
UsuńI nie wobrażasz sobie, jak zepsułaś mi humor drugą połową rozdziału. Wiedziałam, że coś zamącisz między naszymi gołąbkami, lecz nie spodziewałam się tak szybkiego zwrotu akcji. To przykre, że wokalistę zahipnotyzowało i wbiło w ziemię, bo takie zachowanie z jego strony z pewnością nie utwierdziło Marii w przekonaniu, że Bill jest bez winy. Aż zal czytać, że w jednej chwili wszystko może się tak zmienić. Ta sytuacja niestety przypomina mi o tym, jak nasze życie jest pogmatwane, popie*dzielone i pełne niespodzianek (tutaj z przykrością to pisze - tych niemiłych niespodzianek).
Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz między obojgiem bohaterów.
Ściskam i czekam z niecierpliwością na nowość,
KBill
Wracam, nadrabiam, komentuję, mam nadzieję, że zdążę.
OdpowiedzUsuńNo kuźwa, naprawdę?! Jesus, jakie to kobiety są zazdrosne o drugą przedstawicielkę swojej płci.Ja wiem, że jestem jeszcze młoda, że to wszystko jest jeszcze przede mną, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego to druga kobieta musi być powodem zawiści tej pierwszej. Było tak magicznie, tak romantycznie, tak ichnie, a jak jest teraz? Cóż, teraz Bill stoi jak słup soli i nie ma zupełnie pojęcia, co dalej robić. Zidiociał przez nią, choć w dobrym sensie. Czas się dla niego zatrzymał i nic, absolutnie nic prócz Marii nie ma dla niego znaczenia. Serce biło mi mocnej przez początek rozdziału, a teraz jest spokojne. Nawet nie jestem zdziwiona, jak ma się walić, niech się wali. Nie zawsze jest idealne. Mam jednak nadzieję, że Mar da sobie wytłumaczyć Kaulitzowi, co tak naprawdę się dzieje. Choć, znając typowe cechy charakteru kobiet, nie będzie chciała go wysłuchać. Eh... dlaczego to zawsze musi być take skomplikowane? Zawsze. Do tego dojdzie jeszcze Andreas, ugm. Nie, nie lubię cię już. A idź ty.
Tak, to tyle, co mam do powiedzenia pod tym rozdziałem, teraz idę nadrobić kolejny ^^
I jeszcze jedno: Czy tylko ja zawsze piszę buźki Voldemorta? :< :D
Usuńo to nie dobry Bill. Zdradza ją? czy nie? Ide czytać dalej :P
OdpowiedzUsuń